[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wstała od stołu, Meining rzekł:
Popracuję teraz z godzinę, a potem wezmę samochód żony i przejadę się za miasto
przewietrzyć trochę myśli. Gdyby żona o mnie pytała, proszę jej przekazać tę informację.
Jak pan sobie życzy, panie Meining odpowiedziała i wyszła.
Hubert przeszedł przez kilka pokoi i zajrzał do gabinetu Moniki, gdzie zwykle pracowa-
ła, jeżeli nie wyjeżdżała do biura w fabryce.
Przy oknie po prawej stronie stało duże biurko, po lewej stół z rozłożonymi książka-
mi. Tuż obok całą ścianę zajmowała biblioteka. Naprzeciwko stała kanapa, a nad nią przy
drzwiach wychodzących na korytarz wisiał obraz przedstawiający pejzaż wiosenny.
Za tym obrazem, o czym Meining wiedział już wcześniej, znajdowała się skrytka, w któ-
rej Monika przechowywała biżuterię.
Meining przyglądał się teraz obrazowi. Właściwie nie musiał już wykradać biżuterii, ale
kto wie, co może się zdarzyć. Lepiej przygotować się na każdą ewentualność. Tylko, gdzie u
licha, żona trzymała kluczyk od skrytki? Pewnie przyczepiła go do pęku, który musi gdzieś tu
leżeć.
Rozejrzał się po pokoju. Podszedł do biurka. Nie, tu raczej ich nie będzie. Może w któ-
rejś z szuflad? Wyciągnął górną. Oprócz papieru i przyborów do pisania, nie było tam niczego.
R
L
T
Dolna była zamknięta na klucz. Ze złością pootwierał boczne szafki, ale nic interesującego w
nich nie znalazł. Na korytarzu rozległy się kroki pani Richter.
Meining wstał szybko i uśmiechnął się niepewnie.
Szukam kluczyków mojej żony, a nie chciałem pani fatygować, ponadto myślałem, że
pani ułożyła się już do poobiedniej drzemki.
Pani Richter zdążyła ochłonąć, ciągle jeszcze wzburzona widokiem Meininga szperają-
cego w biurku Moniki.
Skoro ich tu nie ma, szanowna pani musiała zabrać je na górę odparła siląc się na
obojętność.
Meining także zmienił ton.
Bardzo panią proszę o przyniesienie ich. %7łona założyła na kółko również kluczyk od
walizek, które przygotowaliśmy do podróży, a ja potrzebuję niektóre rzeczy rozpakować. Gdy-
by pani mogła mi jakoś pomóc.
Czy on aby mówi prawdę? zastanowiła się starsza pani, ale nie sprzeciwiła się. Wy-
chodząc zauważyła, że obraz wiszący przy drzwiach był lekko przekrzywiony. Meining musiał
go poruszyć, gdy szukał tajnej skrytki.
Idąc po schodach, pani Richter uśmiechnęła się sama do siebie: Do licha, zaczynam ba-
wić się w Sherlocka Holmesa".
Sytuacja nie wyglądała bynajmniej komicznie. Meiningowi wcale nie chodziło o kluczy-
ki od walizek, ale na pewno mogłaby przysiąc o dobranie się do sejfu z biżuterią. Już ona
teraz nie spuści go z oka! Jeżeli trzeba, będzie podsłuchiwać pod drzwiami, a nawet podglądać
przez dziurkÄ™ od klucza.
Weszła do pokoju Moniki, która wciąż zajęta była czytaniem. Ciekawe, czy spełni ży-
czenie Meininga? Bez słowa sięgnęła po koszyczek stojący na szafce nocnej i podała pani
Richter pęk kluczy.
Proszę wziąć wszystkie, bo nie wiem, które akurat pasują do walizki mojego męża.
Ponadto, przewidując rychły wyjazd wszystko zdążyłam pozamykać, więc lepiej będzie, jeżeli
klucze zostaną w ciągu dnia na dole. Na noc przyniesie mi je pani tu, do sypialni. Gdyby mąż
potrzebował ich pilnie, znajdzie je w moim biurku.
Pani Richter zdziwiła się, że Monika z pełnym zaufaniem oddaje mężowi wszystkie klu-
cze, ale powstrzymała się od komentarzy. Obiecała sobie tylko, że dopilnuje, aby co wieczór
klucze w komplecie trafiły do sypialni panny Falkner.
R
L
T
Zresztą, prócz biżuterii, w całym domu nie było innych cennych rzeczy, ani tym bardziej
gotówki. Po co jemu ta biżuteria?
W pani Richter znowu obudził się londyński detektyw. Zawsze potrafiła trzezwo myśleć
i miała oczy otwarte na wszystko. Teraz zdwoiła uwagę.
Meining czekał w gabinecie Moniki. Stał przy oknie i z rękami w kieszeniach patrzył na
ogród. Kiedy weszła odwrócił się błyskawicznie.
Pani Richter wręczyła mu klucze i powtórzyła prośbę Moniki, żeby je schować do szu-
flady biurka, gdy już nie będą potrzebne.
Wyszła, ale stanęła jak wryta, gdy usłyszała, że Meining zamknął za nią drzwi na zasu-
wę. Po co to zrobił?
Bez chwili wahania starsza pani weszła do sąsiedniego pokoju, gdzie stał fortepian. Po
cichu, po puszystym dywanie podeszła do wewnętrznych drzwi i zajrzała przez dziurkę od klu-
cza. Zciana z obrazem znajdowała się dokładnie naprzeciw. Meining zdjął pejzaż, otworzył
drzwi skrytki i sięgnął po kasetę z klejnotami.
Z poszczególnych przegródek wyjmował drogocenne kamienie i oglądał je pod światło z
taką chciwością w oczach, że pani Richter musiała otrząsnąć się z obrzydzenia. Zauważyła, że
wszystkie klejnoty odłożył na miejsce, zamknął kasetę i schował ją do skrytki.
Z pęku kluczy odłączył jeden, a pozostałe schował do szuflady w biurku.
Detektyw" Richter szybko odeszła od drzwi i korytarzem przemknęła chyłkiem do salo-
nu. Stamtąd mogła zobaczyć, że Meining opuścił gabinet żony i poszedł do swoich apartamen-
tów.
Starsza pani nie potrafiła opanować wzburzenia. Polubiła Monikę i traktowała ją niemal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]