[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bodaj drobnej pożyczki? Widzi pan... mam gościa. Jest moja mała kuzy-neczka. Zliczne, przemiłe
stworzonko! Taka filigranowa figa!
Lusia zżymnęła się. Więc nawet ciotka %7łarkowska użyła tej znienawidzonej nazwy!
Coś z mojego gatunku! Bo, wie pan, że i ja byłam _zawsze za mała na swój wiek i często nazywano
mnie figą, za co naturalnie, bardzo się obrażałam ciągnęła dalej pani %7łarkowska.
Za to serce miała pani zawsze wielkie i duszę wspaniałą! zawołał gorąco głos męski.
Cóż, kiedy energii miałam za mało, by po śmierci męża uporad się z interesami. I teraz oto, będąc
właścicielką takiego majątku jak %7łarkowice, nie mam czym przyjąd mojego małego gościa. Po prostu nie
ma grosza w domu! To jest chwilowe, naturalnie, ale jednak na razie jestem bez grosza.
Och! Jeżeli chodzi o drobną sumkę, to służę pani natychmiast.
Gdzieś w głębi domu trzasnęły jakieś drzwi, rozległy się jakieś kroki... Ktoś nadchodził. Lusia posunęła się
ku drzwiom, a jednocześnie w salonie zrobił się ruch i dziewczynka spotkała się na progu z wychodzącą
ciotką %7łarkowska, za którą szedł starszy pan, z prześliczną, białą, falującą czupryną i dobrymi, niebieskimi
oczami, rozumnie patrzÄ…cymi spod czarnych brwi.
Miłe wrażenie, jakie zrobił nieznajomy pan na Lusi, potęgował jeszcze jego niewielki wzrost.
Ach! Otóż i moja miła kuzyneczka, o której panu mówiłam Lusia Czerska...
37
Inaczej zwana Figą! wesoło dodała dziewczynka, pierwszy raz w życiu zażartowawszy ze
znienawidzonego
przezwiska.
Pan z białą czupryną uśmiechnął się bardzo mile.
O! Panna Lusia ma duży rozumek, bo, miast obrażad się, jak to zwykle robią różne osóbki w
podobnych wypadkach, żartuje sobie z chwilowego przezwiska. Jestem Kazimierz Aapioski przedstawił
siÄ™ uprzejmie.
O, to za mało powiedziane! Najlepszy, najserdeczniejszy przyjaciel.... Uczynny, współczujący z
zapałem dodała pani %7łarkowska.
Lusia dygnęła układnie i złożyła swą maleoką rączkę w wyciągniętą dłoo pana Kazimierza.
Otóż i znajomośd zawarta! Chciałbym, żeby panna Lusia obdarzała mnie chociaż częścią tego
zaufania, jakie mam u cioci. A teraz muszę panie pożegnad!
Co? Nie zostanie pan na herbacie? Zaraz podajÄ… podwieczorek...
Niestety, śpieszę się bardzo! Ale będę w %7łarkowicach
w tych dniach... Do widzenia!
Przed tarasem stała para ładnie utrzymanych szpaków, zaprzężonych do bryczki.
Pan Kazimierz, pożegnawszy się, wsiadał już do bryczki, gdy podbiegła doo Lusia.
Proszę pana, gdzie pan mieszka? zapytała półgłosem. Pan Aapioski spojrzał na nią ze zdziwieniem,
ale natychmiast z wielką uprzejmością wyciągnął bilet wizytowy i podał
go Lusi.
Oto mój adres. Lecz czy mógłbym wiedzied, do czego może byd on potrzebny miłej panience?
Lusia zmieszała się.
Nie wiem w tej chwili przyznała szczerze. Nie mogę jeszcze zrozumied, co się tu dzieje. Ale zdaje
mi się, że ciocia %7łarkowska potrzebuje pomocy, potrzebuje, by ktoś nad nią czuwał. I sądzę, że może
będę potrzebowała pana rady, jak zrobid, by jej było dobrze.
38
Niebieskie oczy pana Aapioskiego zalśniły dziwnie i można było przypuszczad, że błysnęły w nich łzy.
Chwycił drobne dłonie Lusi i ściskając je mocno, mówił wzruszonym głosem:
Dobre, kochane dziecko! Bóg cię widad tu zesłał, jako słoneczny promyk, szczęście przynoszący! Obyś
zdołała osłodzid życie tej wyjątkowej istocie o przepięknym sercu i kryształowej duszy!
Och! Coż ja, taka Figa, zrobid mogę! O, gdybym była dorosła i duża, to co innego! szepnęła ze
smutkiem Lusia.
Nie wiadomo czy dobre, kochane serduszko dziecięce nie potrafi czasem więcej zdziaład, niż rozum
dorosłego człowieka! Ale o tym pogadamy, gdy się znów zobaczymy. Teraz muszę się śpieszyd. A proszę
pamiętad, że jestem zawsze do usług!
Lusia chwilę patrzyła za odjeżdżającą bryczką, potem odwróciła się i weszła na taras.
Działo się z nią coś dziwnego. To, co spotykała od chwili przyjazdu na stację, było tak różne od tego,
czego się spodziewała, iż chwilami zdawało jej się, że wszystko jest jakimś dziwacznym snem, a nie
rzeczywistością. Z jednego zdawała sobie jednak dokładnie sprawę: pobyt jej w %7łarkowicach nie będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]