[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się ponownie, a Stacey zapragnęła zetrzeć z jego twarzy ten wyraz zadowolenia, zetrzeć całą
jego twarz! - Tak się składa, że darzę szacunkiem przyszłe matki. To chyba coś w rodzaju
kompleksu Madonny. Nie zamierzam zdradzać sekretów. Chcę tylko, przy ich pomocy,
poszantażować cię trochę.
- Och! - zawołała Stacey, czując, że kręci jej się w głowie. Ten człowiek po postu zabijał ją!
- Uspokój się, skarbie. Nastroje matki bardzo silnie wpływają na dziecko. Wiesz przecież o
tym. - Był na tyle bezczelny, by udawać zaniepokojenie. - Zobaczysz, jak łatwo jest sprostać
moim wymaganiom. Wystąpisz tylko w moim programie, w piętnastominutowym bloku, a ja
zapomnę o tym chłopaczku lub dziewuszce, którą nosisz pod sercem. Masz na to moje słowo
honoru, Stacey.
- Twoje słowo honoru! Jesteś szantażystą, śmieciarzem i...
- Zostawmy te przezwiska, Stacey. Ograniczmy się tylko do interesów. Potrzebny jest mi
ktoś, kto wypełni piętnaście minut mojego jutrzejszego programu jakąś budzącą ludzkie
zainteresowanie opowieścią. Chciałbym, żeby spodobała się zwłaszcza żeńskiej części mojej
widowni. Córka kandydata na prezydenta świetnie się do tego nadaje. Obiecuję, Stacey, że ani
słowem nie wspomnę o twojej... delikatnej sytuacji. Przysięgam na świętą pamięć mojej
matki! Spójrz na to z innej strony. Przecież możesz w ten sposób pomóc ojcu. Bądz słodka,
zabawna, błyśnij wdziękiem! Zdobędziesz w ten sposób mnóstwo głosów dla ojca.
- Nie mogę! - powiedziała zrozpaczona. - Justin stwierdził, że nie może być o tym mowy.
Zabije mnie, jeśli wystąpię w tym programie.
- To łajdak! - prychnął Marshall. - Stacey, nie ma się czego bać. Porozmawiamy tylko o
tym, o czym ty będziesz chciała. Będziesz na wizji przez niecałe piętnaście minut, z przerwami
na reklamy.
- A co z córkami pozostałych kandydatów? - zapytała.
- %7ładna z nich nie odważyła się nawet odpowiedzieć na mój telefon. To musisz być ty,
Stacey.
Co ma zrobić? Stacey z trudem powstrzymywała się, żeby nie wołać o pomoc. Dobrze
wiedziała, że wpadła w pułapkę.
- A jeśli odmówię?... - Chciała, żeby to on powiedział. I, oczywiście, zrobił to.
- Wtedy opowiem na antenie o twoim mającym się urodzić nieślubnym dziecku. Obiecuję,
Stacey.
To była grozba. Bardzo skuteczna grozba. Stacey, blada i milcząca, oparła się o drzwi.
- Bądz jutro w studiu o osiemnastej trzydzieści - powiedział Marshall. - Zaczynamy o
dziewiętnastej i ty pójdziesz na pierwszy ogień. Do zobaczenia, Stacey! - Schodził po
schodach, wesoło pogwizdując.
- A co ty tutaj robisz? - Stacey usłyszała głos Brynn. Pogwizdywanie nagle urwało się. -
Przecież niedawno ten budynek był spryskiwany płynem przeciwgrzybicznym. - Głos Brynn
był bardzo grozny.
- O... odłóż to! - Cord Marshall był bardzo zdenerwowany.
- Lepiej szybko zwiewaj, Marshall! - ostrzegła go Brynn. - Bardzo szybko.
Po całej klatce schodowej rozeszło się głośne echo, gdy Marshall zbiegał po schodach.
Chwilę pózniej w drzwiach pojawiła się Brynn, trzymając w ręku mały pojemnik z gazem
łzawiącym. Spojrzała na twarz Stacey.
- Powinnam go wysadzić w powietrze! Co on tutaj robił, Stacey?
Stacey z wahaniem opowiedziała o grozbach Marshalla.
- Nie możesz pozwolić, by cię szantażował! - Brynn była oburzona. - Zadzwoń do Justina i
powiedz mu o wszystkim. Niech załatwi tę sprawę.
- Powiedzieć Justinowi? - zawołała przerażona Stacey. - Nie mogę tego zrobić, Brynn. Wolę
wystąpić w programie Marshalla.
- Stacey, przecież ty i Justin nie jesteście już wrogami. Przecież się kochacie, zapomniałaś o
tym?
Stacey przypomniała sobie twarz Justina, taką, jaką widziała ostatnio. Wściekłą,
zirytowanÄ…, rozgoryczonÄ….
- Jestem pewna, że Justin ma inne zdanie na ten temat, Brynn.
- Po jednym dniu? - zapytała Brynn drwiąco. - To niemożliwe.
- Ależ tak, Brynnie. Podczas tych dwóch dni, kiedy Justin przestał zajmować się kampanią,
wszystko układało się między nami wspaniale. Po prostu cudownie! Jednak skończyło się to
dzisiaj, natychmiast po przekroczeniu progu biura. Nigdy nie uda nam się być razem. - Stacey
przeciągnęła ręką po włosach, burząc je nieco. - Cord Marshall obiecał, że nie wspomni o
dziecku. Może to nie byłoby takie złe? Mogłabym zdobyć trochę punktów dla ojca. Może
Justin w ogóle nie dowiedziałby się, że wystąpiłam w tym programie?
Brynn wzniosła oczy do nieba.
- Może książę Karol porzuciłby księżną Dianę i poślubiłby Tinę Turner? Hej, Stacey! Wróć
na ziemiÄ™!
- Nie mogę powiedzieć o tym Justinowi! - lamentowała Stacey. - Gdybyś mogła zobaczyć
jego twarz, gdy usłyszał, co Lucas powiedział reporterowi...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]