[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mijały minuty, a ona stała przy oknie jak sparaliżowana, wpatrując się w jeden
punkt - miejsce, w którym straciła Justina z oczu.
Usłyszała ożywione, coraz wyrazniejsze męskie głosy. W końcu dojrzała ich.
Dwaj mężczyzni nieśli między sobą trzeciego& jak worek piasku. Wyglądało
na to, że nie przejmują się rannym kolegą. Dopiero na dziedzińcu, kiedy
położyli go na ziemi, zorientowała się, że ten człowiek nie żyje.
- O mój Boże! - krzyknęła głośno.
Oczywiście nie był to Justin. Miał kruczoczarne włosy i ciemne ubranie.
Pomimo wyraznej ulgi, Melanie drżała jak w febrze.
Nadeszli inni. Szybkim krokiem, krzyczÄ…c do siebie i gestykulujÄ…c. Dwaj
mężczyzni, którzy zamykali pochód, także nieśli rannego. Tym razem był to
Justin.
ROZDZIAA PITY
Elise Trent obudziła siew środku nocy zlana potem. Znowu ten koszmar. Odkąd
jej siostra, Melanie, zaginęła w Kolumbii, noc w noc męczył ją identyczny sen:
biegnie przez dżunglę, która nie ma końca - ścieżką, która wiedzie donikąd.
Wzywa pomocy, ale oczywiście nikt nie odpowiada.
- Co się stało, kochanie, nie możesz zasnąć? - Damon zna Elise tak doskonale,
że wyczuwa jej niepokój nawet przez sen.
- Nie chciałam cię obudzić - szepnęła. - Zpij spokojnie.
Przyciągnął ją do siebie i zaczął delikatnie masować kark, potem mięśnie
wzdłuż kręgosłupa. Rozluzniła się i wtuliła w niego jeszcze mocniej.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Boję się, Damon. Naprawdę się boję. Minęły już cztery dni od twojej rozmowy
z Justinem. Dlaczego nie zadzwonił? Teraz mamy dwoje zaginionych.
- Uspokój się, kochanie. Nie daj się ponieść wyobrazni. Pamiętaj, że w
niektórych rejonach Kolumbii nie znajdziesz telefonu. Tam nie ma automatów
na każdym rogu ulicy jak w Stanach. Prawdę mówiąc, nie ma także rogów ulic.
- Pocałował ją delikatnie w usta.
- Mam pełne zaufanie do Justina. Bez względu na to, co się przydarzyło
Melanie, Justin ją znajdzie. Wszystko będzie dobrze, Elise, wierzysz mi? -
przemawiał niskim, kojącym głosem. - Kto wie? Może Justin wykorzystuje
okazję i zaprzyjaznia się z twoją małą siostrzyczką?
- Mówisz poważnie?
- Znając Justina - a znam go niezle - jedyne prawdziwe niebezpieczeństwo
zagraża cnocie Melanie.
- Nie, nie Justin. Nie wykorzystałby jej w takiej sytuacji.
- To prawda - westchnął Damon. - Pod tym względem nieco się różnimy&
Elise parsknęła śmiechem.
- Myślałby kto& że akurat deprawowanie dziewic jest twoją specjalnością!
- No, może rzeczywiście nie jest, Ale przyznasz, że bywam uparty. Odkąd
zaszczyciłaś mnie po raz pierwszy uśmiechem, wiedziałem, że nie pozwolę ci
się wymknąć. Nigdy!
- Coś podobnego! Trafił mi się niezłomny rycerz. A tak naprawdę& gdybym
nie przyszła do ciebie po tamtej operacji, nie spotkalibyśmy się nigdy więcej.
- To ty tak sądzisz. Dawałem ci czas na oswojenie się z myślą o nowym życiu.
Ze mnÄ… na zawsze.
- Ach, tak?
- Uhm& - Pocałował ją w usta. Tym razem powoli, zmysłowo, z absolutną
pewnością, że budzi w niej rozkosz.
- Naprawdę myślisz, że nic im nie grozi?
- Naprawdę jestem pewien, że Justin staje na głowie, żeby ją znalezć.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Ale może przeceniasz jego możliwości.
- Kochanie, postawiłem na Justina wiele lat temu. Jeszcze nigdy nie przysporzył
mi kłopotów, Ani strat. Ten facet ma szósty zmysł, A na dodatek jest moim
przyjacielem.
- Nie mogę bezczynnie siedzieć i czekać, wpatrując się w ten głupi telefon.
Damon, ja po prostu nie wytrzymujÄ™&
- Nie ma innego wyjścia, Elise.
- Polećmy razem do Villa Vicencias.
- I co nam to da?
- Nie wiem. Mielibyśmy do nich bliżej. Może zaczęlibyśmy ich szukać na
własną rękę, sama nie wiem.
- Kochanie, wstrzymajmy się z decyzją jeszcze przez kilka dni. Jeżeli nie
zadzwoniÄ…, polecimy do Villa Vicencias.
- Kocham ciÄ™, Damon, nawet nie wiesz, jak bardzo. Nie dajÄ™ ci spokoju, ale
rozumiesz, co czuję, prawda? To bezczynne czekanie na wiadomość wykańcza
mnie.
- Rozumiem. Przecież Justin jest dla mnie bratem, którego nie miałem& a
Melanie siostrÄ….
Leżeli w milczeniu, wsłuchani w nocną ciszę i własne oddechy. Palce Damona
zaczęły błądzić po plecach Elise, od szyi do pośladków, potem wędrowały w
górę, coraz wolniej i delikatniej,
- Chyba wiesz, co robisz - mruknęła cicho - dotykając mnie w ten sposób&
- Uhm. Domyślam się. To znaczy, że czas na naszą ulubioną pigułkę nasenną.
Jedyne lekarstwo na twoje smutki, prawda?
Kiedy Damon zasypiał, Elise leżała w jego ramionach, modląc się, żeby
następnego dnia zadzwonił telefon.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Melanie wbiła zęby w zaciśnięte pięści, żeby powstrzymać się od szlochu,
Justin żyje, powtarzała w myślach, obiecał mi. Kiedy straciła go z oczu,
podbiegła do drzwi, przez kilka sekund walczyła z zamkiem, wreszcie wypadła
na korytarz i zbiegła po schodach.
Byli już w holu. Zamarła na moment, bojąc się, że kiedy zobaczy Justina z
bliska, zacznie krzyczeć. Victor wydawał błyskawiczne rozkazy, wskazując ręką
schody. Spostrzegł ją na górze i zamilkł.
- Pani mąż jest szczęściarzem, senora Drake. Cholernym szczęściarzem. W
czasie rozładunku przewróciła się beczka z paliwem. Zanim ktokolwiek pojął,
co się stało, zbiornik eksplodował. Drake stał najbliżej. Wylądował na drugim
końcu hangaru.
Dał znak swoim ludziom, żeby wnieśli Justina na górę,
- Ten niezdarny idiota, który rozlał benzynę, nie wywinie już żadnego głupiego
numeru, zapewniam paniÄ….
Pobiegła do pokoju, żeby przygotować łóżko.
- Bądzcie ostrożni, błagam!
Mężczyzni, którzy z ulgą rzucili rannego na posłanie, spojrzeli na nią tępym
wzrokiem.
Pokręciła głową. Z nich wszystkich tylko Victor ją rozumiał& Tym bardziej
powinna go unikać.
Justin był blady jak ściana. Melanie uklękła przy łóżku. Sprawdziła puls;
wydawał się wolny i miarowy. Rozpięła guziki koszuli i niemal krzyknęła na
widok zakrwawionego boku.
Kiedy spróbowała odkleić materiał od rany, Justin stęknął.
- Melanie? - szepnÄ…Å‚, z trudem unoszÄ…c powieki.
- Jestem przy tobie, Justinie. Spróbuj odpocząć.
- Co się stało?
- Eksplodowała beczka z paliwem i wyleciałeś w powietrze.
- Czuję się, jakby słoń nadepnął mi na głowę.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Myślę, że trzymają tu wszystko - zaśmiała się nerwowo - oprócz słoni.
- Gdzie jest Victor?
- Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi, byle nie właził do naszego pokoju.
- Napastował cię? - Justin podniósł głowę, ale skrzywił się i opadł bezradnie na
poduszkÄ™.
- Nie - szepnęła ciepłym, kojącym głosem. - Jak dotąd&
Justin odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ…
- Nie jestem w najlepszej formie, żeby go zabić gołymi rekami&
- Ja siÄ™ nie bojÄ™.
Pomyślała o pistolecie pod poduszką. Uświadomiła sobie nagle, że nie miałaby
żadnych skrupułów, gdyby przyszło jej bronić Justina. Ciekawe, skąd u niej taki
instynkt opiekuńczy&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]