[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co? - Carrie usiadła na krześle naprzeciw niego i pochyliła się do przodu. .
- To - wyjął z kieszeni klucz i wyciągnął ku niej na rozpostartej dłoni. - Sanders nie ukrył w moim
samochodzie matryc, tylko klucz.
- Do czego?
- Nie mam pojęcia. Pewnie do jakiejś s~ki, ale Bóg jeden wie, gdzie ona jest.
- Powiedziałeś Richardsowi?
- Jeszcze nie.
Serce Carrie biło jak oszalałe ze strachu i podniecenia. Kyle trzymał właśnie w ręce zapaloną laskę
dynamitu.
- Dlaczego?! - krzyknęła, zrywając się na równe nogi. Wolała nie myśleć, co się stanie, jeśli Sanders czy
ten Nelson Jakiśtam złapią Kyle'a z tym kluczem.
- Na początku nie zwróciłem na to większej uwagi. Sam mam taki kluczyk. Dopiero dziś' rano, kiedy
przyjechałem do pracy, zdałem sobie sprawę, że nie było go tam, gdzie go położyłem. Sprawdziłem i
oczywiście, były dwa.
- Nie wiedziałeś, że były tam dwa klucze, aż do dzisiaj?
- Zaraz skontaktuję się z Richardsem. Wierz mi, nie mam zamiaru skończyć na dnie Missisipi w
betonowych butach.
- Schowajmy go w jakimś bezpiecznym miejscu - zaproponowała Carrie. - W biurze Clyde' a. :Nigdy się
nie dowie, więc nic mu się nie stanie. - Nie możemy mu tego zrobić.
- Oczywiście, że możemy.
- Zamknę go w swoim biurku, jeśli cię to uspokoi.
- Po prostu pozbÄ…dz siÄ™ go jakoÅ›, proszÄ™.
- Dobrze już, dobrze. Nie ma czym się tak denerwować.
- Nie ma czym? Możesz zostać zabity!
W trakcie całej swojej audycji Carrie myślała tylko o kluczu. Było tak, jakby 'w pokoju obok cicho tykała
bomba zegarowa. Jak na złość, dzień obfitował w interesujące wydarzenia i Kyle nie miał ani chwili dla
siebie.
Poranny program dobiegł końca. Carrie była pewna, że Kyle nie rozmawiał jeszcze z Richardsem. Już
miała sama to zrobić, kiedy usłyszała
. dochodzÄ…cÄ… z holu wrzawÄ™. .
- Co tam się dzieje? - Kyle wystawił głowę zza swoich drzwi.
- Nie wiem - Carrie także stanęła w drzwiach swojego biura.
I nagle zdrÄ™twiaÅ‚a z przerażenia. RozpoznaÅ‚a jeden z gÅ‚osów, zbyt do¬brze znany, by mogÅ‚a go pomylić z
jakimkolwiek innym. Należał do jej ojca, który właśnie minął recepcjonistkę i wielkimi krokami zbliżał
siÄ™ korytarzem do Carrie.
- Carrie, dziecino - zagrzmiał tubalnie, uważnie się jej przyglądając. - Czy to prawda?
- Co ... co mianowicie?
- Czy jesteś w ciąży?
- Och ...
- Odpowiedz.
- Tak - szepnęła.
Jej ojciec odwrócił się i powiódł wzrokiem po tłumie zwabionych hałasem pracowników radiostacji.
 A teraz chciałbym się dowiedzieć, który z obecnych tu młodzieńców jest ojcem dziecka mojej małej
córeczki.
Rozdzial14
- To ja - powiedział Kyle i bez namysłu zrobił krok naprzód.
- J Michael Jamison dokonał niemal cudu, by spojrzeć na niego z góry.
- Czy planuje pan potraktować moją dziewczynkę jak uczciwą, godną szacunku kobietę?
- Tato! - wykrzyknęła Carrie, niemal chora z zażenowania. Czuła, że się czerwieni i nie jest w stanie
nikomu spojrzeć w oczy.
- Co się tutaj dzieje? - Przez tłum przepychał się Clyde. Zobaczywszy Michaela Jamisona wpatrującego
siÄ™ w Kyle'a,jakby miaÅ‚ zamiar ro¬zerwać go na strzÄ™py, stanÄ…Å‚ jak wryty.
- Albo ten młody człowiek ożeni się z moją córką, albo, do pioruna, poniesie konsekwencje swoich
czynów - mruknął ojciec Carrie.
- Tato, musisz opuścić teren stacji, natychmiast - zażądała Carrie, wysuwając się przed Kyle'a.
Była zawstydzona i wściekła, gotowa walczyć do upadłego, jeśli będzie trzeba.
- Czy masz zamiar chować się za kobietą, synu?
- W żadnym wypadku - Kyle zdołał odepchnąć Carrie do tyłu.
- Zdaje się, że my dwaj musimy odbyć małą rozmowę.
-W każdej chwili,- odparł.Kyle odważnie. /
- Panie Jamison ... - zaczął Clyde, ale nie było mu dane dokończyć.
- Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziemy - zaproponował Kyle rzeczowo.
- Kyle! - Carrie zagrodziła mu drogę. - Mój ojciec waży o dwadzieścia pięć kilo więcej!
- Przyznaję, że jestem ojcem twojego dziecka - powiedział Kyle bez wahania. - A ponieważ dziś rano nie
wezmiemy ślubu, najlepiej od razu wyjaśnić sytuację, jeśli twój ojciec sobie tego życzy.
- To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś! - wykrzyknęła Carrie zrozpaczona.
- Ja? - zapytał spokojnie Kyle.
- Nie! Mówię do ojca!
- Zostaniesz matkÄ…, majÄ…c na palcu obrÄ…czkÄ™. Porozmawiamy o tym tu i teraz, takjakja sobie tego
życzę, nie inaczej. Ten młody człowiek ija możemy wymienić argumenty za moją furgonetką, jeden
na jednego. ,
- Mój drogi, robisz z siebie idiotę - do rozmowy włączył się nowy głos.
Carrie odwróciła się.
- Mama! -tNigdyjeszcze nie czuła filI. widok matki takiej ulgi..
Uścisnęły się krótko.
- A my dwaj mamy coś niecoś do omówienia:
- Więc zróbcie to, na Boga! - zawołała Patsy Jamison. - Przysięgam, Michael, ty świętego
wyprowadziłbyś z równowagi.
Ojciec Carrie, zmieszany, podrapał się po głowie.
- Po prostu nie mogę znieść myśli, że nasza mała dziewczynka będzie samotną matką.
- Może byÅ‚oby lepiej, gdybyÅ›cie paÅ„stwo omówili te· kwestie na osobnoÅ›ci - zasugerowaÅ‚ Clyde,
wycierając czoło chustką do nosa. - Nie ma sensu tak się emocjonować. A my tu chyba pracujemy -
zmarszczył brwi i tłumek ciekawskich zaczął się pospiesznie rozchodzić.
- Mamo, tato - Carrie otworzyła przed rodzicami drzwi do swojego biura. Kyle wszedł za nimi,
wlokąc za sobą dodatkowe krzesło.
Na szczęście następne wiadomości zaczynają się dopiero za dwadzieśCia minut, pomyślała Carrie. To
powinno wystarczyć, żeby wszystko omówić. ' Nie wiedziała jednak od czego zacząć. Na usta cisnęło jej
się pytanie, skąd rodzice dowiedzieli się o ciąży. Trudno było jej uwierzyć, że siostra nie potrafiła
dochować tajemnicy.
- Proszę państwa - Kyle przejął kontrolę nad sytuacją. Posadził Carrie na krześle i stanął za nią, kładąc
dłonie na jej ramionach. - Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że bardzo mi zależy na waszej córce.
- Nazywasz siÄ™ jakoÅ›, synu? - Kyle Harris.
~ K yle Harris - ojciec Carrie powtórzył to kilkakrotnie, jakby brzmienie nazwiska świadczyło o,
charakterze człowieka. W końcu, zadowolony, spojrzał na Carrie.
- No to kiedy ślub? .
Carrie wyprostowała się i już otwierała usta, by dać odpór ojcu, który najwyrazniej postanowił ją dziś
upokorzyć jak nigdy dotąd, kiedy Kyle zacisnął palce na jej ramionach.
- Sądzę, że to sprawa między mną a Carrie - powiedział, zanim zdołała się odezwać.
Ojciec zmarszczył brwi.
_ Rozumiem pańskie uczucia - dodał Kyle łagodnie - ale oboje skończyliśmy dwadzieścia jeden lat i
jesteśmy zdolni do podejmowania własnych decyzji.
- On ma rację, kochany - pokiwała głową Patsy Jamison.
_ Czy to Cathie wam powiedziała? - Carrie nie mogła już dłużej wytrzymać.
_ Niezupełnie. Zadzwoniłam do niej parę dni temu i wydała mi się taka czymś uradowana. Kiedy ją
przycisnęłam,' powiedziała, że, jej bliska przyjaciółka będzie miała dziecko.
- I to wystarczyło? Od razu pomyślałaś, że to ja? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl