[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od razu się wygadałam.
 Po to, między innymi, ma się przyjaciół  zapewniła gorliwie Patty.  śeby
się wygadać. Nie daj się prosić, zdradz mi jakieś upojne szczegóły.
Melissa spojrzała na przyjaciółkę. Patty zmarszczyła zabawnie brwi i obie,
jak na komendę, wybuchnęły głośnym, nieopanowanym śmiechem. Jak za starych
dobrych czasów. Ile\ to razy matka Patty znajdowała je na podłodze, zwijające się
ze śmiechu  z sobie tylko zrozumiałych powodów.
Melissa uspokoiła się pierwsza. Trzymając się jedną ręką za brzuch, drugą
ocierała łzy z policzków.
 Zupełne kretyństwo  wydusiła z siebie płaczliwym głosem.  Nie wiem
nawet, z czego się śmiejemy. A ty?
Patty, starając się opanować, zagryzła tylko wargi i potrząsnęła głową.
 Fajnie, \e jeszcze tak potrafimy&  powiedziała z rozmarzeniem po jakiejś
minucie albo dwóch, kiedy odzyskała wreszcie głos.
 Tak. Dobrze mi to zrobiło.
 Podoba mi się ten twój Nick.
 Mnie te\ siÄ™ podoba.
 Ale śmiem przypuszczać  zauwa\yła chłodno Patty  \e w twoim
przypadku chodzi o coś więcej.
 To jednak nie jest mój Nick  odparła posępnie.
 Dlaczego tak mówisz?
 Bo wcale nie jestem pewna, dokÄ…d to wszystko zmierza.
 A chciałabyś, \eby dokąd zmierzało?
 Nie wiem. Przecie\ jeszcze tak niedawno był Wayne.
 To co w takim razie popchnęło cię w ramiona Nicka?  spytała Patty
kpiącym tonem.  Nie zdą\yłaś chyba skorzystać z rady Beatrice i sprawdzić, który
listek ró\y uschnie pierwszy?
 Wiele rzeczy& przyspieszyło to, co pewnie i tak by się stało& Z Nickiem
zaczęło się du\o wcześniej, ale wczoraj na festynie Wayne przestał dla mnie
istnieć. Zobaczyłam go w innym świetle.
 Z Rosie? To chcesz powiedzieć?
 Skąd! Rosie mało mnie obchodzi. Szczerze mówiąc, wczoraj na \adne z
nich nie zwracałam specjalnie uwagi, co te\ mówi samo za siebie. Ale
prawdziwym szokiem była ta historia z Wayne'em i szeryfem.
 Zaraz! Nie wiem, o czym mówisz!
 Wayne podpuścił pijanego Johnny'ego Givensa, \eby napadł na Nicka. 
Poza zdumieniem Melissa dostrzegła w oczach Patty cień niedowierzania.  Johnny
kręci z Peggy Sue, więc Wayne dał mu do zrozumienia, \e jakiś Nick Grant
napastuje Peggy. Swoją drogą było odwrotnie, ale szkoda gadać, znasz Peggy.
 Więc Johnny z zazdrości rzucił się z pięściami na Nicka&  Patty jakby
dopiero teraz zaczynała rozumieć.
 Właśnie. Wyobraz sobie, \e oglądałam tę awanturę. Wayne te\. Ale
szeryfowi powiedział, \e niczego nie widział, a Johnny przekonywał szeryfa, \e to
Nick go napadł. Gdyby mnie tam nie było, Nick wylądowałby razem z Johnnym w
areszcie. Za sprawÄ… intrygi Wayne'a.
 A wszystko z zazdrości o Nicka  Party postawiła kropkę nad  i .  Tak&
To prawdopodobne. Wayne nienawidzi przegrywać. W niczym. Opowiadał mi
wczoraj, \e ktoś wam  załatwił wygranie tego wyścigu. Wiesz, co ci powiem? 
Party, spojrzawszy na zegarek, wstała z kanapy.  Przestańmy w ogóle rozmawiać
o Waynie. Mam nadzieję, Melisso, \e teraz naprawdę wszystko się uło\y. Głowa
do góry! Zasłu\yłaś na tłuste lata.
 Wiśnie na śniegu& Tak się nazywa kolor lakieru do, paznokci?  Nick
kręcił z niedowierzaniem głową, siedząc na brzegu łó\ka Melissy.
Spędzili razem cały wieczór  zjedli kolację, obejrzeli kawałek filmu, potem
poszli na górę się kochać. A była dopiero dziesiąta.
Melissa, w kąpielowym szlafroku, z mokrymi włosami, malowała
pospiesznie paznokcie u nóg, kiedy Nick wkroczył do sypialni z pokrojoną na
porcje jagodowÄ… struclÄ….
Niezadowolona, \e ją zaskoczył, natychmiast zakręciła buteleczkę z
lakierem. Nick, podając jej talerz, kątem oka zauwa\ył tylko cztery pomalowane
paznokcie. Przypomniał jej z uśmiechem, \e w malowaniu zawsze był lepszy, i
zabrał się do pracy.
Miał na sobie granatowy jedwabny szlafrok, który Melissa kupiła kiedyś
swojemu ojcu na gwiazdkę. Tatuś odesłał jej prezent z wyjaśnieniem, \e nigdy nie
nosił  tego rodzaju garderoby .
Teraz pomyślała, \e nie ma tego złego& bo Nick wyglądał w szlafroku
fantastycznie. Oparł jej stopę na własnym brzuchu i zaczął malować ostro\nie
paznokieć za paznokciem.
 Zagoiła ci się pięta po tej drzazdze, którą wbiłaś sobie u mnie na
werandzie?
 Ju\ dawno! Niestety  roześmiała się  nie będę miała znaku szczególnego
na całe \ycie.
 A ja mam!
 O jakim znaku mówisz?
 O tym.  Wło\ył pędzelek do butelki i pochwalił się blizną na kciuku. 
Dowód naszego braterstwa krwi. Dokonałaś nacięcia zwykłym kuchennym no\em [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl