[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Praed Tropo.
- A to co takiego? - spytał Lodziarz, wskazując liczne konstrukcje kamienne, rozrzucone po
terenie. - Wyglądają jak fontanny.
- Co to jest fontanna?
Lodziarz wyjaśnił, Praed Tropo zaś zrobił minę wyrażającą dezaprobatę.
- Nie mamy dość wody dla tak nieistotnych celów.
- Powtarzam więc: co to takiego?
- Pomniki, upamiętniające miejsca, gdzie różni Lorhnowie padli w obronie Wyroczni. -
Przerwał. - W każdym z tych wypadków zostali zabici przez agentów Demokracji.
- Wynikałoby z tego, że Demokracja wynajęła mnie, by naprawić wyrządzone szkody.
- Zgodnie z całym moim doświadczeniem, Ludzie nie naprawiają wyrządzonych przez
siebie szkód - oświadczył Praed Tropo.
- Obcowałeś z niewłaściwymi Ludzmi - odparł swobodnym tonem Lodziarz.
- Dam ci wiele okazji, abyś udowodnił, że się mylę, Mendoza - stwierdził Błękitny Diabeł. -
Ale sądzę, że nie różnisz się od innych.
- Wiesz co, ty się sprzeciwiasz nazywaniu przeze mnie twej rasy Błękitnymi Diabłami, a ja
staram się zastosować do twoich życzeń - odrzekł Lodziarz. - Ale nieustannie robisz uogólnienia na
temat mojej rasy, choć wiesz, że są kłamliwe.
- Nic, co powiedziałem, nie było kłamliwe.
- Oświadczyłeś lub dałeś do zrozumienia, że Ludziom nie można ufać i że my gardzimy
twoją rasą.
- To prawda.
- Zapominasz o Wyroczni - stwierdził Lodziarz. - Ona należy do mojej rasy, a przecież jej
ufacie.
Praed Tropo przez długą chwilę wpatrywał się w Lodziarza, a potem powiedział:
- Powtarzam, nie powiedziałem niczego, co byłoby kłamliwe.
26
Gdy obchodzili teren, Lodziarz nadal zastanawiał się nad słowami Praeda Tropo.
- Jaką drogą, według ciebie, podejdzie Chandler? - zapytał Błękitny Diabeł, gdy zakończyli
już swoją inspekcję.
Lodziarz położył ręce na biodrach i rozejrzał się po okolicy.
- Trudno powiedzieć - odrzekł. - Zakładam, że płot po zachodniej stronie jest pod
napięciem?
- W naszym systemie bezpieczeństwa nie posługujemy się elektrycznością - odpowiedział
Praed Tropo. - Zbyt łatwo ją wyłączyć. Płot ma samogenerujące się pole, które zabije każdego, kto
by starał się go dotknąć.
- A co z tym nawisem? - spytał Lodziarz, wskazując ogromną skałę, górującą nad domem.
- Nie można się po niej wspiąć.
- Może Lorhn nie potrafiłby... Ale dla człowieka to nie jest aż tak trudne.
- Czy ty mógłbyś się wspiąć? - zapytał sceptycznie Praed Tropo. Lodziarz uśmiechnął się i
pokręcił głową.
- Nie... ale ja mam protezę nogi i nigdy nie nauczyłem się z niej właściwie korzystać; mam
uszkodzone jakieś nerwy biodrowe. Dwadzieścia lat temu wszedłbym na nią bez problemów.
- Rozmieszczę strażników, by pilnowali wszelkich podejść do nawisu - oświadczył po
pewnym namyśle Praed Tropo.
- Na twoim miejscu nie robiłbym tego.
- Czemu nie? - zapytał podejrzliwie Błękitny Diabeł
- Bo nie masz tu do czynienia z amatorem - odrzekł Lodziarz - Kogokolwiek tam umieścisz,
zauważy go i nie będzie próbował przedostać się do środka... A jeśli nie zjawi się w środku to Ja nie
będę miał sposobu, by się z nim skontaktować.
- Jesteś pewien?
- W takich warunkach jedynym sposobem przedostania się na teren będzie wybicie
wszystkich Lorhnów, których tam postawi A przecież przywiozłeś mnie tu właśnie po to, by temu
zapobiec.
- To prawda - przyznał Praed Tropo. - Ale jeśli zastosujemy tę filozofie do całego naszego
systemu obronnego, jest prawie pewne, że Chandler dotrze nie zauważony do miejsca, w którym w
tej chwili stoimy.
- Przecież to jest właśnie celem naszych manewrów - odpowiedzi Lodziarz. - Musimy go
sprowokować do przełamania twojej obrony, bo inaczej nie będę w stanie ani go zidentyfikować ani
wstrzymać.
- A jeśli nie zdołasz go powstrzymać? - zapytał Praed Trono - Co będzie, jeśli dostawszy się
aż tak daleko, zdecyduje, żeby cię zabić.
- Nie ma powodu, by mnie zabijać.
- Ludzie okłamują się nawzajem przez cały czas. Czemu miałby uwierzyć w to, co mu
powiesz?
- Bo mnie zna.
- To nie jest wystarczająca odpowiedz.
- Przykro mi, ponieważ jest to najlepsza możliwa odpowiedz - stwierdził Lodziarz. - A poza
tym powinno ci być wszystko jedno czy mnie zabije, czy nie. Upierasz się, że nikt nie może zabić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]