[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiedzmy. Ale widzisz, tak się złożyło, że tylko w Prinsie" mieli
dzisiaj wolny apartament dla nowożeńców.
- Dla nowożeńców?! - Zaskoczona Angie prawie krzyknęła, zapominając
o onieśmieleniu.
- Właśnie tak - potwierdził Lance. - Pomyślałem sobie, że nasza pierwsza
wspólna noc musi mieć naprawdę wyjątkową oprawę, taką, na jaką ty, Angie
Brown, zasługujesz, jako naprawdę wyjątkowa dziewczyna.
- Och, bardzo jesteś miły!
- Tylko wyrachowany, moja droga, tylko wyrachowany - odrzekł Lance
pół żartem, pół serio. - Po prostu spodziewam się, że jeśli na długo zapamiętasz
ten dzisiejszy dzień... i tę dzisiejszą noc, spędzoną w tym trochę bajkowym
hotelu... to nie zapomnisz też i o mnie! No, przysiądz tu sobie tymczasem na
moment - wskazał jej jeden z rozlokowanych w hotelowym holu rozłożystych
- 79 -
S
R
skórzanych foteli - a ja załatwię w recepcji formalności. I zaraz potem
wyruszamy po zakupy! Robimy sobie frajdę, pamiętasz?
ROZDZIAA DZIEWITY
- Tak, oczywiście, na to również się zdecydujemy - rzucił Lance Sterling
w kierunku uwijającej się wokół Angie ekspedientki.
Robili akurat zakupy w wyjątkowo ekskluzywnym butiku w słynnym
centrum handlowym Centrepoint Building w Sydney. To znaczy Angie
przymierzała i prezentowała kolejne kreacje, a Lance, rozpierając się wygodnie
w fotelu i sącząc zaserwowaną mu przez usłużny personel kawę, oceniał je i
decydował ostatecznie, co powinna dla siebie wybrać.
Pierwszym dokonanym zakupem była mała czarna" sukienka z aksamitu.
Lance nie zadowolił się nią jednak, tylko podsunął Angie pomysł przymierzenia
jeszcze wieczorowego kostiumiku ze złocistego brokatu, w niezwykle
efektowny sposób wyeksponowanego na wystawie.
Pokusa była zbyt wielka, by się jej oprzeć. Przymiarka wykazała, że
kreacja leży świetnie i tak doskonale harmonizuje z typem urody Angie, jakby
specjalnie dla niej została zaprojektowana. A jednak...
Rzuciwszy okiem na metkę, Angie wpadła w lekką panikę i krzyknęła:
- Ależ, Lance, przecież to kosztuje fortunę!
Lance wstał z fotela i podszedł do niej bliżej. Zaczął wyjaśniać z udawaną
powagą:
- Moja droga, jak frajda, to frajda, cena nie gra roli.
Wyglądasz w tym fantastycznie, więc ci to kupię, daruj sobie
niepotrzebne skrupuły, pozwól mi się trochę porozpieszczać. Naprawdę cała
przyjemność po mojej stronie! Możesz mi wierzyć, równie chętnie cię teraz w to
- 80 -
S
R
brokatowe cudo ubiorę, jak pózniej... - tu zniżył głos do szeptu i uśmiechnął się
figlarnie - ...będę cię z niego rozbierał!
- Wstydz się, ty nieznośny rozpustniku! - syknęła Angie czerwieniejąc.
- Po co? Wystarczy, jak ty się za mnie trochę powstydzisz, a muszę
przyznać, że robisz to czarująco. Z tym rumieńcem na buzi jesteś po prostu
słodka.
- Lance, nie pesz mnie, nie pleć głupstw!
- Muszę, Angie, muszę! To twój niezwykły urok sprawia, że dostaję
zawrotów głowy i głupieję.
- Lepiej byś już przestał dowcipkować. Mnie przyprawiła o zawrót głowy
cena tego kostiumu.
- Angie, tę sprawę chciałbym już uważać za zakończoną. Proszę pani -
Lance zwrócił się do stojącej dyskretnie na uboczu ekspedientki - oczywiście
decydujemy się na ten kostium, tak jak już powiedziałem.
- Lance, terroryzujesz mnie! - oburzyła się Angie.
- Gdzieżbym śmiał! Tylko troszeczkę rozpieszczam. No i wypełniam
warunki naszej umowy: żadnych poważnych spraw, tylko czysta frajda, tylko i
wyłącznie zabawa!
Lance Sterling z powrotem usiadł w fotelu. Sięgnął po filiżankę, przełknął
odrobinę wystygłej już kawy. - Angie pomyślała z goryczą: No tak, zabawa,
tylko i wyłącznie. Nic więcej, nic, ani trochę z tego o czym myślę, o czym
marzę już od dziewięciu lat. %7ładnych poważnych spraw, żadnych planów, ani
trochę uczucia... A niech tam! - Z desperackim wysiłkiem stłumiła ogarniające
ją rozgoryczenie. Jak się bawić, to się bawić, raz się żyje, jak powiada Vanessa!
Przywołała na twarz sztuczny trochę uśmiech i stwierdziła:
- Swoją drogą, to ten kostium jest po prostu boski! Lance ożywił się.
Wykrzyknął.
- To ty jesteś boska, niezależnie od kostiumu! Wiesz co? - I ponownie
wstał z fotela, znów podszedł blisko do Angie, znów zniżył głos do szeptu: - Na
- 81 -
S
R
razie go wcale nie zdejmuj, wezmiemy taksówkę, prosto stąd pojedziemy
zobaczyć nasze gniazdko... Proszę nam zapakować tę czarną sukienkę -
zadysponował, zwracając się do sprzedawczyni. - I tę pomarańczową, którą
moja urocza pani wcześniej miała na sobie. Szkoda, żeby kostiumik miał się po-
gnieść, więc lepiej niech zostanie na tobie, prawda?
Pięć minut pózniej jechali już do hotelu sprowadzoną przez personel
butiku taksówką. Angie milczała. Lance nie próbował wciągać jej na siłę w
rozmowę. Była mu za to szczerze wdzięczna, potrzebowała choć krótkiej chwili,
w której mogłaby pozostać sam na sam ze swoimi dość bezładnymi, a po trosze
sprzecznymi wręcz myślami i odczuciami, ze swoim lękiem, zadumą,
zdenerwowaniem, podnieceniem...
Kiedy dojechali na miejsce, Lance pomógł Angie wysiąść z samochodu, a
potem podał jej ramię i wprowadził ją do hotelu. Przeszli przez hol, który już
znała, wsiedli do windy. Za moment stali już przed masywnymi drzwiami z
litego drewna. Lance przekręcił klucz w zamku, nacisnął ozdobną mosiężną
klamkę.
Ciekawe, jak też taki apartament dla nowożeńców w Prinsie" może
wyglądać? - postawiła sobie w myślach pytanie, lecz nim zdążyła popuścić
wodze fantazji i wyobrazić sobie cokolwiek, Lance już wprowadził ją do środka.
To, co ujrzała, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Wystrój apartamentu
był utrzymany w jednolitej, biało-kremowo-złocistej tonacji kolorystycznej:
białe ściany i meble, kremowy dywan i zasłony, złociste abażury lamp i ozdobne
poduszki. Całości dopełniało szkło, to znaczy szklane blaty wszystkich stolików
[ Pobierz całość w formacie PDF ]