[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardziej zwierzęcą postać, choć z całą pewnością nie były zwierzętami, zawsze
jednak okazywały jej dobroć i nie naruszały spokoju ducha.
To wprawdzie irytowało, lecz jednocześnie dawało poczucie bezpieczeństwa.
Tiril nie była jeszcze gotowa, by przyznać się sama przed sobą, że interesuje
ją ktoś konkretny. Dopiero stawała się kobietą.
Wróciła Ester i głośnym beknięciem przerwała jej intymne rozważania.
Wiesz, kiedy pogoda się trochę uspokoi, mogłybyśmy wyprawić się na So-
trę i obie zafundować sobie odrobinę uciechy zaproponowała, ciężko opadając
na ławę.
Ester, zapewniam cię, że. . .
Nagle Nero poderwał się i nastawił uszu.
Pst! Słyszałaś? szepnęła Ester. W jej oczach zapłonął nowy blask.
Nie odparła Tiril. Akurat mówiłam.
To teraz zamknij gębę!
Czekały w milczeniu. Nero podczołgał się pod drzwi. Widać było, jak jest
spięty, ale najwidoczniej i on uszanował nakaz Ester. Tiril jednak poznała, że pies
ze wszystkich sił powstrzymuje się od warczenia.
Ogień rzucał migotliwe cienie na nędzną izdebkę, którą Tiril usiłowała utrzy-
mywać w jako takim porządku. Była to niemal syzyfowa praca, przedsięwzięcie
z góry skazane na niepowodzenie, ponieważ Ester ciskała wszystko tam, gdzie
stała, a lepkie dłonie wycierała w to, co akurat wpadło jej w rękę. Tiril na zimę
musiała przeprowadzić się do chaty, w szopie na łódz za dużo było szpar, przez
które wpadał wicher. Dzieliła teraz izbę z Ester i Nerem, jakoś się to układało.
Sypiała na podłodze, na środku pomieszczenia, w jedynym dostępnym miejscu.
Nero za to bardzo sobie chwalił fakt, że jego ukochana pani zeszła nagle do
bardziej psiego poziomu. Jego zdaniem miło było sypiać przytulonym do jej ple-
45
ców, w ten sposób także ogrzewali się nawzajem. Dla wielu psów bliskość czło-
wieka ma bardzo duże znaczenie, inne nic a nic to nie obchodzi.
W blasku ognia małe oczka Ester płonęły niepokojąco. Kobieta siedziała nie-
ruchomo, pochylona w przód, jakby gotując się do skoku. Tiril nie bardzo mo-
gła się zorientować, co się dzieje, ona bowiem niczego nie słyszała. Nie znała
wyrażenia żniwa w szalejącej burzy , nic w tym dziwnego, wywodziło się ono
z wód leżących bardziej na południu, gdzie, proceder, z którym się wiązało, był
powszechniej uprawiany. Reap the wild wind. . .
Tak! Oto znów rozległ się ten dzwięk, który wcześniej usłyszeli Ester i pies:
wystrzał armatni dobiegający z morza.
Ester natychmiast się poderwała.
Nareszcie! zawołała z radością. Pospiesz się, Tiril! %7łar, wez trochę
żaru do wiadra!
Potężna kobieta chwyciła swe rybackie ubranie i wybiegła w ciemność no-
cy. Nero nie odstępował jej na krok. Tiril wciąż nie wiedziała, o co chodzi, lecz
wsypała trochę żaru do wiaderka i ruszyła za nimi.
Na zewnątrz było ciemno choć oko wykol. Gwałtowny powiew wichru rzucił
nią o ścianę, deszcz siekł po twarzy.
Ester? zawołała, starając się przekrzyczeć wichurę. Nero poprowadził
ją za sobą, wskazując drogę.
Kolejny wystrzał armatni sprawił, że Tiril wreszcie zrozumiała, w czym rzecz.
Jakiś statek znalazł się w niebezpieczeństwie. Ester zmierzała do ogniska.
Tiril poczuła ogarniającą ją radość. Może uda im się uratować komuś życie!
Nero pociągnął ją ku wielkiemu, nigdy nie zapalanemu ognisku na północ-
nym krańcu wyspy. Nareszcie więc miało zapłonąć! Wspaniale! Małe ognisko na
południu paliło się nieustannie dzień i noc. Takie zobowiązanie wobec władz Es-
ter odziedziczyła wraz z wyspą. Raz wspomniała, że zarabia nawet na tym parę
groszy.
Teraz jednak ważniejsze było co innego: ratowanie statku, który nie mógł
przybić do brzegu.
Kiedy Tiril pokonując wściekłe podmuchy nawałnicy doczołgała się na pół-
nocne skały, Ester już tam była.
Pospiesz się! przywitała wrzaskiem dziewczynę. Mam nadzieję, że
drewno całkiem nie zamokło od tego przeklętego deszczu!
Usiłując rozpalić ogień za pomocą suchej hubki, którą przezornie ze sobą za-
brała, Ester rzucała wiązanki siarczystych przekleństw. Nadmorskie osty, gdyby
rozumiały jej słowa, zwiędłyby z przerażenia.
Co jakiś czas rozlegał się wystrzał z działa.
To może być wielki statek! wołała Ester. Co najmniej galeon. Trój-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]