[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miał być inny. Chodziło o dzieci.... i o Garretta. Faceta,
który zarabiał mnóstwo pieniędzy i brał na siebie ogrom-
ną odpowiedzialność. Który był tak delikatny i namiętny.
Garretta, który nie umiał się bawić.
Nie mogła mu wiele dać, ale mogła nauczyć bawić się.
Pragnęła, żeby te magiczne chwile trwały jak najdłużej.
Dla niej i dla niego.
A teraz przestańcie wpatrywać się w pana Garretta. Musi
nosić mój fartuch, bo nie mamy drugiego takiego dużego.
Nie śmiejemy się z innych ludzi, prawda?
Nie - powiedział Garrett żałośnie, czym znów roz-
śmieszył dzieci.
Usadziła ich wokół stołu i wyjęła potrzebne rzeczy.
- Dobrze, a teraz niech wszyscy zamkną oczy. Wiem,
że ostatnio byliście smutni. Ale dzisiaj musicie się skon
centrować. Chcę, żebyście pomyśleli o czymś radosnym.
S
R
O czymś pięknym. I chciałabym, żebyście to właśnie na-
malowali. W kolorach, które uważacie za piękne i które
sprawiają, że jesteście szczęśliwi.
- No, nie wiem. Czy on nie jest za stary, żeby być
szczęśliwy? - Pops przekrzywiła głowę i spojrzała na
Garretta.
Emma odpowiedziała dziecku, zanim Garrett zdążył coś
wymyślić.
Nikt nie jest za stary, żeby być szczęśliwy. Czasami jed-
nak zdarzają się rzeczy, które nas zasmucają. Nie potra-
fimy pozbyć się tego uczucia. Ale jeśli przypomnimy
sobie, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, to poczujemy
się lepiej. Jesteście gotowi spróbować?
Lepiej mu pomogę. - Pops znowu przekrzywiła głowę i
westchnęła ciężko, jakby już była zmęczona tym trud-
nym zadaniem.
Niecałą godzinę pózniej wszystkie urwisy zostały ode-
brane. Kiedy Emma i Garrett wychodzili z budynku,
środkowy pokój zajęty był przez dzieciaki w innym wie-
ku.
Nigdy nie widziałam, żeby czterolatka z kimś flirtowała.
- Emma nie mogła się powstrzymać. - Niezła z niej fem-
me fatale.
Flirtowała? Flirtowała? Ta mała to czteroletni poganiacz
niewolników. Wszystko, co robiłem, było zle. I cały czas
mówiła, jaki to jestem stary, stary, stary.
Zakochała się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nie za-
uważyłeś?
Czy to było przed tym, jak namalowała mi czerwone
serce na rękawie, czy potem? - Wskazał na wymowny
obrazek na koszuli. - Czy to zejdzie?
S
R
-Powinno. A nawet, jeśli nie zejdzie, jestem przekonana,
że stać cię na inną koszulę.
Zanim dotarli do samochodu, Emma wzięła go za rękę, a
potem stanęła na palcach i ujęła jego twarz w dłonie.
Przykro mi, że muszę ci to powiedzieć...
O, nie. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
Ale uśmiechasz się. Jesteś odprężony. Zwietnie się ba-
wiłeś z dzieciakami.
Do niczego się nie przyznaję. Jak mogłem dobrze się
bawić, malując palcami z bandą małych demonów?
Też mnie to dziwi, ale zachowywałeś się, jakbyś był w
swoim żywiole. A poza tym narobiłeś więcej bałaganu
niż one. Naprawdę się zaangażowałeś. Szkoda, że Bunny
nie żyje, bo powinno się to opublikować. To byłby niezły
skandal.
Zmrużył oczy. Nie poruszył się jednak, nie wysunął z jej
dłoni.
Masz swoją mroczną stronę, Emmo Dearborn.
Dziękuję ci bardzo. To najmilszy komplement, jaki sły-
szałam od lat.
Nie wiedziała, jak to się stało, ale w jakiś sposób znów
znalazła się w jego ramionach. Garrett oparł się o jej sa-
mochód i przycisnął Emmę do siebie.
-Chcesz usłyszeć coś miłego? - zapytał.
Przestała się uśmiechać, ponieważ powiedział to poważ-
nym tonem. Jej oczy złagodniały.
Chcę tylko... żebyś nie żałował ostatniej nocy.
To samo chciałem powiedzieć tobie. Kiedy obudziłem
się dzisiaj, bałem się, że pomyślisz, że cię wykorzysta-
łem.
Z tego, co pamiętam, to sama zaczęłam. Więc to właś-
ciwie ja cię wykorzystałam.
S
R
Garrett nie był o tym do końca przekonany. Przytulał ją
do siebie mocno, ale w jego oczach było coś więcej niż
pożądanie.
Przechodzisz teraz przez trudny emocjonalnie okres. By-
łaś nieszczęśliwa, bezbronna. Przyszedłem, ponieważ
światło długo się paliło... Martwiłem się, pomyślałem, że
potrzebujesz kogoś, żeby pogadać, zwierzyć się. Ale
przysięgam, nie chciałem dodatkowo komplikować ci
życia.
Garrett, ty już skomplikowałeś mi życie - powiedziała
szczerze. - W chwili, w której wróciłeś do domu.
Na parking wjechał samochód, wybiegły z niego roz-
krzyczane dzieciaki, ale on wydawał się tego nie zauwa-
żać.
Emma westchnęła. \
Myślę, że wielu ludzi uważałoby nasz seks za coś złego.
Dlatego, że do wczoraj byłam zaręczona, dlatego, że wy-
gląda to, jakbym wyładowała w ten sposób emocje. Ale
chcę, żebyś wiedział, że to nie tak Kiedy wróciłeś do
domu, obudziłeś we mnie uczucia, o których nie miałam
pojęcia, że nadal istnieją. Nie tylko zmysłowe, ale i inne.
yle postąpiłabym, wychodząc za Reeda. Taka jest praw-
da. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl