[ Pobierz całość w formacie PDF ]
slyszalem! Chlopaki, jestescie wspaniali! - I tak dalej.
Rick podziwial sposob, w jaki Sam strofowal zawodnikow. Opieprzalo go juz wielu specow i chociaz
Sam zwykle zostawial Ricka w spokoju, kiedy zabieral sie do innych, okazywal prawdziwy talent. A fakt,
ze mogl to robic w dwoch jezykach, po prostu powalal.
Ale szalenstwo w szatni niewiele dalo. Quincy po dwudziestominutowym odpoczynku i szybkim masazu
zaczal tam, gdzie skonczyl. Giganci zdobyli przylozenie numer piec po pierwszej serii zagran
ofensywnych w drugiej polowie, a kilka minut pozniej, po piecdziesieciojardowym galopie, przylozenie
numer szesc.
Byl to heroiczny wysilek, ale niewystarczajacy. Nie wiadomo, czy przyczyna byly trzydziesci cztery lata,
za duzo makaronu, czy po prostu nadmierny wysilek, ale Quincy byl wykonczony. Pozostal w grze az do
konca, zbyt zmeczony, by ocalic druzyne. W czwartej kwarcie obrona Panter wyczula, ze juz po nim, i sie
ozywila. Kiedy Pietro wbil go w ziemie w trzeciej probie, wlasciwie bylo po meczu.
Z Frankiem taranujacym na srodku boiska i Giancarlem skaczacym przy obroncach jak krolik Pantery
wyrownaly dziesiec minut przed koncem. Minute pozniej znowu zdobyly punkty, gdy Dunczyk Karl
przejal zgubiona pilke i przykustykal trzydziesci jardow, by zaliczyc zapewne najbrzydsze przylozenie w
historii wloskiego futbolu. W ostatnich dziesieciu jardach biegu mial na plecach pasazerow - dwoch
malenkich Gigantow.
Gdy na zegarze pozostaly jeszcze trzy minuty, Rick i Fabrizio zdobyli kolejny touchdown - na dokladke.
Wynik koncowy: piecdziesiat szesc do czterdziestu jeden.
PO MECZU NASTROJ W SZATNI BYL ZUPELNIE INNY. Sciskali sie, wiwatowali, a paru sprawialo
wrazenie, ze chce sie rozplakac. Druzyna, ktora zaledwie kilka tygodni wczesniej wydawala sie ospala i
apatyczna, teraz znalazla sie u progu wielkiego sezonu. Potezne Bergamo bylo nastepne, ale to Lwy
musialy przyjechac do Parmy.
Sam pogratulowal zawodnikom i dal im dokladnie godzine na radosc ze zwyciestwa.
-Potem dziob na klodke i zacznijcie myslec o Bergamo - oznajmil. - Szescdziesiat siedem zwyciestw z
rzedu, osmiokrotnie zdobyty Super Bowl. Druzyna niepokonana od dziesieciu lat.
Rick siedzial w kacie na podlodze oparty plecami o sciane, bawil sie sznurowadlami i sluchal, jak Sam
nawija po wlosku. Chociaz nie rozumial trenera, dokladnie wiedzial, o czym mowi. Bergamo to, Bergamo
tamto. Koledzy z druzyny chloneli kazde slowo. Juz wzbieralo w nich niecierpliwe oczekiwanie. Leciutka
fala energii dotarla tez do Ricka i zmusila go do usmiechu.
Nie byl juz wynajetym rewolwerowcem, oszustem sprowadzonym z Dzikiego Zachodu, by poprowadzil
ofensywe i wygrywal mecze. Juz nie marzyl o NFL, slawie i bogactwie. Te marzenia mial za soba,
szybko blakly. Byl kim byl, Pantera, i kiedy rozgladal sie po zatloczonej, cuchnacej potem szatni, czul sie
szczesliwy.
24
W poniedzialkowy wieczor podczas ogladania filmu wypito o wiele mniej piwa. Mniej bylo dowcipow,
wyzwisk, smiechu. Co nie oznacza, ze nastroj byl ponury, wciaz cieszyli sie ze swojego wczorajszego
zwyciestwa na wyjezdzie, ale nic nie przypominalo typowej poniedzialkowej sesji wideo. Sam pokazal
wybrane fragmenty z Bolzano, a potem przeszedl do zmontowanych fragmentow meczow druzyny
Bergamo, nad ktorymi przez caly dzien pracowal z Rickiem.Dla obu bylo oczywiste - Bergamo mialo
dobrego trenera, bylo porzadnie dofinansowane, swietnie zorganizowane i na niektorych pozycjach, choc
nie na wszystkich, mialo graczy bardziej utalentowanych niz w pozostalych druzynach ligi. Mialo tez
Amerykanow - wolnego rozgrywajacego z San Diego State, strong safety, ktory mocno uderzal i pewnie
bedzie chcial skasowac Fabrizia na samym poczatku meczu, a takze cornerbacka, ktory mogl zastopowac
gre biegowa na zewnatrz, ale podobno naciagnal miesien dwuglowy uda. Bergamo bylo jedyna druzyna
w lidze, z dwoma z trzech Amerykanow grajacymi w defensywie. Ale ich najwazniejszy gracz nie byl
Amerykaninem. Na pozycji srodkowego linebackera gral Wloch Maschi, ekstrawagancki, dlugowlosy
showman w bialych butach, o ekstrawertycznym sposobie bycia skopiowanym z NFL, gdzie jego
zdaniem powinien grac. Szybki i mocny, swietnie czul gre, uwielbial sie bic, im pozniej, tym lepiej, i w
kazdym zbiorowym starciu zazwyczaj znajdowal sie na samym dnie.
Wazyl sto kilo i byl wystarczajaco wielki, aby wprowadzac zamet wsrod wloskich przeciwnikow.
Moglby grac w wiekszosci szkol pierwszej dywizji w Stanach, nosil na koszulce numer 56 i upieral sie,
by nazywano go L.T. na czesc jego idola, Lawrence'a Taylora 92.
Bergamo bylo mocne w obronie, ale nie najlepiej radzilo sobie z pilka. W meczach z Bolonia i Bolzano -
z tymi krwiozerczymi bestiami - przegrywali do czwartej kwarty i rownie dobrze mogli przegrac obie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]