[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się pięściami o biurko.  Niech mi pani spojrzy w oczy. Co pani tam widzi? Pustkę. Tak
właśnie wygląda moje życie.
Ruszył do drzwi, lecz go zatrzymała.
 Tak nie musi być. Niech pan jeszcze raz spróbuje zwyczajnej rehabilitacji. Te programy
są stale ulepszane. Są teraz domy w innych miejscach, gdzie można spokojnie mieszkać,
lecząc się. Można się od tego uwolnić!
Przemawiała przez nią pasja, która przywiodła ją do pracy właśnie w tej placówce. Coś z
tego musiało dotrzeć do mężczyzny, bo ciężko oparł się o drzwi i pokiwał głową.
 Zadzwoni pani do nich? %7łeby po mnie przyjechali? Będę siedział w poczekalni. Bo jak
wyjdę na ulicę i spotkam, kogo nie powinienem, to już będzie po mnie.
 Załatwię to  powiedziała cicho, aby go nie spłoszyć.  Proszę tu zaczekać. Poproszę
pielęgniarkę, żeby zabrała pana do gabinetu zabiegowego i zrobiła panu herbatę.
Zadzwoniła do recepcji, by wydać polecenia Jenny, po czym połączyła się z ośrodkiem
rehabilitacyjnym. Wiedziała, że narkomani bardzo krótko chcą się leczyć. Za godzinę pan
Warren może stracić to przekonanie. i zrezygnować z szansy ratowania życia. W wirze pracy
odsunęła od siebie wszelkie erotyczne fantazje związane z Mikiem.
Jeśli chce być dobrym lekarzem, musi się ich pozbyć, myślała, jadąc do domu. Wybrała
jednak trasę prowadzącą obok  Tivoli , aby powspominać miniony wieczór.
W jej sercu i myślach panował absolutny zamęt.
 Wyglądasz na wykończoną  zauważyła matka, gdy tylko weszła do domu.
 Jestem zmęczona  przyznała  ale kąpiel mnie ożywi. Potem zejdę do was, żeby
delektować się tym, co tak smakowicie pachnie.  Poczuła wyrzuty sumienia.  Wczoraj był
mój dyżur w kuchni, prawda? Zapomniałam.
 Jakoś sobie z Fizzy poradziłyśmy. Zjadłyśmy w bistro. Cieszyłyśmy się, że nareszcie
znalazłaś czas dla siebie.
Co to będzie, jak poznają jej weekendowe plany? Trzeba im o tym powiedzieć.
Przynajmniej matce.
 Nie będę się długo moczyć.  Zagrała na zwłokę, zastanawiając się, czy nie wycofać się
z tej przygody.
 Jaki on jest? Opowiadaj  zaatakowała ją Fizzy, gdy w wytartych dżinsach,
wyciągniętym swetrze i z mokrymi włosami zeszła na kolację.
 Kto?  Wiedziała, że się nie wykręci od odpowiedzi. Nie potrafiła też ukryć uśmiechu
na myśl o Mike u. Chyba nie zrezygnuje z tego wyjazdu.  Przystojny, wysoki, razem
wyglądamy idiotycznie, trzydzieści osiem lat, rozwiedziony, dwunastoletnia córka mieszka z
matką. I nie ma zamiaru powtórnie się żenić, więc nie powinnam się angażować.
 Oj, oj  jęknęła matka.  Zakochałaś się. Zgadłam? Co ja takiego powiedziałam?
 Dlaczego na podstawie tego opisu doszłaś do takiego wniosku? Razem wyglądamy
komicznie.
 No właśnie  stwierdziła matka.  Gdybyś się nie zakochała, nie obchodziłoby cię, jak
wyglÄ…dacie.
 I kto to mówi?  odcięła się Jacinta, spoglądając na matkę spod ściągniętych brwi.  Za
tobą od lat ciągną tabuny zakochanych facetów... Od śmierci taty. Na żadnego nawet nie
spojrzałaś. Skąd wiesz, kiedy człowiek jest zakochany?
 Przytrafiło mi się to z twoim ojcem  wyznała matka.  Podejrzewam, że należę do
tych, którzy kochają raz w życiu. Na pewno bym poznała, gdyby mi się to ponownie
przydarzyło.
 Uważasz, że nie jestem do tego zdolna?
 Uważam, że tak bardzo angażujesz się w to, co robisz, że nie masz okazji spróbować.
Zapał jest istotną zaletą w każdym przedsięwzięciu, ale zle spożytkowany sprawia, że
człowiek się wypala. Część tej energii można by przelać na związek.
By mnie ze szczętem pochłonął, pomyślała.
 Przygotuję kolację.  Fizzy dyskretnie oddaliła się. Jacinta tymczasem ujęła matczyną
dłoń.
 Wiem, co masz na myśli  szepnęła.  Peszy mnie to, że i ja mogę okazać się osobą,
która kocha tylko raz w życiu.
 Boisz się, że będziesz cierpieć? Wszystko, co jest cokolwiek warte, niesie ze sobą
ryzyko bólu. Od dnia naszych narodzin. Ale ty nigdy nie stałaś trwożliwie z boku, zawsze
rzucałaś się na oślep.
Ale nie do wnętrza wulkanu.
 Wyjeżdżam z nim na weekend.  Nie miała już wątpliwości. Ujęła matkę pod ramię i
razem poszły do kuchni, gdzie Fizzy czekała z kolacją. Hamując zapędy dziewczyny, Jacinta
skierowała rozmowę na wyprawę po meble.
 Było mi strasznie głupio, jak kupowaliśmy to wszystko  wyznała Fizzy.  Moja mama
nigdy nie miała nic nowego.
W jej głosie zabrzmiała tęsknota. Jacinta pomyślała z nadzieją, że kiedyś Fizzy i jej matka
dojdą do porozumienia. Podczas gdy jej matka zasypywała Fizzy gradem pytań, Jacinta
zadumała się nad więzią łączącą rodziny, nawet te patologiczne. Nagle odezwał się telefon.
 Fizzy, odbierzesz?
Fizzy wróciła, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
 To on  powiedziała teatralnym szeptem.  Rozmawiaj tutaj  błagała.
Jacinta wyrwała jej słuchawkę i wyszła na zewnątrz.
 Dopuściłem się czegoś, czego nigdy nie robię: zajrzałem do akt pracownika, żeby
poznać numer jego telefonu. Czy wiesz, że dzielą nas tylko dwie ulice? Mogę do was przyjść?
 Chcesz poznać rodzinę? Pogawędzić z mamą i z Fizzy?
 Niekoniecznie, ale zrobię to, żeby cię zobaczyć.
 Widziałeś mnie całkiem niedawno  odparła chłodno, mimo że serce biło jej jak
młotem.
 To za mało. Chętnie się przejdę. Moglibyśmy posiedzieć w ogrodzie i porozmawiać.
Zupełnie nie kojarzę twojego domu. Masz ogród, prawda?
 Posiedzieć w ogrodzie i porozmawiać?  powtórzyła, akcentując ostatni wyraz.
 Mogę przyjść? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl