[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dotyku jego rllk. Wykorzystujltc zdolnose opuszczenia rzeczywillto.cl,
gl~biej zanurzyla si~ w siebie.
Dallas ... Dallas ... prosz~, odpowiedz mi. Usilowala skuplc lei, tyl.
ko na tym, zeby nawiltzae kontakt z jedynlt osob~ z kt6rt\ Jl\t17.yln .1'\
251
Wyci~nltl r~k~ i zerwal knebel z jej ust.
- Krzycz sobie do woli, tutaj nikt ci~ nie uslyszy.
- Dlaczego? - spytala. - Powiedz mi, dlaczego?
Trzymajltc jlt za koszul~ na karku, wci~nltl jlt po ziemi do jaskini.
Drobne odlamki ostrych kamyk6w i gal~zie, kt6re przywial
wiatr, drapaly j~ po plecach, posladkach i nogach. Zacisn~la z~by,
zeby wytrzymae b61, bo postanowila nie krzyczee i nie pozwolie, by
mial satysfakcj~, slyszltc jej placz. Zaci~nltl jlt w poblize ogniska
i puscil.
- Genevieve Madoc, jestes moim najwi~kszym osi~ni~ciem. Po
smierci matki postanowilem, ze jej i calemu swiatu udowodni~, ze nie
jestem slabeuszem i chociaz nie mam wie1kich zdolnosci paranormalnych,
znajd~ spos6b, zeby posiltse najwi~kszlt moc wsr6d wszystkich
ziemskich dusz. Przez lata starannie dobieralem ofiary, szukaj~c tych,
kt6re mialy wyjlttkowlt moc.
- Ale nie wszystkie mialy dar. Tylko te piltte. - Genny z trudem
przelkn~la slin~.
- Bardzo sluszna uwaga. - Usmiechnltl si~ szerzej. Jego krysztalowo
niebieskie oczy promienialy od perwersyjnej rozkoszy. - Tw6j kochanek
jest sprytny, ale nie na tyle, zeby mnie schwytae.
- Dallas ci~ znajdzie, nawet gdyby mial poswi~cie na to reszt~
zycia. Nigdy si~ od niego nie uwolnisz.
- Kiedy juz posiltd~ twojlt moc, zadne ludzkie prawo mnie nie
dosi~gnie. Nikt nie b~dzie m6g1 mnie tknlte.
- A jak masz zamiar posiltse moj~ moc? - spytala, doskonale
wiedzltc, ze zamierza j~ zabie i zlozye w ofierze, jak wszystkie inne
kobiety do tej pory.
- Oczywiscie musz~ ci~ zlozye w ofierze. - Wyci~n¥ r~k~ i przesunltl
palcami po jej ciele, od szyi do brzucha.
- A kiedy juz mnie ofiarujesz? - Skrzywila si~, nie mogltc zniese
jego dotyku i obawiajltc si~ tego, co zrobi za chwi1~.
- Matka nauczyla mnie, ze moc czlowieka znajduje si~ w jego sercu,
a szczeg6lne zdolnosci, jakimi obdarzeni slt tylko niekt6rzy, moglt
przejse na kogos innego po zjedzeniu takiego serca.
Genny zamkn~la oczy. Nie poddawaj si~ strachowi. Skup si~
na tyro, zeby znaleie spos6b ucieczki i na tyro, zeby telepatycznie
polltczye si~ z Dallasem. Jezeli wpadniesz w panik~ i dopuscisz, zeby
sparalizowala ci~ potwoma wizja tego, co on zamierza, to wygra, a ty
stracisz zycie.
najbardziej niezwykla wi\li. Bylby w stanie tr~fic do niej, id&ccza jej
myslami. Ale pod warunkiem, ze w to uwierzy. I jezeli jego milosc jest
wystarczaj&ccosilna.
Kiedy ciepla, ohydna sperma oprawcy znalazla si\l w zagl\lbieniu
mi\ldzy jej piersiami, odwrocila glow\l i zwymiotowala.
Na autentycznym szezlongu, ktory posluzyl za oltarz, znaleili Esther
Stowe. Miala rozci\lte cialo,jak pozostale ofiary.
- To Pierpont - skwitowal Dallas. - Ma Genny.
Zostawili wszystko tak, jak bylo i wrocili do ci\lzarowki Jacoba.
Esther Stowe im nie ucieknie. Miejsca zbrodni nikt nie naruszy.
Najwazniejsze jest to, zeby uratowac Genny. Wyjechali z miasta,
wl&cczaj&scic\l do mas owego poszukiwania, ktore przenioslo si\l z Cherokee
Pointe do s&csiedniegookr\lgu.
Wiedzieli, kto jest zab6jc&c.Niestety, to nie pomoze im odnaleic
Genny. Mogl j&czabrac do kaZdego zak&ctkaokr\lgu.
Dallas oparl glow\l 0 skorzany zaglowek i zamkn&cloczy. Oenny,
gdzie jestes?
Jacob odwrocil si\l do Dallasa z pos\lpn&cmin&c.
- Znajdziemy j&c.A wtedy dorw\l Pierponta. Rozumiesz? Pierpont
jest mojo
- Nie - odpowiedzial Dallas z zamkni\ltymi oczami, slysz&ccdudnienie
w skroniach. - Moj.
Jacob nie zaprotestowal. Musial pogodzic si\l z tyro, ze chociaz
bardzo kochal Genny, odpowiedzialnosc za ni&cponosil juz ktos inny.
Teraz nalezala do Dallasa, a on do niej. On byljej obronc&c.
Genny, odezwij si~ do mnie, polqcz si~ ze mnq. PomM. mi ci~
odnaleic.
Umysl Dallasa uwolnil si\l i przeniosl winny wymiar. Wjego glowie
pojawily si~ tancz&cce,ciemne chmury.
Jestem, Dallas. Jestem.
- Genny! - Dallas otworzyl oczy, kiedy na glos krzykn&cljej imi\l.
- Co si\l stalo? - Jacob wcisn&clhamulce.
- Nie wiem. Nic. - Dallas kilkakrotnie przelkn&clslin\l. - Chyba si\l
ze mn&cpol&cczyla.
- No to, na milosc bosklt, sluchaj jej uwaznie.
Dallas znow zamkn&cloczy.
Genny, slucham. Mow do mnie.
Przyjdi do mnie. Uslyszal slowa, ktore nie zostaly wypowiedziane,
a jedynie poczul je w sercu. Jeieli b~dziemy trzymac si~ razem i nie zerwiesz
wi~zi, odnajdziesz mnie. B~dziesz wiedzial, gdzie jestem.
Moiesz mi powiedziec, dokqd ci~ zabral? - spytal Dallas.
Tfj;sokow gory. Wgl~boki las.
Skrzywdzil ci~?
Jacob i Dallas sprawdzali, gdzie s&ctrzej glowni podejrzani. Dillona
Carsona zastali w domu z pot~znym kacem po calonocnej libacji. Jamie
Upton lezal w lozku, a babka i narzeczona skakaly nad nim, jak nad
niemowl\lciem. Ale sklep z antykami, nalez&ccydo Royce'a Pierponta
byl zarnkni~ty. Bezskutecznie pukali do drzwi. Dallas bez najmniejszych
oporow zlamal prawo i wlamal si~ do mieszkania Pierponta. Przeszukali
z Jacobem kazdy zakamarek, ale nie znaleili nic, co mogloby miec
zwi&czekz Genny.
- Czy jest tu piwnica? - spytal Dallas.
- Chyba tak. Prawie wszystkie budynki maj&ctutaj piwnice.
- Wiesz, jak si\l tam dostac?
- Nie bardzo. - Jacob pokr~cil glow&c.- Ale przypuszczam, ze
wejscie znajdziemy w ktoryms z pomieszczen na zapleczu sklepu.
- Sprobujemy wej sc tylnymi drzwiami. Lepiej, zeby nikt nie widzial,
jak si\l wlamujemy. - Dallas zszedl po schodach. Kiedy postawil stop~
na chodniku, stan&clza nim Jacob.
- Nie masz oporow przed wlamaniem, co? - spytal Jacob.
- Nigdy sztywno nie trzymalem si~ zasad - powiedzial Dallas. -
A dla Genny zlamalbym kazdy przepis, gdyby bylo trzeba.
- No to na co czekasz?
Wymienili peine zrozumienia spojrzenia. Dallas puscil si\l p\ldem
donast~pnej przecznicy i skr\lcil za rog w boczn&culiczk~. Kiedy Jacob
go dogonil, Dallas zd&czyljuzotworzyc tylne drzwi do sklepu i wchodzil
do srodka. Szcz~sliwie, schody do piwnicy znajdowaly si~w magazynie
wychodz&ccymna podworze.
Dallas po omacku znalazl wl&ccznikswiatla. Wjednej chwili zapalilo
si~ kilka silnych zarowek, ktore oswietlily schody i rozjasnily ciernnlt,
ponur&cpiwnic~. Kiedy stan&clna dole rozchwianych drewnianych
schodow, wci&cgn&ncolsem powietrze.
- Ja tez czuj\l, krew i ... - Jacob zacisn&clz\lby.
- Zapach smierci.
Jacob skin&clglow&c.
Nie odpowiedziala i Dallas poczul w zohtdku piekllcy bol, ktory
rozlal si~ po calym ciele.
JeieU ci cos zrobil, to ...
Skup calq energi~ na tym, ieby utrzymac lqcznosc, iebys m6g1 mnie
znaleic. Nie marnuj sily na zlosc.
Dallas sprobowal usunllCz glowy wszystkie mysli, poza tll 0 Genny.
Kiedy skupil si~ wylllcznie na niej, poczul niewiarygodny przyplyw
mocy. I nagle wiedzial.
- Jedz na polnocny wsch6d, w gory, na sam szczyt - polecil.
Jacob, nie zadajllc zadnych pytan, skierowal si~ na p6lnocny
wsch6d.
- Prosto w g6r~, w chmury.
- Tam jest Genny - powiedzial Dallas.
- Nie dochodzi tam droga. Musialby zostawic samoch6d nizej
i wniesc jll na g6r~.
- Widocznie tak zrobil. - Dallas chwycil Jacoba za ramiona. -
M6wi~ ci, ze tam jest. Musisz mi pokazac drog~.
- Zwolaj reszt~. Niech idll za nami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl