[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ścianę. Splot siły, napięcia i milczenia narastał.
Usiłowałem nie nawiązywać kontaktu z umysłami wieszczów. Czułem się nieswojo wśród tego milczącego
elektrycznego napięcia, czując, że coś mnie wciąga, że staję się punktem lub figurą, elementem jakiegoś obrazu.
Ale kiedy zastosowałem osłonę, było jeszcze gorzej; czułem się odcięty, skulony w swoim własnym umyśle pod
ciężarem wzrokowych i dotykowych halucynacji, mieszaniny szalonych obrazów i myśli, nagłych wizji i odczuć
groteskowo gwałtownych i zawsze związanych z seksem, czerwono  czarnej kipieli erotycznej pasji. Otaczały
mnie wielkie ziejące jamy wśród falistych warg, pochwy, rany, jakieś wrota piekieł, zakręciło mi się w głowie,
padałem& Czułem, że jeżeli nie potrafię odizolować się od tego chaosu, to naprawdę upadnę i oszaleję, a
odizolować się nie mogłem. Empatyczne i niewyrażalne słowami siły, nieprawdopodobnie potężne i nieokiełznane,
zrodzone ze skrzywionego lub zahamowanego popędu płciowego, z szaleństwa, które odkształca czas, i z
budzącej lęk sztuki całkowitej koncentracji i bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością, były dla mnie nie do
opanowania. A jednak ktoś nad nimi panował  - środkiem tego wszystkiego był wciąż Tkacz Faxe, kobieta, kobieta
odziana w światło. Zwiatło było srebrem, srebro było zbroją, kobieta w zbroi z mieczem. Zwiatło rozbłysło
nieznośnym blaskiem, przebiegło ogniem po jej członkach, aż krzyknęła głośno z bólu i przerażenia:
 Tak, tak, tak!
Rozległ się zawodzący śmiech jednego z nawiedzonych, wznosił się coraz wyżej przechodząc w pulsujący
skowyt, który trwał znacznie dłużej, niż to było fizycznie możliwe, poza czasem. W ciemnościach zrodził się ruch,
jakieś szuranie, szamotanina, jakieś przemieszczanie odległych stuleci, ucieczka widziadeł.  Zwiatło, światło 
zawołał potężny głos, raz, a może niezliczoną ilość razy.
 Zwiatło. Drewno do ognia. Trochę światła.
Był to lekarz ze Spreve, który wkroczył do już rozbitego kręgu. Klęczał przy jednym z szaleńców, tym wątlejszym,
który stanowił najsłabsze ogniwo. Obaj zresztą leżeli skuleni na podłodze. Kemmerer leżał z głową na kolanach
Faxe'a ciężko dysząc i drżąc na całym ciele. Dłoń Faxe'a z automatyczną czułością gładziła jego włosy. Zboczeniec
siedział osobno, ponury i odrzucony. Sesja była skończona, czas biegł jak zwykle, sieć mocy rozpadła się
pozostawiając upokorzenie i zmęczenie. Gdzie jest moja odpowiedz, zagadka wyroczni, wieloznaczna fraza albo
proroctwo?
Ukląkłem obok Faxe'a. Spojrzał na mnie jasnym wzrokiem. Przez chwilę ujrzałem go takim, jakim widziałem go w
ciemności, jako kobietę w świetlistej zbroi, płonącą w ogniu i wołającą: "Tak& "
Cichy głos Faxe'a przerwał wizję.  Czy otrzymałeś odpowiedz?  Tak, otrzymałem, Tkaczu.
Rzeczywiście, uzyskałem odpowiedz. Za pięć lat Gethen będzie członkiem Ekumeny, tak.
%7ładnych zagadek i wykrętów. Już wtedy zdawałem sobie sprawę z jakości tej odpowiedzi, nie tyle proroctwa, ile
stwierdzenia faktu. Nie mogłem pozbyć się głębokiego przekonania, że odpowiedz jest prawdziwa. Miała autorytet
bezbłędnego przeczucia.
Mieliśmy statki szybsze od światła, natychmiastową transmisję i telepatię, ale nie oswoiliśmy przeczucia tak, żeby
biegło w zaprzęgu. Tej sztuki musimy się nauczyć od Getheńczyków.
 Jestem jak włókno w żarówce  powiedział mi Faxe w kilka dni po sesji.  Energia
narasta w nas i krąży między nami wracając za każdym razem podwojona, aż się wyzwala i
światło jest wtedy we mnie, wokół mnie, ja sam jestem światłem& Najstarszy ze stanicy
Arbin powiedział kiedyś, że gdyby Tkacza w chwili odpowiedzi umieścić w próżni, świeciłby
przez lata. Jomeszta wierzą, że tak właśnie stało się z Mesze, że ujrzał jasno przeszłość i
przyszłość nie tylko przez chwilę, ale że od pytania Szortha widział już stale. Trudno w to
uwierzyć. Wątpię, żeby człowiek mógł to wytrzymać. Ale to nieważne&
Nusuth, wszechobecne i wieloznaczne słówko wyznawców handdary.
Szliśmy obok siebie i w pewnej chwili Faxe spojrzał na mnie. Jego twarz, najpiękniejsza ludzka twarz, jaką
kiedykolwiek widziałem, wydawała się twarda i delikatna zarazem, jak rzezba w kamieniu.
 W ciemności  powiedział  było nas dziesięciu, nie dziewięciu. Był ktoś z zewnątrz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl