[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obcięła włosy.
Pojechała jeszcze kawałek, walcząc z ogarniającą ją paniką. Teraz nie mógł jej
już nic zrobić. A może mógł? Chyba nie był aż tak szalony. Przed chwilą minęli po-
91
S
R
sterunek policji. Sherry skręciła w następną przecznicę z postanowieniem, że jeżeli
się nie odczepi, pojedzie tam. Tug też skręcił.
Zanim wykonała kolejny manewr, Tug zaparkował wzdłuż ulicy, a ona
odetchnęła z ulgą. Te głuche telefony trochę ją nastraszyły.
W piątkowy wieczór, gdy Mike i Sherry przyjechali, przyjęcie było już w
toku. Goście rozpełzli się po domu, pijąc i śmiejąc się, korzystając z uroków
imprezy w Palm Beach. Przez rękaw marynarki czuł drżące palce Sherry. Położył
dłoń na ręce, którą trzymała go pod ramię. Nachylił się i wyszeptał jej do ucha:
- Nie unikaj go. Będę cię wspierał.
- Chyba zorientuje się, że jestem twoją żoną.
- To mój życiowy cel. - Mrugnął i poprowadził ją do drzwi.
Były otwarte. Jego nowi krewni zebrali się w przestronnym holu. Troje z nich,
Julianę, jej męża i ojca Sherry, Mike już znał. Drobna, ciemnowłosa kobieta z
wyraznym makijażem musiała być macochą. Poczekał, aż Sherry pocałuje powietrze
w pobliżu jej policzka.
- Bebe, Tug. - Nie patrzyła na ojca, nawet wypowiadając jego imię. - Chcę,
byście poznali mojego męża. To Micah Scott.
Teraz jego kolej. Podszedł bliżej i wyciągnął dłoń.
- Miło państwa poznać.
Bebe spojrzała na jego dłoń, jakby była to śnięta ryba wyrzucona na brzeg.
Ujęła ją dwoma palcami w obawie, że smród rozkładającego się zwierzęcia
przeniknie jej skórę.
- Mnie też jest... miło pana poznać, panie Scott. A oto mój... - Wskazała na
swojego męża.
- Już się spotkaliśmy. - Mike wyciągnął dłoń. Czy mężczyzna ją zauważy?
Mike miał nadzieję, że nie. Był w nastroju do walki. Słownej lub jakiejkolwiek
innej, za to, w jaki sposób traktowali swoją córkę.
92
S
R
Ale Tug Nyland uśmiechnął się szeroko, choć fałszywie, poklepał Mike'a po
ramieniu i mocno uścisnął jego dłoń.
- Racja. Przed klubem, tak? Powiedz mi, to było przed tym, czy po tym, jak
poślubiłeś moją córkę?
Przyklejony uśmiech nie znikał z twarzy Mike'a.
- To moja druga córka. - Z tonu Nylanda trzeba było wyczytać: dobra córka.
Humor Mike'a pogarszał się.
- Już się znamy. - Juliana wykorzystała wyciągniętą dłoń Mike, by na chwilę
go objąć. Wyglądała jakoś inaczej. Delikatniej. Piękniej. Małżeństwo musiało jej
służyć. - Byłam na ich ślubie - mówiła Juliana. - A oni na moim.
- Poszłaś na ślub Sherry? - Nyland spiął się. - Dlaczego nic mi nie
powiedziałaś?
Mike przyciągnął Sherry do siebie. Czuł, jak się trzęsie.
- Sherry nie chciała rozgłosu. Pragnęła kameralnej atmosfery - powiedział. -
Zgodziłem się.
- Co pan robi, panie Scott? - zapytała Bebe uprzejmie.
- Ochroniarz? - Nyland wtrącił swoje dwa grosze.
- PracujÄ™ w La Jolie.
- Barman? - Macocha zachwiała się, podejrzewając najgorsze. Zbladła.
Nyland zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
- Robię tam dużo rzeczy. - Mike wiedział, że wystarczy, aby wspomniał o
tym, że jest właścicielem, aby rozwiać ich obawy. - Czasami stoję za barem.
Czasami mam inne zadania. Jak uspokajanie niegrzecznych gości. Sherry pracuje u
nas jako hostessa.
- Pra... prac... - wyjąkała Bebe, podnosząc dłoń do gardła.
- Tak, pracuję - powiedziała Sherry. - W La Jolie. Jest fajnie. - Uśmiechnęła
się szeroko i objęła Mike'a. Jej ręka była oddzielona od ciała tylko białą, jedwabną
koszulÄ….
93
S
R
Bebe wyglądała na zbulwersowaną.
- Czy... czy któreś...
- Jestem życzliwym człowiekiem, pani Nyland. Znam się na ludziach. Z
drugiej strony ci, których muszę wyprowadzać z klubu, są bardzo pijani. W takich
warunkach niedokładnie rozpoznają twarze. Może mnie nie skojarzą.
Juliana zaśmiała się niepewnie.
- Nie bÄ…dz taka melodramatyczna, Bebe. Mike jest naszÄ… rodzinÄ…. Tak jak
Kurt. - Wskazała ręką na drugi koniec pomieszczenia. - Jedzenie jest przy basenie.
Spotkamy się pózniej i porozmawiamy.
Mike spojrzał po raz ostatni na gospodarzy i poprowadził Sherry przez dom,
do ogrodu, gdzie zgodnie z obietnicą znajdowało się jedzenie. Nałożył sobie goto-
wane krewetki i inne dania, które potrafił rozpoznać na stole. Przez te wszystkie lata
stał się koneserem egzotycznych potraw, ale wolał wiedzieć, co je, a przynajmniej
znać kucharza.
- Sherry Nyland! Co za niespodzianka. Przedstaw mi swojego przyjaciela. -
Przesłodzony, wymuszony głos należał do zmysłowej blondynki. To kolejny powód,
dla którego nie cierpiał tych przyjęć - pojawiający się na nich goście.
- To Sherry Scott - powiedział Mike, nie siląc się nawet na uprzejmość. -
Jestem jej mężem.
- Jej... - Blondynka patrzyła to na Sherry, to na Mike'a. - O rany. Wy,
dziewczynki Nylandów, jesteście dziś wieczorem bardzo zaskakujące. Gdzie go
znalazłaś?
- Nieważne. Nie ma więcej takich. On jest jedyny w swoim rodzaju.
- Fatalnie. - Włożyła palec do kieliszka i oblizała go lubieżnie. - Wygląda na
to, że ten jeden będzie nam musiał wystarczyć.
- Przykro mi. - Mike odwrócił się. - Nie jestem zainteresowany.
Znalazł miejsce, w którym mógł w spokoju zjeść swoje owoce morza. Sherry
poszła za nim.
94
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl