[ Pobierz całość w formacie PDF ]
matce, natychmiast gdy ta się obudziła. Nie masz pojęcia, co tu
się działo! Podsłuchiwałam, ale potem nie musiałam, bo Cynthia
darła się na cały dom. Wpadła w istny szał! Wygadywała różne
głupstwa, zaklinała się, że będzie miała znaki do samej śmierci,
itd. Wreszcie pani kazała jej pokazać tyłek i stwierdziła, że nic
takiego się nie stało: był to bardzo łagodny zabieg wy-
chowawczy, który dobrze zniosła i jeśli chce mieć tyłek w
porządku, powinna się podporządkować dyscyplinie i uczyć.
Były to dobre wiadomości, oznaczające, że Hortensja Dartman
nie zamierza się wtrącać do moich zajęć. Gdyby mnie nie
poparła, mój autorytet byłby mocno osłabiony, a wysiłek całego
lata poszedłby na marne. Udałem się więc do ich pracowni z
lekkim sercem i w optymistycznym nastroju. Zastałem obie
panny oczekujące mnie w dużym napiąciu.
Cynthia spojrzała ze złością i wzgardą, po czym nagle się
zaczerwieniła. Barbara zaczerwieniła się również, udając, że
pilnie studiuje podręcznik języka francuskiego.
Rozpocząłem lekcję. Było parno i zanosiło się na burzę. Nie będę
nudził czytelników szczegółami naszych wspólnych wysiłków
naukowych. W ich trakcie zaczęło grzmieć. Tym razem Barbara
zarabiała systematycznie na radykalną korektę. Ociężałość i
lenistwo umysłowe, całkowity brak chęci do nauki francuskiego
manifestowały się w formach niemożliwych do dalszego
tolerowania. Groziło jej
uczęszczanie przez cale lato na dodatkowe zajęcia w celu
nadrobienia całorocznych zaległości. Mimo to nie chciała podjąć
wysiłku.
Upominałem ją cierpliwie wiele razy. W końcu spojrzała na mnie
bezczelnie wyrzucajÄ…c z siebie jednym tchem:
- Nigdy nie nauczę się tego idiotycznego języka; gdyby mama
miała trochę rozumu, nie posyłałaby mnie do letniej szkoły, nie
dodawałaby mi roboty, nie wynajmowała pana i nie psuła mi
wakacji!
- Nie będę się wdawał w dyskusje filozoficzne - odpowiedziałem
ostro. - Jako wychowawca i pedagog muszę brać pod uwagę
konkretne fakty. Faktem jest, że nie robisz najmniejszego
wysiłku, nie przejawiasz minimum dobrej woli. Nie zrobiłaś
nawet rozbioru tego zdania, który zadałem ci wczoraj. Niestety,
zasługujesz na karę.
- Nie ma pan chyba zamiaru skatować mnie tak jak wczoraj
Cynthię! Oglądałam jej siedzenie: to straszne, co jej pan zrobił! -
oświadczyła młodsza, jasnowłosa córka pani Dartman.
Cynthia zachęciła ją energicznym ruchem głowy. Zdałem sobie
sprawę, że mam do czynienia z oporem skonsolidowanym. Dziś
będę musiał poradzić sobie z dwiema" - pomyślałem. To
graniczyło już z perwersją. Barbara obserwowała przecież
wczorajsze rżnięcie swej siostry i nie mogła mieć wątpliwości co
do mojej determinacji. A może jednak łudziła się, że powstrzyma
mnie jej młodociany wiek?
- Basiu, ostrzegam cię - powiedziałem wolno i z naciskiem. - Nie
staraj się mnie sprawdzać. Wiesz
doskonale, tak jak twoja siostra, że mam upoważnienie do
stosowania kar fizycznych wobec was obu, o ile nie zabierzecie
się do pracy. W twoim przypadku jeszcze tego nie zauważyłem.
Daję ci ostatnią szansę. Napisz kilka zdań po francusku, tak jak
potrafisz starając się aby miały jakiś sens. Chodzi mi o proste
zdania. Znasz przecież kilka rzeczowników i czasowników
francuskich. Spróbuj, wez się do roboty!
- Nie ma pan prawa tak się do mnie zwracać! Jest pan tylko
służącym! - było to naturalnie echo wczorajszej tyrady w
wykonaniu starszej siostrzyczki.
Spokojnie wstałem od stołu, podszedłem do walizeczki,
otworzyłem ją bez pośpiechu i wyjąłem znajomą skórzaną
zelówkę. - Nie pozwalam! Proszę mnie nie dotykać!! - wydarła
się jasnowłosa panna Dartman. - Wspólnie z Cynthią
zdecydowałyśmy, że nie pozwolimy się chłostać.
- Rozumiem. Czy wasza mama wie o tej decyzji?
- spytałem ironicznie.
- Nic nas to nie obchodzi! Będziemy walczyć do upadłego!
Obie!! Będziemy stawiać opór! Z dwiema pan sobie nie poradzi!
Nie ma pan prawa maltretować młodych dziewcząt w brutalny
sposób!
- włączyła się Cynthia.
- Masz zadatki na więziennego adwokata - odpowiedziałem z
najgłębszym sarkazmem, ważąc w ręku skórzane narzędzie
przymusu. - Radzę ci się zamknąć, bo jak skończę z Barbarą,
mogę się zająć twoim dojrzalszym nieco pupskiem gruntowniej
niż wczoraj!
To powiedziawszy zwróciłem się gwałtownie do młodszej panny,
chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem w kierunku kanapy.
Wrzeszcząc i klnąc próbowała mnie uderzyć. W pewnym
momencie udało jej się sprawić mi ból energicznym kopnięciem
w goleń. Rzuciłem zelówkę na kanapę, schyliłem się i klnąc pod
nosem podniosłem ją oburącz. Kopiącą, szarpiącą się i okładającą
mnie pięściami po twarzy przeniosłem w odpowiednie miejsce,
gdzie zdołałem usiąść i przełożyć ją sobie przez kolano.
Wszystko to działo się bardzo szybko. Starałem się wykorzystać
czynnik zaskoczenia.
- Cynthio, proszę tu przyjść i przytrzymać siostrę za ręce -
komenderowałem blokując łydki Barbary prawą nogą.
- Nie zrobię tego! Nikt mnie do tego nie zmusi! - padła szydercza
odpowiedz.
- W takim razie wezwę pokojówkę, która pomoże mi związać cię
i tak będziesz czekać, aż skończę z Barbarą!
- Ten chwyt podziałał: Cynthia poczerwieniała i otworzyła usta
ze zdumienia. - No, nie... Tego się pan nie ośmieli zrobić! -
mówiła bełkotliwym głosem. - %7łeby ta przybłęda nas
upokarzała?! To nie do wiary...
- Czyżby? - byłem zdecydowany. - Liczę do dziesięciu. Jeśli w
tym czasie nie znajdziesz siÄ™ tutaj i nie wykonasz mego
polecenia, zadzwonię po Lucy. We dwoje bez trudności was
zwiążemy, odsłonimy wam tyłki i nie będziemy się bawić tą
zelówką! Pójdzie w ruch rózga, chyba że zmienicie ton - mój
głos nie pozostawiał cienia wątpliwości co do intencji wykonania
grózb.
Nie zdążyłem otworzyć ust, by zacząć liczyć, gdy Cynthia
podbiegła jęcząc do kanapy i chwyciła siostrę za ręce. Była
purpurowa i rozdygotana. W tym momencie zrozumiała, że ze
mnÄ… nie wygra.
- Cyn, kochanie, nie pozwól mnie lać! Nie pozwól mnie lać! -
zawodziła młodsza Dartmanów-na, gdy zdecydowanym ruchem
zadzierałem jej zieloną sukienkę i to co było pod nią w kolorze
śmietankowym. Dupcia, mięsiście zaokrąglona wyróżniała się
dość szeroką bruzdą między pośladkami. Okrywały ją białe
majteczki z nogawkami pięknie wykończone różnymi
tasiemkami i koronkami - w talii i na udach. Między nylonowymi
pończoszkami a dolnym skrajem nogawek widać było kuszące
odcinki ciała o bladoróżowej, zdrowej karnacji: gładkich i
delikatnie jędrnych ud.
- Proszę mocno trzymać - wydałem polecenie przystępując do
ściągania majtek. Barbara na przemian piszczała i błagała siostrę,
by ta pomogła jej uwolnić się. Zgromiłem jednak Cynthię takim
wzrokiem, że nie ośmieliła się puścić rąk siostry.
I oto miałem przed sobą wspaniały goły tyłek Barbary Dartman -
dziewiczy pod każdym względem. Co i rusz odwracała zapłakaną
twarz błagając mnie, bym naciągnął jej majtki. Gotowa była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]