[ Pobierz całość w formacie PDF ]
położył wolną rękę na ramieniu Allie i zacisnął palce. Gdzie jest?
Trzymaj Å‚apy z daleka od niej! wrzasnÄ…Å‚ Pete.
Nie powiem! krzyczała Allie. Wynoś się!
Powiesz Shaitan zacisnął mocniej rękę na jej ramieniu i zaczął nią potrząsać.
Przestań! nie wytrzymał Bob.
Nagle dobiegło ich rżenie konia i niespokojny stukot kopyt.
Co to? zapytał Shaitan.
To tylko Królewna, moja klacz.
Ach, Appaloosa powiedział Shaitan. Tak wiem o niej. Bardzo lubisz tego konia.
Ma... ma boks w garażu.
Nikt się nie odezwał.
Nie w domu, a więc w garażu zaśmiał się Shaitan. Tak, naszyjnik jest schowany w
garażu i nikt nie może się do niego dostać, nie drażniąc konia. Tak go schowałaś, co?
Allie bez słowa wyszarpnęła się z jego uchwytu.
Na dwór! Wszyscy! zakomenderował Shaitan.
Na dzwięk ponownego rżenia konia zaczął ich ponaglać.
Szybciej! Ruszać się! Do garażu, pokażcie mi, gdzie jest naszyjnik!
Nie pokażę! Allie była bliska łez.
Rób, co ci każe powiedział Jupiter. Nie jesteś kuloodporna.
Nie ujdzie daleko dodał Bob.
To się zobaczy Shaitan wymownym ruchem pistoletu nakazał im wyjść tylnymi
drzwiami na podwórze i zagnał ich pod garaż. Drzwi garażu były częściowo otwarte. Jupiter
rozwarł je na oścież i weszli do środka.
No, gdzie to jest? ponaglał Shaitan.
Królewna zarżała radośnie na widok Allie, potrząsając swą dużą głową. Shaitan popatrzył na
konia.
W boksie? rozważał. Nie, nie może być w boksie. Nie ryzykowałabyś, żeby koń
stratował naszyjnik lub go połknął. Więc gdzie? Zastanówmy się. W sianie? Może być w sianie.
A może w owsie?
W tym momencie Allie zesztywniała lekko.
Jest w owsie! wykrzyknął Shaitan. Wsadziłaś go do worka z owsem. Ustawił
chłopców pod boksem konia i pchnął Allie w stronę worków z paszą.
Wyciągaj naszyjnik! rzucił ostro. Wkładaj rękę do worka, bo ci ją połamię!
Ostrożnie, nie oglądając się na konia, Pete otworzył zamek w drzwiczkach boksu.
Ruszaj się! Shaitan złapał Allie za rękę i wykręcił ją do tyłu.
Au, to boli! krzyknęła Allie.
Pete odsunął się i spojrzał na klacz. Jej uszy leżały płasko.
Wio, Królewna! zawołał i pchnął drzwi boksu.
Królewna ruszyła jak furia. Przez moment biła kopytami o cementową podłogę garażu,
następnie runęła na Shaitana z piskliwym rżeniem.
Shaitan puścił rękę Allie i wycelował rewolwer w konia.
Nie!! Allie uderzyła go całą mocą w ramię.
Rozległ się potężny huk wystrzału. Zdawało się, że garaż rozpadnie się od eksplozji. Chłopcy
wyraznie usłyszeli jak pocisk odbił się od podłogi i uderzył w ścianę.
Klacz waliła podkowami o podłogę. Jej szyja była naprężona, pysk otwarty, miękkie wargi
obnażyły zęby. Raptem wbiła je w ramię Shaitana. Ten wrzasnął i upuścił rewolwer, który
potoczył się po podłodze. Jupiter przykucnął. Nie odrywając oczu od zmagającego się z koniem
Shaitana, wymacał leżący na podłodze rewolwer i podniósł go.
W porzÄ…dku, Allie! krzyknÄ…Å‚. Zabierz konia.
Podbiegła do klaczy i objęła jej szyję.
Spokojnie mała. Puść. Spokojnie.
Królewna zostawiła Shaitana, który opadł bezwładnie w kąt garażu, przyciskając do siebie
zranioną rękę. Jupiter stanął naprzeciw niego, zagradzając drogę do drzwi.
Nie próbuj stąd wyjść powiedział spokojnie. Nie jestem najlepszym strzelcem i
mógłbym cię niechcący poważnie zranić.
Shaitan widział rewolwer w ręku Jupitera. Nie odezwał się słowem. Siedział, przytrzymując
zranioną rękę i ciężko dyszał.
Zadzwonię po komendanta Reynoldsa odezwał się Bob. Będzie tu w pięć minut.
Nie ma pośpiechu powiedział Jupiter pogodnie. Allie wprowadziła klacz z powrotem
do boksu. Pete popatrywał na nią z uśmiechem.
Zawsze mi się zdawało, że konie gryzą. Nie przypuszczałem tylko, że to może się nam
przydać.
ROZDZIAA 23
Alfred Hitchcock zadaje kilka pytań
Zaprosiłem was do siebie powiedział pan Hitchcock ponieważ umieram z
ciekawości. Przeczytałem o podłożeniu bomby w Los Angeles. Znany reżyser wskazał ręką
na plik gazet, leżących przed nim na biurku. Piszą, że świadkami wydarzenia byli trzej
chłopcy i dziewczynka, mniej więcej w ich wieku. Nie podają nazwisk, ale byłem pewien, że
chodzi o was.
Tak, byliśmy tam odparł Bob i podał panu Hitchcockowi teczkę ze swymi notatkami.
Od razu domyśliłem się, że pracujecie nad nowym przypadkiem. Pan Hitchcock
otworzył teczkę i zabrał się do czytania relacji ze sprawy, którą Bob nazwał Tajemnicą
śpiewającego węża .
W gabinecie zaległa cisza, którą zakłócał jedynie szelest przewracanych kartek.
Nieprawdopodobne odezwał się wreszcie reżyser jak ludzie są łatwowierni. A ta
kobra, którą widzieliście w Kanionie Torrente, to zapewne jakiś trik techniczny?
W suficie mieli projektor, który rzucał obraz węża na słup dymu powiedział Pete.
Wydawałoby się, że to nie może się udać, że trzeba by jakichś specjalnych okularów, żeby
odnieść wrażenie, że widzi się żywego węża. Jednakże przy falowaniu dymu złudzenie było
pełne. To, na co patrzyliśmy, to był żywy, trójwymiarowy wąż.
Nawet myśmy się dali nabrać wtrącił Jupiter a co dopiero ci ludzie, którzy chcieli
uwierzyć w węża. Oczywiście wąż musiał śpiewać. Zpiew węża był częścią triku, trzeba było
jakoś pokryć szum projektora.
Każda rzecz zwykła się dziać nie bez powodu uśmiechnął się pan Hitchcock. W jaki
sposób wąż śpiewał?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]