[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zupełnie sami.
Zachichotał z taką pewnością siebie, że dziewczyna wbiła mu paznokcie w
skórę.
Auu!
Och, przepraszam! Uśmiechnęła się i dalej zsuwała mu spodenki. W
każdym razie, Chantel jest sam na sam z Maksymilianem, zaczyna go rozbierać,
oczy błyszczą jej nie ukrywanym pożądaniem.
Nie ukrywanym pożądaniem?
Tak, nie ukrywanym. Zupełnie nie ukrywanym. Kąpielówki opadły i
zatrzymały się w okolicy kolan.
Shae rozejrzał się, ciągle niespokojny.
Hej, nie chcę psuć nastroju... ale czy nie powinniśmy poszukać trochę
intymności...
Przysunęła się i całkiem zdjęła mu spodenki, omal nie przewracając go w
pośpiechu.
Nie bądz głuptasem, nikogo tu nie ma. Zasłonił się rękami. Nie był
specjalnie skromny, ale w biały dzień, na publicznej plaży?
Teraz Chantel ma Maksymiliana w ręku. Ciągnęła, nie zważając na jego
nerwowe spojrzenia na wszystkie strony. Przysunęła się bliżej i odepchnęła jego
ręce na boki. Chantel pokazuje pazury. Uświadamia sobie, że Maksymilian
zrobił z niej idiotkę i nienawidzi go za to! Wydobycie z niego całej prawdy to za
mało. Chce, żeby zapłacił za to, co zrobił, i to drogo zapłacił.
Tak. Postanowił przez chwilę wziąć udział w tej grze. A Maksymilian
prosi ją, żeby kazała mu płacić, i płacić, i płacić...
Nie potrafiłabym tego lepiej wyrazić. Odwróciła twarz przed
pocałunkiem i ciągnęła grobowym głosem. A potem Chantel wkłada sobie
spodenki Maksymiliana pod pachę. Uśmiechnęła się. I mówi, słuchaj
uważnie, Shae, mówi: Maksymilianie, jesteś małym, zakłamanym, obrzydliwym
palantem. Okłamywałeś mnie, i bez względu na to, jak naiwna byłam kiedyś, nie
znoszÄ™, gdy ktoÅ› robi ze mnie idiotkÄ™.
Głos Harri nagle się zmienił. Shae zauważył to i uśmiech powoli znikał z
jego twarzy.
To zbyt mocne powiedział. Może najpierw pokochaliby się przed tą
przełomową sceną?
Harri przestała się uśmiechać.
Nie, pozwólmy Chantel odzyskać chociaż część godności i odejść w
spokoju z kąpielówkami Maksymiliana pod pachą, zostawiając tego
zdeprawowanego biedaka zupełnie gołego. Zauważ, nie powieszonego na
miejskim zegarze, ale po prostu zakłopotanego powiedziała spokojnie.
Jakiekolwiek podobieństwo jest zupełnie przypadkowe.
Odwróciła się i zaczęła iść przed siebie. Shae patrzył na nią z otwartymi
ustami, nie rozumiejąc, co powiedziała.
Hej... zaczekaj... dokÄ…d idziesz?
Do domu, panie Beal.
Panie Beal? Serce zaczęło mu bić szybciej. Do diabła. Kto jej powiedział?
Skoczył za nią i krzyknął:
Harri, zaczekaj chwilę... Wszystko ci wyjaśnię... Harri zaczęła biec. Z
trudem powstrzymując łzy, krzyknęła przez ramię.
Trochę się pan spóznił, panie Dwulicowy Malone, prawda?
Harri, najdroższa, posłuchaj; próbowałem powiedzieć ci prawdę od paru
tygodni. Musisz mi uwierzyć! Nie mogłem po prostu znalezć właściwej chwili ani
miejsca... Harri, wracaj!
Dziewczyna szybko biegła po piasku.
Idz do diabła, Shae!
Nie przeklinała zbyt często, ale te słowa dokładnie wyraziły jej uczucia.
Harri! Oddaj moje kąpielówki! Nie możesz mnie tak zostawić! To wcale
nie jest śmieszne!
Jak miał wrócić do hotelu? Patrzył nieprzytomnym wzrokiem na kawałek
błękitnego materiału, który niosła pod pachą.
Twoje krętactwa też nie są wcale śmieszne! rzuciła łamiącym się
głosem. Biedna, stara, naiwna Harriet... łkała ...musiałeś się niezle bawić!
Nie bawiłem się tobą, Harri. Zakochałem się w tobie, bardzo głęboko!
Dziewczyna biegła coraz szybciej, łzy płynęły jej po policzkach.
Malone patrzył bezradnie, jak się oddala.
Proszę, kochanie, wiem że jesteś zdenerwowana, ale pozwól mi
przynajmniej wyjaśnić! Próbowałem ci powiedzieć... Po prostu nie potrafiłem
zrobić tego tak, żeby cię nie skrzywdzić... Odrzucił precz swoją dumę i rzucił
się za nią. Nagle zobaczył dwoje starszych ludzi idących plażą. Zatrzymał się i
obrócił na pięcie. Po chwili pędził już w przeciwnym kierunku.
To jest wkurzające! wymamrotał, gdy się potknął.
Dziewczyna biegła w stronę starszych państwa z kąpielówkami
powiewajÄ…cymi pod pachÄ….
Dzień dobry zawołała, gdy ich mijała. Uśmiechnęli się zaskoczeni.
Dzień dobry.
Zmarszczyli brwi, gdy zobaczyli nagiego mężczyznę, który potykając się,
wchodził niezdarnie na wielką wydmę.
Coś nie tak, kochanie? zawołał starszy mężczyzna za uciekającą młodą
kobietÄ….
Po prostu całe moje życie!
Po prostu moje całe, parszywe życie!
ROZDZIAA 10
Przepraszam, to znowu ja, pani Whitlock. MÅ‚oda dziewczyna z
kwiaciarni, Jenny, uśmiechnęła się przepraszająco, podając kolejny wielki kosz
kwiatów. Była to trzecia tego dnia wizyta dziewczyny przy 6430 Sheridan Drive.
Trzymając pączka w ustach, Harri sięgnęła po banknot dolarowy, który
leżał na stoliku w korytarzu i wsunęła go dziewczynie do kieszeni koszuli.
Dziękuję ci.
Czy chce pani, żebym zrobiła z nimi to samo, co z poprzednimi?
Tak, postaw je na trawniku pana Malone a. Jenny popatrzyła na dziesięć
tuzinów czerwonych róż odmiany American Beauty i westchnęła.
Wiele kobiet cieszyłoby się, dostając tuzin róż. To już piąty kosz dzisiaj,
a pani nie chce żadnego przyjąć.
Harri wyjęła z ust pączka już piątego tego dnia i uśmiechnęła się.
Jak to mówią: kto zrozumie kobiety?
Nie jest pani nawet ciekawa, co jest napisane na bilecikach?
Wiem, co tam jest napisane. Przebacz mi. Kocham ciÄ™. To moja wina.
Kartki od Shae napływały nieprzerwanym strumieniem od tygodni, a wraz
z nimi drogie bukiety białej koniczyny pomyśl o mnie , niezapominajek
naprawdę kocham , heliotropów wierność i przywiązanie , żonkili pragnę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]