[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siÄ™ od siebie.
- Kręcenie tego filmu trwało niezwykle długo. Kiedy wróciłem, Sharon była w
ciąży. Oczywiście, z innym mężczyzną.
- 71 -
S
R
- Och, Davidzie! - Kate chciała podejść i objąć go, lecz ją powstrzymał. - Nie.
Nie chcę, by twój dotyk w jakikolwiek sposób był związany z tym wspomnieniem -
wyjaśnił.
- A jak doszło do wypadku? - spytała po chwili.
- Ach, to... - Westchnął głęboko. - To stało się podczas kłótni. Sharon nie
chciała rozwodu, pragnęła jednak urodzić dziecko. Nie byłem pewien, czy potrafię
stawić czoło takiemu wyzwaniu, nie wiedziałem, czy jeszcze ją kocham.
Zastanawiałem się, czy byłbym dobrym ojcem dla tego dziecka.
David zamilkł na chwilę, a potem mówił znowu.
- Wiele lataliśmy razem. Sharon chciała koniecznie, byśmy także wtedy wsiedli
do samolotu i porozmawiali, patrzÄ…c na wszystko z innej perspektywy - ciÄ…gnÄ…Å‚. -
Wywiązała się pomiędzy nami sprzeczka, Sharon chwyciła za drążki sterownicze,
zgasł silnik. Nie byłem w stanie go zapalić. Czasami zastanawiam się, czy ona nie
pragnęła, by tak właśnie się stało.
Kate zawahała się przez moment.
- Słyszałam, że miałeś kłopoty ze wzrokiem na skutek wypadku - powiedziała.
- Tylko przez pewien czas. Ta blizna - dotknÄ…Å‚ palcem widocznej nad lewym
okiem szramy - to jedyny ślad po wypadku.
Potem długo nie mówili nic. David w swoim łóżku po drugiej stronie pokoju
wydawał się oddalony od niej o tysiące mil. Kate wiedziała, że dzisiaj nie będą się
kochać. Zgasiła lampę.
- Dobranoc, Davidzie.
- Dobranoc, kochanie.
Czwartkowy ranek był szary i zachmurzony. Wchodząc do gabinetu doktor
Childers, Kate czuła jedynie strach. Zdumienie zupełnie odebrało jej głos, kiedy
zobaczyła przyjaciółkę Davida. Lekarka, kobieta około trzydziestki, była elegancką,
szczupłą blondynką. Kate rozpoznała w jej głosie niemiecki akcent.
- Matka Karen była niemiecką księżniczką - wyjaśnił David, jakby chcąc
sprawić, by Kate czuła się swobodniej. - Nazywała się Von Schatthauer. Potem wyszła
za mąż za amerykańskiego biznesmena.
- 72 -
S
R
- Nie wiem, jak może pomóc Kate znajomość mojej biografii, Davidzie - Karen
uśmiechnęła się lekko, a potem zwróciła się do Kate. - Słyszałam, że odzyskałaś już
częściowo pamięć, jednak ostatnie miesiące wciąż pozostają niewiadomą, czy tak?
- Tak - potwierdziła nieśmiało Kate. - David uważa, że nie chcę przypomnieć
sobie mężczyzny, od którego otrzymałam ten klejnot.
Z kieszeni dżinsów Kate wyjęła pierścionek z brylantem i podała go Karen.
- To piękny pierścionek - stwierdziła Karen obojętnym tonem, oddając Kate
klejnot. - Wspomniałeś o hipnozie - zwróciła się do Davida. - Można by zaaplikować
Kate amytal sodowy. Działa szybko i bez szkody dla pacjenta.
- Wydaje mi się, że hipnoza będzie skuteczniejsza - odparł David. - Zgodzisz
siÄ™ na seans, Kate?
- Tak - potwierdziła niepewnie. - Jeśli muszę.
Karen popatrzyła na nią uważnie zimnym, obojętnym wzrokiem. Jej ciemne
oczy przysłaniały długie, czarne rzęsy.
- To się nie uda bez twojego współdziałania - powiedziała.
- Kate - szepnÄ…Å‚ David.
- Dobrze - zgodziła się bez entuzjazmu.
- Sądzę, że będzie lepiej, jeśli poczekasz na zewnątrz, Davidzie - zwróciła się
do niego Karen.
- A teraz - powiedziała do Kate, kiedy zostały już same - połóż się, proszę,
wygodnie na kanapie. Zdejmij buty, zegarek i wszelką biżuterię, która może ci
przeszkadzać w jakikolwiek sposób. Chcę, żebyś się całkowicie zrelaksowała.
Z dużą nieufnością Kate wykonała polecenia Karen. Słuchała jej łagodnego
głosu i liczyła do stu.
- Walczysz ze mną - stwierdziła po chwili Karen
- Nie ufasz mi?
- Nie - odparła Kate, zdziwiona własną szczerością. - Wydaje mi się, że kochasz
Davida i jesteś o mnie zazdrosna. - Czuła, jak jej policzki pokrywa rumieniec.
Karen odwróciła na moment głowę, a po chwili znów spojrzała na Kate. Jej
wzrok wydawał się znów spokojny i zimny.
- 73 -
S
R
- W obu przypadkach masz rację - odparła. - Jesteś niezwykle spostrzegawcza.
Chcę cię jednak zapewnić, że przede wszystkim jestem lekarzem. Zrobię wszystko, co
w mojej mocy, by ci pomóc, zwłaszcza dlatego, że prosił mnie o to David.
Kate słuchała uważnie.
- Czy chcesz spróbować jeszcze raz? - spytała spokojnie Karen.
- Tak.
Tym razem ta sama co poprzednio technika zadziałała tak szybko, że Kate nie
zauważyła nawet, kiedy zapadła w sen.
- Kto dał ci diament? - zadała jej pytanie Karen. Siedziała w dużym, obitym
skórą fotelu na wprost Kate.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]