[ Pobierz całość w formacie PDF ]
również do szyfrantów. W rezultacie ich błędów uzyskaliśmy bezcenny materiał
porównawczy.
- Chce pan powiedzieć, że złamał pan algorytm rosyjskich szyfrów jednorazowych!? -
Jorg wstał. - Przecież to niemożliwe! Kunze patrzył na niego badawczo. Milczał przez chwilę.
- Myli się pan. Rosjanie w okresie międzywojennym wprowadzili maszyny
wytwarzające gamy. Zapewne konstruktor i ci, którzy zdecydowali się je zastosować, dostali
wysokie nagrody i ordery. Nie byli to głupcy. Zapewne przewidzieli, że codziennie trzeba
zmieniać wałki lub tryby, aby ciągi liczb wypisywanych przez maszynę nie miały żadnej
prawidłowości. Tyle że po wybuchu wojny wszyscy o tym zapomnieli. Nikt nie sprawdzał, jak
często zmieniano ustawienia maszyny. A ta powielała ten sam wzór.
- Między stwierdzeniem tego faktu a odczytaniem metody tworzenia gam jest
nieprzekraczalna przepaść! Kunze uśmiechnął się.
- Niech pan idzie za mnÄ…...
Zeszli wÄ…skimi kamiennymi schodkami do pomieszczenia o Å‚ukowym sklepieniu,
przypominającego piwnicę win, z której wyniesiono butelki i zdemontowano półki,
instalując metalowe szafy w kolorze zgniłej zieleni. Szafy stały na masywnych cokołach,
które Jorg uznał początkowo za drewniane, ale szybko się przekonał, że deski osłaniały
metalowe rury, w których biegły kable wychodzące z maszyn.
- To jest tajemnica zamku - Kunze zatoczył ręką łuk. - Można by powiedzieć: maszyna
do liczenia.
Na ścianie, za każdą z szaf, wisiały półki, na których stały w równych rzędach
metalowe walce.
- Awaryjność jest bardzo duża - Kunze zauważył, gdzie Jorg skierował wzrok. -
Trudno się dziwić, potrzebują ogromnej dokładności, a w czasie wojny nie jest o to łatwo.
Takie same walce sterczały ze ścian szaf. Na ich czołowych płytach Jorg dostrzegł
kołeczki pomalowane na różne kolory. Gdy podszedł bliżej,, zobaczył, że każdy miał cyfrę
wygrawerowaną na niewielkiej płaskiej główce.
- Najbardziej pracochłonne jest wpisywanie cyfr, a właściwie wciskanie kołeczków z
cyframi, jakie odczytujemy z szyfrogramów. Potem zaczynają działać wirniki. Sześćdziesiąt
cztery silniki elektryczne obracają tarczami tak długo, aż znajdą wspólne ustawienie. Wtedy
automatycznie zatrzymują się, zamykając obieg prądu, który uruchamia drukarkę - wskazał
na drewnianą skrzynkę z pochyłą przednią płytą, spod której wysuwały się zadrukowane
kartki. -Czasami mam wrażenie, że stworzyliśmy sztuczną inteligencję, można bowiem
odnieść wrażenie, że maszyna wie, kiedy odnalazła sens w zaszyfrowanych tekstach.
Jorg pochylił się nad drukarką.
- To nic specjalnego, po prostu elektryczna maszyna do pisania, tylko wolna. Pracuje
z prędkością dwudziestu znaków na minutę. Inaczej mówiąc, z taką prędkością możemy...,
hm, moglibyśmy odczytywać rosyjskie szyfry. Mózg jest w innym miejscu...
Wyszli na korytarz, pod którego stropem biegły wiązki kabli, prowizorycznie
zawieszone na hakach wbitych między kamieniami. Co kilkanaście metrów widać było
wystające ze ścian metalowe skrzynki, których przeznaczenie łatwo można było odgadnąć, co
ułatwiały żaluzje, z których dmuchawy tłoczyły ciepłe powietrze. Zatrzymali się w połowie
korytarza, gdzie z niewielkiego okna, zabezpieczonego szybą i drucianą siatką, padało jasne
światło. Jorg podniósł głowę. Wiązki kabli znikały w stropie nad oknem, a po drugiej stronie
widać było, jak biegną do dużej szafy, zapewne rozdzielni, choć całkowicie pozbawionej
jakichkolwiek przycisków czy zegarów. Na stole, pośrodku pomieszczenia, stało metalowe
pudło, które wyglądało jak dalekopis, choć było dużo większe. Na jego bokach można było
dostrzec metalowe klamry mocujące całość do solidnego blatu stołu.
- Te zapięcia pozwalają szybko zdemontować urządzenie w przypadku zagrożenia -
Kunze znowu odgadł, co zainteresowało Jorga. - Patrzy pan na arcydzieło mechaniki
precyzyjnej - to jest mózg całego systemu. Nad tym urządzeniem pracowaliśmy przez trzy
lata, a czas wojny biegnie trzy razy szybciej niż czas pokoju. Jorg patrzył kątem oka na
profesora, który zdawał się zapominać o jego obecności, jakby urzeczony niezwykłą
maszyną, którą skonstruował.
- Czy możemy tam wejść? - Jorg rozejrzał się, ale nigdzie w korytarzu nie widział
drzwi prowadzÄ…cych do tajemniczego pomieszczenia.
Kunze, jakby nie słysząc jego pytania, mówił dalej:
- Tutaj zbiegają się impulsy maszyn, które oglądaliśmy w poprzednim pomieszczeniu;
mózg decyduje, kiedy zatrzymać wirniki i uruchomić drukarkę. Niestety, od listopada
ubiegłego roku nie jesteśmy w stanie odczytać żadnego z ich szyfrów. Odnoszę wrażenie, że
albo zmienili maszynę tworzącą gamy, albo w logicznym schemacie mózgu maszyny jest
błąd. Nie mogę go znalezć. Liczę na pana doświadczenie, od trzech lat pracował pan nad
rosyjskimi szyframi. Znam pana analizy. Miał pan bardzo śmiałe koncepcje.
Wykorzystywałem je, choć zapewne pan nic o tym nie wiedział. Może kiedyś będę mógł
ujawnić pana zasługi.
- Dziękuję, już wiem, dlaczego mnie tutaj pan ściągnął. Ale dlaczego Tzschocha? Te
lochy nie sÄ… najlepszym miejscem do pracy...
- Wojenna prowizorka. W założeniu cały ośrodek kryptologiczny miał powstać w
Hirschbergu, w schronach pod miastem. Stare lochy zaczęto w tysiąc dziewięćset
czterdziestym drugim roku okładać betonem. W trzech największych pomieszczeniach miał
stanąć Aparat i urządzenia łączności ze stacjami nasłuchowymi. W tunelach pracowałby
personel przygotowujący materiały dla Aparatu . Plan piękny, ale schron nie jest gotowy, i
zapewne nie będzie, a .Aparat zamilkł.
- Panie profesorze - Jorg podszedł blisko do Kunzego i mówił cicho, obawiając się, że i
w tym podziemnym pomieszczeniu Glöbcke zainstalowaÅ‚ mikrofony. - Jeżeli potrafimy
odczytywać rosyjskie szyfrogramy, to dlaczego przegrywamy wojnę? Skoro możemy poznać
ich zamiary, to dlaczego siÄ™ cofamy?
Teraz Kunze zaczął mówić ściszonym głosem.
- To urządzenie odegra swoją rolę w historii. Ale nie podczas tej wojny, gdyż ją
przegraliśmy. Ono - stuknął dłonią w szybę -wstrząśnie światem po wojnie. Przekona się pan
o tym.
Spojrzał na zegarek. - Niech pan zabierze się do dokumentacji i szuka błędów, które
popełniłem.
Uśmiechnął się w ten sam tajemniczy sposób i poszedł w głąb korytarza, jakby
zapominając odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest wejście do pomieszczenia, w którym, jak to
określił, pracował mózg niezwykłej maszyny.
Jorg wrócił do gabinetu i zaczął przeglądać papiery, które pozostawił Kunze, był
jednak zbyt podniecony tajemnicą, jaką poznał przed chwilą, aby skupić się nad długimi
linijkami równań.
ROZDZIAA DZIESITY
Dochodziła północ, gdy generał Zawieniagin zamknął czerwone tekturowe okładki, w
których przechowywał tajne opracowanie szpiegowskich meldunków ze Stanów
Zjednoczonych. Nie mógł zrozumieć informacji zawartych na kilkudziesięciu kartkach, ale
zdawał sobie sprawę, że mają ogromne znaczenie dla naukowców pracujących nad bombą
atomową. Spotkanie z Igorem Kurczatowem i jego zespołem miało odbyć się dopiero
dwudziestego ósmego lutego, czyli za dwa tygodnie, ale obawiał się ocen, które mogły tam
paść, ponieważ to on był odpowiedzialny za przetwarzanie szpiegowskiego materiału i
ochronę tajemnicy, co wydawało mu się zadaniem nie do zrealizowania. Miał dostarczyć
naukowcom możliwie najwięcej wiedzy, a jednocześnie musiał spreparować wiadomości tak,
aby nie zorientowali się, z jakich zródeł pochodzą, gdyż teoretycznie zagrażałoby to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]