[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anderson nie dawali wiary jej słowom, jakoby była księżniczką
Anastazją, a po jej śmierci z niewiadomych powodów usiłują przejąć jej
szczątki - wspomina Thornton. - Mass media by ich ukrzyżowały. Ponadto
oznaczałoby to zmianę stanowiska Romanowów, którzy od wielu lat
twierdzili, że Anna Anderson jest oszustką. Jeżeli teraz zaczną domagać
się praw do dysponowania jej szczątkami, wszyscy pomyślą, że popełnili
błąd. Dlatego najlepiej będzie nie angażować się w tę sprawę. List
Michaela Thorntona okazał się skuteczny. Książę Mikołaj Romanow
natychmiast przestał być klijentem firmy Andrews & Kurth i w
dokumentach sądowych jego nazwisko już się nie pojawiało.
W czwartek, 4 listopada, Lindsey Crawford zgodnie z poleceniem
sędziego Swetta złożyła w sądzie prośbę, w której wymieniony był tylko
jeden klijent, Związek Rosyjskiej Arystokracji. Pod dokumentem
podpisała się Crawford, Thomas Kline oraz Williams, wynajęty prawnik z
Charlottesviue. W dokumencie związek przedstawiał się jako historyczna
organizacja zrzeszająca filantropów, której celem jest ochrona potomków
carskiej rodziny i pamięci wydarzeń sprzed rewolucji 1917 roku .
Związek podważał prawo Mariny Schweitzer do dysponowania tkanką
twierdząc, iż nie występują związki krwi ani pomiędzy nią a Anastazją
Romanow [córką cara], ani Anastazją Anderson. Stwierdzał ponadto, że
zbadanie próbek tkanki przechowywanych w szpitalu im. Marthy
Jefferson nie ma żadnego związku z identyfikacją szczątków doktora
Botkina. W dokumencie przyznawano, iż przeprowadzenie testu DNA
mitochondrialnego może posłużyć do ustalenia tożsamości Anastazji
Manahan, ale podobne badania muszą być przeprowadzone w niezwykle
nowoczesnym laboratorium, a nie tak jak proponuje Schweitzer (czyli w
laboratorium doktora Petera Gilla). Do petycji dołączono także
memorandum podpisane przez Związek Rosyjskiej Arystokracji,
szkalujące doktora Gilla: jego laboratorium nazywano drugorzędnym , a
o próbkach pisano, że były prawdopodobnie zanieczyszczone . Wreszcie
związek twierdził (co, jak okazało się pózniej, było nieprawdą), iż z
naukowego punktu widzenia nie jest możliwy taki podział tkanek, aby
mogły one zostać zbadane równocześnie w dwóch laboratoriach .
Zdaniem związku, gdyby sąd przekazał tkankę doktorowi Gillowi, raz na
zawsze uniemożliwiłoby to wiarygodne ustalenie tożsamości Anastazji
Manahan i jedynym rozwiązaniem było przekazanie tkanki
najwybitniejszemu genetykowi w Stanach Zjednoczonych , doktor
MaryDaire Kinę. Do prośby dołączone były także złożone pod przysięgą
oświadczenia prezydenta związku, księcia Aleksego Szerbatowa, oraz
doktora Williama Maplesa. Tekst podpisany przez Szerbatowa w znacznej
mierze pokrywał się z oświadczeniem związku. Co ciekawe, wszystkie
oświadczenia dotyczące spraw naukowych (i w Związku Rosyjskiej
Arystokracji, i w memorandum, i w złożonym pod przysięgą
oświadczeniu księcia Szerbatowa) opierały się na oświadczeniu doktora
Maplesa, w którym wychwalał doktor Kinę i oczerniał doktora Gilla. Pisał
w nim między innymi, że twierdzenie jakoby Gill zidentyfikował
jekaterynburskie szczątki jako szczątki Romanowów z
prawdopodobieństwem 98,5 procent z naukowego punktu widzenia jest
bez znaczenia. Pisał także, iż heteroplazmia, którą Gill odkrył w DNA
cara Mikołaja II, najprawdopodobniej wynika z zanieczyszczenia
próbek . Straszył też sąd: Jeżeli krew lub próbki tkanek Anastazji
Manahan zostaną przekazane do badań DNA, zostaną całkowicie
zniszczone, co uniemożliwi zbadanie ich przez inne laboratoria .
Członkami Związku Rosyjskiej Arystokracji są potomkowie ludzi,
którzy kiedyś współrządzili carską Rosją. W latach dziewięćdziesiątych
do związku należało około stu osób regularnie opłacających składki, byli
to potomkowie emigrantów, którzy po rewolucji opuścili Rosję. Gdyby
ludzie ci nadal mieszkali w carskiej Rosji, tytułowano by ich książętami i
księżniczkami, hrabiami i hrabinami. W Ameryce tytułami tymi posługują
się na balach dobroczynnych mając nadzieję, iż w ten sposób przyciągną
Amerykanów, na których tytuły takie robią duże wrażenie. Organizacja
jest w kiepskiej sytuacji finansowej, głównym zródłem jej dochodów jest
odbywający się w maju doroczny bal, z którego zysk wynosi od dwunastu
do osiemnastu tysięcy dolarów. Z pieniędzy tych opłacany jest czynsz za
apartament przy Pierwszej Alei, gdzie mieści się biblioteka związku. To,
co zostaje, przekazywane jest dzieciom, osobom starym i chorym. Nikt na
świecie nie ma większej wprawy w dochodzeniu stopnia i rodzaju
pokrewieństwa zachodzącego pomiędzy członkami rosyjskiej arystokracji
niż przewodniczący Związku, osiemdziesięcioczteroletni Aleksy
Szerbatow. Prawie całe życie spędził na emigracji, jego rodzina w wyniku
rewolucji straciła swój majątek. Po ucieczce Szerbatow mieszkał w
Bułgarii, potem we Włoszech, ukończył uniwersytet w Brukseli, w
1938roku przybył do Stanów Zjednoczonych, podczas drugiej - wojny
światowej służył w amerykańskiej armii w randze sierżanta. Po wojnie
uczył o historii w college'u Nickinsona w New Jersey i na potrzeby
historyków tłumaczył dokumenty z rosyjskiego i litewskiego. Jego
poglądy polityczne są typowe dla przedstawicieli tego pokolenia:
nienawidzi komunizmu, do postkomunistycznej Rosji odnosi się nieufnie,
nienawidzi Anglii ( Anglia to jedna wielka banda kłamców ). Nigdy nie
wierzył, że Anna Anderson to Anastazja. Twierdzi, że to niemożliwe, bo
pamięta wielką księżnę - osobiście widział ją w 1916roku, gdy miał pięć
lat.
Richard Schweitzer odpowiedział na zarzuty Związku Rosyjskiej
Arystokracji w sposób następujący: Sprawa nie dotyczy metody, jaką
przeprowadzone zostaną badania naukowe, ani też wyboru laboratorium,
które je przeprowadzi. Chodzi o to, czy Związek Rosyjskiej Arystokracji
ma prawo występować w tej sprawie jako strona i czy ma prawo wybrać
ośrodek naukowy, w którym przeprowadzi się badania. Sądowi nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]