[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Natychmiast przestała się rzucać, uświadomiwszy sobie, że nie jest już w Afryce w grupie pomocy
humanitarnej, tylko na małym prywatnym lotnisku w Mediolanie, w ramionach Dantego, idącego
szybkim krokiem po płycie. I wówczas ogarnęło ją uczucie, którego nie zaznała od bardzo dawna -
jeśli w ogóle kiedykolwiek go doświadczyła.
Poczuła się bezpieczna.
Zerknęła ukradkiem na zaciętą minę tego mężczyzny i zwalczyła odruch, by przytulić się do niego.
Pozostała sztywna, dopóki nie postawił jej przy zaparkowanym nieopodal samochodzie.
- Coś mi się przyśniło... nie wiedziałam, gdzie jestem - wymamrotała, nie patrząc mu w oczy.
- Jesteśmy w Mediolanie. Witam z powrotem we Włoszech - rzekł z posępnym uśmiechem.
Pomyślała z lękiem, jak bardzo się łudziła, sądząc, że jest bezpieczna, podczas gdy w rzeczywistości
znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie.
64
ABBY GREEN
Wsiedli do wozu i po półgodzinie zajechali przed piękny, choć niszczejący budynek. Wciąż jeszcze
otępiała od twardego snu, bezwolnie pozwoliła Dantemu zaprowadzić się do palazzo o zabytkowym
luksusowym wystroju. Zostawił ją w sypialni, pożegnał się chłodno i wyszedł.
Rozebrała się po ciemku, wpełzła pod kołdrę i znów zapadła w mocny krzepiący sen.
Nazajutrz rano obudziło ją dyskretne pukanie do drzwi i po chwili do sypialni weszła nieśmiało ładna
dziewczyna w dżinsach i luznej bluzce.
- Buon giorno - rzekła i rozsunęła ciężkie kotary.
- Buon giorno... - odpowiedziała zaspanym głosem nieco speszona Alice.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niej i wymówiła łamaną angielszczyzną zdanie, które niewątpliwie
wcześniej przećwiczyła:
- Signore D'Aquanni polecił panią obudzić i powiedzieć, że je śniadanie w jadalni.
- Dziękuję... grazie.
Pokojówka wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi. Alice opadła z powrotem na poduszkę. Dawno nie
czuła się tak świeża i wypoczęta... a jednocześnie tak zakłopotana i oszołomiona wartkim biegiem
wydarzeń. Pomimo obaw postanowiła udać się prosto do jaskini lwa.
Zeszła po schodach do uroczej jasnej jadalni. Na jednym końcu olbrzymiego stołu z polerowanego
mahoniu stał wielki wazon pełen egzotycznych kwiatów,
NAD JEZIOREM COMO
65
a przy drugim końcu siedział Dante D'Aquanni, popijając kawę i czytając gazetę. Gdy weszła,
podniósł głowę i przeszył ją przenikliwym spojrzeniem.
- Dobrze spałaś?
Wręcz namacalnie wyczuwała napięcie między nimi. Skinęła głową.
- Doskonale.
Usiadła przy stole, a ta sama dziewczyna wniosła sok pomarańczowy, świeżo parzoną kawę, rogaliki i
owoce. Alice poczuła, że umiera z głodu.
- To jest Patrizia, córka mojej gospodyni Rosy. Pracuje tu podczas letnich wakacji, zastępując matkę.
- Dzień dobry, Patrizio - powiedziała. Dziewczyna zarumieniła się, zachichotała cicho
i wyszła z pokoju. Alice zabrała się z zapałem do jedzenia. Zerknęła ukradkiem na Dantego,
pogrążonego w lekturze. Jakby wyczuwając to, spojrzał na nią i odłożył gazetę.
- Umówiłem cię na dziś rano w domu mody. Za godzinę wyjedziemy.
- My? PrzytaknÄ…Å‚.
- Mam do załatwienia parę spraw w tutejszym biurze. Podwiozę cię, a potem odbiorę - oznajmił, a
widząc, że westchnęła z ulgą, dodał z drapieżnym uśmiechem: - Zakupy zawsze śmiertelnie mnie
nudziły, więc nie martw się, nie skusi mnie nawet perspektywa ujrzenia twego zachwycającego ciała.
Mówiąc to, równocześnie z podnieceniem wyobraził ją sobie nagą. Aby się nie zdradzić, dopił szybko
kawę i wstał energicznie.
66
ABBY GREEN
- A zatem spotkamy siÄ™ w holu.
Alice spoglądała za nim oszołomiona, zastanawiając się, dlaczego uznał jej ciało za zachwycające.
Skonfundowana sięgnęła po filiżankę, wypiła wielki łyk kawy i pisnęła z bólu, gdy gorący napój
sparzył jej usta.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Wrócę po ciebie za dwie godziny. Cieszę się, że już nie będę musiał oglądać twojego obecnego
okropnego ubrania.
Alice zmierzyła Dantego morderczym wzrokiem i wysiadła z samochodu, trzaskając drzwiami, czym
ogromnie zdumiała szofera.
Przycisnęła dzwonek przy frontowym wejściu eleganckiego magazynu mody, spodziewając się
niemal, że nie wpuszczą jej w tych znoszonych łachach. Lecz po chwili drzwi otworzyła wysoka
kobieta o siwych włosach i imponującej postawie i rzekła do niej doskonałą angielszczyzną:
- Ach, ty z pewnością jesteś Alice. Dante świetnie cię opisał. Nazywam się signora Pasąuale.
Alice po raz kolejny tego ranka oblała się rumieńcem, gdy kobieta i jej asystentki rozebrały ją do naga,
a potem rozpoczęło się przymierzanie strojów. Od czasu do czasu signora Pasąuale cmokała z
niezadowoleniem i komentowała:
- Jesteś taka chuda. Co ja mogę na to poradzić? Dwie godziny minęły szybko. Zabrzmiał dzwonek
do drzwi i serce dziewczyny zatrzepotało, gdyż domyśliła się, że to Dante. Potem usłyszała jego
głęboki głos oraz dzwięczny śmiech signory Pasquale. Mimo
68
ABBY GREEN
iż ta kobieta miała osiemdziesiąt lat, Alice poczuła ukłucie zazdrości.
Pojawiła się jedna z asystentek z naręczem garderoby.
- To tymczasowe ubrania - wyjaśniła. - Signora kazała je pani przynieść. Wystarczą do czasu, gdy za
parę dni zamówione stroje dotrą do rezydencji signore D'Aquanniego.
Podała Alice starannie złożone ubrania oraz skórzaną torbę podróżną, również pełną garderoby.
Dziewczyna rozwinęła je. Była tam jedwabna bluzeczka na ramiączkach w kolorze palonej miedzi,
kremowa spódniczka oraz stosowna bielizna. Ubioru dopełniały proste, lecz stylowe ciemnozłote
sandałki na niskim obcasie. Alice włożyła ten strój i z lekkim zmieszaniem uświadomiła sobie, że
czuje siÄ™ w nim rozkosznie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]