[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzięki którym dajdziemy do przekonujących rezultatów. Całkowicie
w linii moich poglądów, iż w kolektywnej p.amięci ludzkości czekają na
odsłonięcie prawspomnienia, mieszczą się dwa "przypadki" opisane
przez Pauwelsa i Bergiera w książce Auflbruch ins dritte Jahrtausend (U
progu trzeciego tysiÄ…clecia). Obydwa przypadki sÄ… jak najdalsze od
okultystycznych fantasmagorii. W jednym chodzi o duńskiego laureata
nagrody Nobla, Nielsa Bohra (1885-1962), który stworzył podwaliny
nowoczesnej teorii atomu. Ten światowej sławy fizyk opowiadał, w jaki
sposób doszedł do odkrycia poszukiwanego przez lata modelu atomu.
Otóż przyśniło mu się, że siedzi na słońcu z rozżarzonego gazu. Z sykiem
mijały go rozpędzane planety, a każda z nich wydawała się połączona
cieniutką niteczką ze słońcem, wokół którego wszystkie krążyły. Nagle
jednak gaz się zestalił. słońce i planety skurczyły się i zamarły
w bezruchu. W tym właśnie momencie Bohr się obudził. Natychmiast
zdał sobie sprawę, że to, co widział we śnae, to model atomu. W roku
1922 otrzymał za ten "sen" nagrodę Nobla.
Drugi z przytoczonych przez Pauwelsa i Bergiera przypadków mówi
o dwóch przyrodaznaweach, którzy również śnią i działają. Pewien
inżynier amerykańskiego towarzystwa telefonicznego Bell przeczytał
w roku 1940 informację prasową o ciężkich nalotach bombowych na
Londyn. Bardzo się nimi przejął. Pewnej jesiennej nocy ujrzał we śnie
siebie samego, jak pracuje nad konstrukcją urządzenia, dzięki któremu
można wycelować działa przeciwlotnicze w wyliczony uprzednio punkt
toru lotu bombowców, tak aby trafiały w cel niezależnie od prędkości,
z jaką dany bombowiec będzie leciał. Następnego ranka inżynier
naszkicował to, nad czym "pracował" we śnie. Doszło do skon-
struowania urządzenia, przy którym po raz pierwszy użyto radaru.
Pracami konstrukcyjnymi aż do fazy produkcyjnej kierował słynny
amerykański matematyk Norbert Wiener (1894-1964).
Twierdzę, że to, o czym "śnili" obydwaj genialni uczeni spoczywało
już u korzeni ich "prastarej" wiedzy. Zawsze u początku stoi jakaś idea
(lub sen!), której (którego) wykonalności trzeba dowieść. Wcale nie
uważam za takie znowu wykluczone, że pewnego dnia genetycy
molekularni, którzy już dziś wiedzą, jak działa kod genetyczny, będą
potrafili wykazać, jak wiele - a być może nawet dokładnie które
elementy - naszej wiedzy zostało zaprogramowane przez obce istoty
w perforowanych kartach naszego życia. Byłoby czymś absolutnie
fantastycznym (choć właściwie dlaczegóż nie wziąć i tego pod uwagę?),
gdyby w jakiejś tam odległej przyszłości udało się nawet odkryć, jakie
słowo kodowe uruchamia w "prapamięci" konkretne zasoby wiedzy
potrzebnej do konkretnego celu!
Moim zdaniem w toku rozwoju ludzkości kosmiczne wspomnienia
coraz bardziej przesuwały się w stronę świadomości. To one wspomaga-
ły narodziny nowych idei, które były już raz rzeczywistością w okresie
wizyty "bogów". W pewnych momentach padają bariery oddzielające
nas od tych prawspomnień i uaktywniają się w nas siły ponownie
wydobywające na światło dzienne przechowywaną wiedzę.
Czyż bowiem jest przypadkiem, że druk czy zegar, samochód czy
samolot, że prawa ciążenia czy działanie kodu genetycznego odkryte
bądz "wynalezione" zostały w różnych miejscach świata w tym samym
czasie?
Czyż bowiem jest przypadkiem, że podniecająca myśl, iż obce istaty
rozumne mogły kiedyś odwiedzić naszą planetę, pojawia się równocześ-
nie u tak wielu autorów, którzy w swoich książkach przedstawiają
całkowicie różne dowody prawdziwości oraz zródła?
Nader wygodnie jest kwalifikować wszelkie idee, dla których nie
można od razu znalezć zadowalającego wyjaśnienia, jako czysto
przypadkowe. Nie wolno sobie tak ułatwiać sprawy. A już zupełnie
niedopuszczalne jest, aby naukowcy, którzy generalnie zajmują się
poszukiwaniem prawidłowości we wszystkich obserwowanych zjawis-
kach, wszelkie nowe koncepcje - niezależnie od tego, jak utopijne mogą
się one z początku wydawać - zbywali lapidarnymi wyjaśnieniami
z zakresu "poważnej" nauki.
Wiemyjuż dzisiaj, że w jądrze komórki każdej istoty żywej zakodowa-
ny jest planjej rozwoju i końca. Dlaczego więc nie miałoby być wielkiego
planu dla całej ludzkości, takiej wielkiej perforowanej karty, w której
zakodowane byłyby praludzkie i kosmiczne wspomnienia. Założenie
takie mogłoby dostarczyć przekonującego wyjaśnienia, dlaczego w ja-
kimś punkcie dziejów nagle pojawiają się epokowe idee, odkrycia
i wynalazki. Otóż jest to zaprogramowane w naszych "kartach per-
forowanych"! Mechanizm wyszukiwawczy natrafia na określone miejs-
ca w "karcie" i przywołuje dawno zapomnianą wiedzę zawartą w pod-
świadomości.
GorÄ…czka dnia powszedniego nie pozwala nam na chwilÄ™ wytchnie-
nia, abyśmy mogli poznać swoją podświadomość. Wystawione na
działanie coraz to nowych atrakcyjnych wrażeń nasze zmysły nie
docierają do miejsc zakodowania pradawnych wspomnień. Dlatego też
nie jest dla mnie przypadkowe, iż mnisi szukają odosobnienia w swoich
celach, badacze w zaciszu laboratoriów, filozofowie w odludnym
miejscu na Å‚onie przyrody... Wtedy bowiem kroczÄ…cemu samotnie
człowiekowi objawiają się wspaniałe wizje wspomnień z przeszłości oraz
tego, co będzie w przyszłości.
Od niepamiętnych czasów żyjemy wszyscy w spirali ewolucji wzno-
szącej nas niepowstrzymanie ku przyszłości, która - jestem o tym
przekonany - kiedyś była już przeszłością, przeszłością nie ludzi, lecz
"bogów", przeszłością, która oddziałuje w nas i pewnego dnia stanie się
terazniejszością. Nadal czekamy na precyzyjne dowody nauki. Ja
jednak wierzę w moc owych wybranych umysłów, którym dane jest
posiadać subtelny mechanizm wyszukujący, dzięki któremu pewnego
dnia w przyszłości objawi się im przechowywana od niepamiętnych
czasów informacja o istniejącej niegdyś rzeczywistości. Aż do tego
szczęśliwego momentu będę podzielał pogląd Teilharda de Chardin,
który powiedział: "Wierzę w naukę. Ale czyż nauka choć raz dotąd
zadała sobie trud, by spojrzeć na świat inaczej niż od odwrotnej strony
rzeczy?"
V. Kula - idealny kształt
pojazdów kosmicznych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]