[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dużo ze mną tańczy. Z kim zatem Wasza Wysokość miałby tańczyć, z chłopakami?
Byłam wtedy bardzo zła na niego i powiedziałam, by nie pozwalał adiutantowi na takie
zachowanie. Uwaga tej natury byłaby stosowna w odniesieniu do damy z Wintergarten"
(znany music-hall w Berlinie, gdzie damy" nie zawsze były prawdziwymi damami), ale
użyta w stosunku do mnie była zuchwała i bezczelna. W oczach małego" księcia zapłonął
ogień, sprawiając, że wyglądał przez moment, jakby patrzył z ukosa i odrzekł: Tak, wiem, że
urzędnik dworski trzeciej klasy musi zdawać sobie sprawę, iż ma do czynienia nie tylko z
niemiecką księżną, ale i z angielską szlachcianką. Powinien znać swoje miejsce.
Kiedy następca tronu postanowił wyjechać, odwiezliśmy go naszym prywatnym pociągiem aż
do Wrocławia. Jedliśmy też w nim obiad. Podczas jazdy potwornie bolała mnie głowa.
Położyłam się więc w przedziale adiutanta, starając się specjalnie, aby tego nie robić w moim
własnym przedziale, który wówczas był do dyspozycji następcy tronu. W czasie obiadu
dobrze się nam rozmawiało i wtedy spostrzegłam, że książę jest nie tylko inteligentny, ale i
wyrozumiały.
Oto fragment mojego pamiętnika:
Myśli samodzielnie na każdy temat i rozwiązuje zagadki. Nie zaakceptuje jednak słowo po
słowie wszystkiego, co mu się powie. Jest wielce tolerancyjny nawet w sprawach religii,
ponieważ cesarzowa jest surową luteranką, a cesarz wierzy nawet w wieczne potępienie. Dziś
rano dostałam od niego list. Jest tak miły i młodzieńczy, że muszę go zacytować. U góry
papieru listowego książę sam namalował stokrotkę. W owym czasie jego angielski był bardzo
słaby.
82
Chłopięce niedyskrecje
J^ioaa f\iiężno -L^aiiu
nai.zs.1 milej h.ize.jażażce. jiodąąUm. muizę do \Pani nahiiaa. ie. jiobiaj-ią. wryiazić
iLowami, jaką laaoić ifiiawda. mi naiza nie.-aawna tozmowa w b.ociąau.. JDULO to taius.
mile. z Li ani itionu, żs. zzohciaAa iÅ‚ucnaa h.izs.z calu czai tuck koizaLRÓw-obaików, któiE.
hlo-ttzm. ćy\l\am naaziL.ią., że nU nuazila lię iPani za baiazo. 2oitawiLa \Pani vj b.izLaziaLL
iuroją cnuitAczKę, a więa (azoiitn. LPani oiata ją oiaz K.OUWJK Lpani wloiów ao ku.izs.ni.
OaL.iiÄ™ \Pani
jioaać. mi is.ajn.aK nazwę hAirum, joKich \Pani użuwa, irai-azo bizuhaat mi ao guitu. ich.
zahaok. iPioizę niż zahomnisA o roto-
aiafii ala mnie.. j i
tSzcz&izE. oaaanu Lpani na zau&izs. W.
Po tym liście dostałam kartkę pocztową, podpisaną także
Jwój na zawriZA.
Po otrzymaniu listu i kartki zdecydowałam się odczekać parę dni, a następnie napisać mu
miły, ale dość rozsądny list sugerując, aby nie robił takich rzeczy.
cSzanownu
o ujubaczEnls. \vc&zą (-.eiaiiką d\/\o'ić, iż miLczatam. uLuqo, ale. muiialam nad
odhoiaiedziÄ… oa lakizgoi czaua. L dlatego to tak buaa-Å‚o. d\lie. gniewaj siÄ™, \Panie.. Js.it LPan
tnzAcie.ż tieien ziozumienia, zatem muii, że. kuć może. doceni \Pan moją oduraaę. cyyie.
^odam \Panu. nazwij moim be.ifum. Ls.item tiewna, że. doitanie. ją LPan oa kogoi inne.-qo, a
moja chusteczka Leżu już w izuriadzie. ujumie.izana z innymi tak, że. nie. odióżni \Pan
jedne.j od aiuaiej! ^VtL je.it to gizzck z 'Lizana itionij L nie. ie.it to nawet ruitowanie....
l/ aniz, mówil \J on, że. nie. móat jechać do c^fnaLO, honietaaż hizahuAZ-czano, że. ma bon
rLi.it. d\ie. je.it to jednak w izsczuwiitoici hiaurda. J-e.it
83
\Pan miody t niż izst to Lpana wina, tyLko czai oiabiłty, któizgo wizyiay l/ anu zazcnoizczą.
d\l\am naazizj§, że zachowa ao \Pan. jzaczz dlugo. My IE.ICU alzboko zachowaj iwojz muiii,
jak i wihomniznia.
-Eawizm, gdyby nizkióizy iuaziz wizazizh o bzinmach, hLotkowoubu o Jobiz, QOU± _L
JEiAzi natiizbaÄ… bionu. iPizudau.i mi, L/^aniz., z
ObizumuiÄ…ca JE. nie. zailugiuz. na tak wizlKi honoi. Jjulo mi baiazo kizykio i bylam zta,
iyyiząc lak o ^Jobiz. mówią. LPoaważaLi tzż fwojz. umiziątnoici ihzzlzeku.
M/raiza (WuioKoia JE.sk jaojauLaina L Lubiana wizÄ…aziz.. dzu kizaukoL-wizk urybaczu
mi \l^an mówiznlz w tzn ifzoiób:! J\iLaij bęaziL.i.z myiial LPaniz o mniz, niż ZLoia. ią, ZA
jaiizz, ao dzbiz o takich diobiazgacn, albowLzm je.itzm wiziną hoddaną C-ziaiikicn ć^loici
L cncialabym, aby imiz. \Pana buto zawizz używanz z naizżytą czaią i gdy ktoi bądziz tlę
uimizahat, to aLatzao, żz lozumiz L aoazni -Jwojs, czunu L slowa. j i j j
\Poivisdz \Jwojzmu. adiutantowi, obu ii§ niż kmzz^kiaizut mojzgo jÅ„itna, gdyby
tLizuhaakizm. whadl mu m isfz. mól list. 'Wszystko w nim jzit jpiata-azmre t, moim zaanizm,
du&znz. Gbawiam lię jzanakżz, iż niż ma w nim nią. izazzgótniz mitzgo.
ćy\lizch iPana -Bóg btogoizauri i zachowa na zdwizz ar aobiym zdio-wriu L bzzttizszzńituriz.
Lpanu mola fotogiariÄ™, aby mnie. wytLunaczyla.
\Poiliiizna iLuga Mraiza' ćziaiikizj V\oiai,
84
Wiedziałam, że Shelagh i Benny stracili nagle jedynego pięcioletniego synka. Uświadomiłam
sobie wtedy, jaką niepowetowaną stratą jest udział w tych wszystkich ceremoniach,
uroczystościach i pokazywanie się w towarzystwie. Należało
poświęcić go własnym dzieciom, ciesząc się i bawiąc się z nimi w ogrodzie. Hans (stoi) i
Lexel na kucyku Tanzer.
85
Nigdy nie psułam dzieci, tak jak to robi wielu moich niemieckich przyjaciół.
Kiedy się urodziły, zdecydowałam, że wychowywane będą tak, aby robiły to, co im
się każe. Starałam się trwać uparcie w moim postanowieniu, a angielska niania
pomagała mi w tym ogromnie. Byłam często za to krytykowana, a pewna dama
posunęła się nawet do aluzji na mój temat, mówiąc, że nie opiekuję się należycie
dziećmi i pozostają one w cieniu moich zainteresowań. Powiedziała tak, gdyż
dzieci nie pojawiły się na jednym z proszonych obiadów, na którym ona była
obecna.
Lexel (z prawej) w parku ze swoim kolegÄ…, Lulu (Louis C. Hardouin), synem kuchmistrza z
Książa, 1912.
86
Amerykańska misja mojego męża '
W listopadzie Hans pojechał do Ameryki jako specjalny przedstawiciel cesarza na jakieś
uroczystości zorganizowane przez Niemiecką Izbę Handlową.* W owym czasie cesarz
nadskakiwał Amerykanom, na krótko przed wysłaniem swojego brata, księcia Prus, Henryka,
w specjalnej misji popularyzującej Niemców i niemieckie produkty w Stanach
Zjednoczonych.
Bardzo chciałam pojechać z Hansem, ale nie mógł tego zorganizować. Byłam rozczarowana
wielce, gdyż zawsze pragnęłam zobaczyć Stany Zjednoczone. Nigdy nie porzuciłam myśli, że
Hans powinien powrócić do dyplomacji. I Hans otrzymał obietnicę księcia von Biilow**, że
ten da mu ambasadę w Wiedniu. Hansowi podobałoby się to, a Austriacy, którzy są czarujący,
z pewnością powitaliby nas serdecznie. Jednak do spotkania takiego nigdy nie doszło. Nie
pamiętam, dlaczego tak się stało, ale zacytowałam w pamiętniku następujące zalecenie: Nie
ufaj księciom.
W Ameryce Hans odniósł wielki sukces. Prezydent Roosevełt przyjął go osobiście w Białym
Domu i wyraził podziw dla cesarza. Czy było to szczere, czy nie, Hans nie potrafił
powiedzieć. Hans wyrazi! jedynie w imieniu cesarza podziw dla Amerykanów, który w
rzeczywistości był prawdziwy.
Jakżesz śmialiśmy się wszyscy w domu, kiedy otrzymałam amerykańską gazetę, która
wykrzykiwała wniebogłosy, że Hans pragnął sukcesji po dr. von Hollebenie jako niemiecki
ambasador w Waszyngtonie. Jego angielska żona, która była najpiękniejszym członkiem
rodziny królewskiej (sic!) w Europie, ceniła Amerykanów. Gazeta ta nadal opisywała Hansa
językiem tak osobistym, że aż nie do zniesienia, kończąc protekcjonalnie stwierdzeniem, że
był on wspaniale zbudowanym mężczyzną, 6 stóp wysokim i dość przystojnym.
Potem na chybi! trafi! dodała: Nosi się jak sezonowy weteran (Hans był zaledwie 10 minut w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]