[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odbyło się nabożeństwo, tylko czasami młodzi przypływali tam, by składać sobie różne przysięgi. W czasie ostatniej
wojny kościół najwięcej ucierpiał, bo tam jakiś oddział SS się bronił i Rosjanie musieli wszystkich wybić.
Wypiłem herbatę i zrobiło mi się bardzo błogo. Oparłem się o poduszki i trochę wbrew sobie zasnąłem. Pani
Marianna cicho wyszła z pokoju. Obudziło mnie łagodne głaskanie po twarzy. Obok mnie, na łóżku siedziała Luscinia.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Chyba lepiej - odpowiedziałem.
Zerknąłem na zegarek. Była dziewiętnasta.
- Ognisko zaraz się zacznie - powiedziała śpiewaczka. - Zbyszek z Waldim już rozpalili grilla.
- To Waldi potrafi robić coś innego oprócz grania? - żartowałem.
- Tak, w środowisku słynie jako dobry kucharz i znawca win. Do tego podobno kolekcjonuje samochody sportowe
i... Å‚adne kobiety.
- Byłabyś wyjątkowym okazem w jego zbiorach. Jesteś piękna i masz szybkie auto.
- Dziękuję za komplement, ale Waldi mnie nie interesuje. Przyjdziesz na ognisko?
- Tak. Mam do ciebie prośbę.
- Tak?
- Zaśpiewasz coś dla nas? Chciałbym usłyszeć, jak śpiewasz.
Sebastian MIERNICKI PAN SAMOCHODZIK I KRÓLEWSKA BALETNICA
Opracował: rodHar_ 71 / 81
- Mogę ci przynieść moją płytę.
- Chciałbym posłuchać cię na żywo.
- Zobaczymy - Luscinia uśmiechnęła się załomie i wyszła z pokoju.
Wstałem z łóżka i powędrowałem do łazienki doprowadzić się do porządku po kąpielach w rzece i krótkiej
rekonwalescencji. Czułem, że łapie mnie grypa, ale nie mogłem sobie teraz pozwolić na chorowanie.
Po kąpieli przebrałem się w świeże ubranie i poszedłem do parku, gdzie już paliło się ognisko, a mieszkańcy pałacu
siadali na kłodach drewna przykrytych kocami, przy wesoło trzaskającym ogniu. Z daleka czuć było zapach potraw z
grilla i musiałem przyznać, że nie był to aromat zwykłego kawałka mięsa rzuconego na ruszt, ale Waldi rzeczywiście
wykazywał się kunsztem kulinarnym. Aktor na mój widok podszedł do mnie z małą buteleczką i kieliszkiem.
- Cieszę się, że przyszedłeś - powitał mnie z szerokim uśmiechem. - Towarzystwu podałem wino, ale tobie,
bohaterowi po przejściach, proponuję coś o walorach leczniczych. Nalewka mojej babci.
Nalał mi odrobinę ciemnokrwistego, gęstego, intensywnie pachnącego wiśniami płynu.
Ledwo zamoczyłem usta w nalewce, już poczułem rozgrzewające ciepło.
- Mocne - powiedziałem szybko nabierając haust powietrza.
- Jasne - Waldi roześmiał się. - Imponujesz mi.
- Tak? Czym? - dziwiłem się.
- Potrafisz być taki naturalny - mówił, a w tle słychać było szmer rozmów przy ognisku. Do tego jesteś odważny i
kryjesz w sobie jakąś tajemnicę. Kobiety to lubią i widać to po Luscinii.
- Jesteś podobno znanym amantem. Kilka razy widziałem nagłówki w gazetach bulwarowych na temat twoich
podbojów i mówisz mi, że to ja potrafię zrobić odpowiednie wrażenie na kobietach?
Podeszliśmy do grilla, gdzie Waldi zajął się smarowaniem mięsa specjalną glazurą.
- Przyznam ci się, że czasami to mój agent z agentem wschodzącej gwiazdy dogadują się i robią wielkie
wydarzenie z mojego zwykłego wyjścia do kina lub dłuższej rozmowy na garden party. Co to znaczy? Czy
któregokolwiek z dziennikarzy interesuje, co ja naprawdę myślę i czuję? Nie! Najwięcej pytań dotyczy romansów,
samochodów i pieniędzy. Popatrz na Jarego. Jego już zjadła estrada, dopasował się do image'u rockmana i to cały
jego dorobek. Mnie oprócz blichtru aktorskiego życia interesuje literatura, opera, teatr eksperymentalny.
- Słyszałeś nagrania śpiewu Luscinii?
- Słuchałem jej nawet na żywo. Specjalnie pojechałem na jej recital do Wenecji.
- Jak śpiewa?
- Naprawdę pięknie. Podobno na twoje życzenie ma nam zaśpiewać.
- Prosiłem ją o to - przyznałem się. - Nie sądziłem, że się zgodzi.
- Jesteś zdecydowanie za skromny - stwierdził Waldi zajęty przekładaniem kawałków karkówki. - Dlatego nie masz
szans w aktorstwie.
- Myślałem, że swoim antytalentem scenicznym wykazałem się na planie.
- Nie było tak zle... - Waldi poklepał mnie po plecach. - Usiądz przy ogniu. Zaraz podam mięsko, które trzeba
spożywać w komfortowych warunkach, bo powiem nieskromnie, że jest tego warte.
Cóż mogę dodać? Waldi mógłby w chwili upadku kariery aktorskiej zająć się gotowaniem. Grillowane kawałki mięsa
znikały błyskawicznie, zwłaszcza że były podane z domowym chlebem z pieca pani Marianny i z ogórkami z piwniczki
pani Joanny. Nawet Marcin otrzymał porcję specjalnie przygotowanych przez Waldiego warzyw. Kilkanaście minut
upłynęło nam na posiłku i wychwalaniu kuchmistrza, który wydawał się być z tego powodu bardziej zadowolony, niż
gdybyśmy zaczęli opowiadać o jego talencie aktorskim.
Skorzystałem z chwili, gdy wszyscy najedzeni wstali, żeby rozprostować nogi i podszedłem do Waldiego.
- Mam do ciebie pytanie, tylko proszę o szczerą odpowiedz - powiedziałem do niego.
- Na temat gry debiutantów się nie wypowiadam - żartował. - Słucham, co chcesz wiedzieć?
- Kogo widziałeś w pokoju pani Joanny, gdy przyjechałeś do Czernej?
Twarz Waldiego spoważniała.
- Czemu chcesz to wiedzieć? Czy to ma związek z tymi śmiesznymi poszukiwaniami skarbu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]