[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mężczyznę, który tak bardzo ją skrzywdził. Coraz więcej kawałków łami-
główki wskoczyło na swoje miejsce. Obrazek, jaki utworzyły, zdecydowanie
mu się nie podobał. Przypomniał sobie słowa Jimmy'ego, że coś złego stało
się podczas pobytu Hannah w mieście. Jaki koszmar kryje jej przeszłość?
Zebrał swoje rzeczy cichutko, by nie zakłócić jej snu, dłuższą chwilę stał
w milczeniu i bezszelestnie wyszedł do swojego pokoju.
Było już jasno, kiedy Hannah obudziła się i odkryła, że jest sama.
Wspomnienia minionej nocy wywołały na jej policzkach rumieniec wstydu.
Nie będzie miała odwagi spojrzeć Nicowi w oczy. Pewnie myśli, że jest
niestabilną emocjonalnie histeryczką. Najpierw go kusiła, a potem zaczęła
się zachowywać jak wariatka i odepchnęła go od siebie.
Szła na dół jak na ścięcie. Nic był w kuchni. Płynął stamtąd aromat świeżo
zaparzonej kawy. Wallace rozbijał się po wszystkich kątach, na przemian
odpychajÄ…c i Å‚owiÄ…c swojÄ… gumowÄ… myszkÄ™.
Odprężyła się, gdy w oczach Nica nie znalazła ani oceny, ani litości, ani
ironii. Tylko dobroć.
- Kawa jest gotowa. Przygotowałem tosty i miód. Właśnie zamierzałem
zrobić sobie jajecznicę. Chcesz trochę?
Pokręciła głową, wdzięczna, że jej obawy były bezpodstawne.
- Wcześnie wstałeś.
- Jestem głodny. Rano wychodziłem. Musiałem odwiezć Mary McFee do
szpitala. Ma zapalenie płuc.
- OdwiedzÄ™ jÄ… w szpitalu.
- Nie spodziewaj siÄ™ zbyt wielkiej poprawy, cara.
- Powinnam była usilniej ją namawiać na dom starców.
- To nie twoja wina. Za nic nie chciała opuścić własnego domu.
RS
83
Chociaż Nic nie robił żadnych aluzji do minionej nocy, Hannah z ulgą
przyjęła kolejny dzień wypełniony wizytami u pacjentów. Porozumiewali się
tylko krótkimi SMS-ami.
Hannah, sierżant Harris prosi o kontakt w sprawie dziewczyny, do której
cię wzywał wczoraj. Nic.
Niech to wszyscy diabli! Co właściwie sierżant powiedział Nicowi?
Zaniepokojona odpisała:
JadÄ™ tam, a potem do Mary McFee. H.
Chwilę pózniej przyszła kolejna wiadomość.
Joanna McStay dzwoniła. Jej mama upadła. Jadę tam. Nic.
Przelotnie spotkali się w czasie lunchu, ale rozmowa dotyczyła tylko stanu
zdrowia obu staruszek, pani McStay i Mary McFee. Potem znowu rozjechali
się do swoich pilnych wezwań. Hannah wróciła do domu o siódmej. Nic już
był i nawet zdążył przygotować jedną ze swoich pysznych włoskich potraw.
Podczas kolacji omawiali przebieg dnia i Hannah zaczęła się odprężać,
czując, że tym razem jej się upiekło. Może Nic nie wyciągnął z sierżanta
żadnych szczegółów. Razem nakarmili kota i pozmywali. Miała ochotę
wyciągnąć się przed kominkiem i patrzeć w ogień. Z przyjemnością
stwierdziła, że Nic już o tym pomyślał. Rozniecił ogień i podłożył większe
pieńki. Pokój był taki ciepły i przytulny.
Wyciągnął rękę, kiedy podeszła do kanapy. Instynkt krzyczał, by uciekać
jak najdalej, ale nogi same skierowały się w jego stronę. Zrobił jej miejsce
obok siebie i usiadł tak, że znalazła się w jego ramionach, oparta o niego
plecami. Cisza przedłużała się, a oni trwali tak i trwali. W końcu Hannah
poczuła, że znajduje się w najbezpieczniejszym miejscu pod słońcem.
- Już czas - powiedział i pogłaskał ją po włosach.
Nie udawała, że nie wie, o co mu chodzi. Wpatrzyła się w płomienie,
wdzięczna, że zadbał, by nie musiała patrzeć na niego. Wiedziała, że tym
razem nie uniknie tej rozmowy. Jednak nie miała pojęcia, od czego zacząć.
W jaki sposób opowiedzieć o wydarzeniach, które przez tyle lat pozostawały
jej najskrytszÄ… tajemnicÄ….
- Nie dam rady - westchnęła.
- Dasz. Nie jesteś sama. Będę tu, dopóki mnie będziesz potrzebowała -
obiecał i ścisnął ją za rękę. - Zacznij od komisariatu. Zostałaś wezwana do
napadniętej dziewczyny.
- Takie interwencje zawsze mnie przygnębiają.
RS
84
- Wszyscy tak reagujemy. Ale ty byłaś roztrzęsiona jeszcze przed
wyjściem. Czy przydarzyło ci się coś podobnego?
- CoÅ› w tym rodzaju.
- Zostałaś zaatakowana i pobita?
- Niezupełnie.
- Wyobrażałem sobie różne scenariusze. Utracona miłość. Porzucona dla
najlepszej przyjaciółki. Okazało się, że był żonaty. Nie pasowały. Ale ktoś
kiedyś zniszczył twoją wiarę w siebie i poczucie własnej wartości.
Zwiadomość, że jesteś piękną i godną pożądania kobietą.
- Nie o to chodzi. Wcale nie uważam się za piękną i godną pożądania.
Chyba jestem oziębła.
- Z pewnością nie - zaprotestował z zaskoczeniem.
- Nie odczuwam przyjemności.
- Seksualnej?
To przesłuchanie było okropne. Pokiwała tylko głową w odpowiedzi.
- Ktoś cię skrzywdził? Fizycznie? Znowu pokiwała głową.
- Uderzył cię?
- Nie. - Zamknęła oczy. - Mieliśmy stosunek. Ja nie chciałam, on...
- Zgwałcił cię.
- Nie. Nie zostałam napadnięta. Znałam go.
- Hannah, jeśli mówiłaś nie", a mężczyzna nie usłuchał, to jest gwałt. Nie
ma na to żadnego usprawiedliwienia. Jak to się stało, cara!
Azy płynęły jej po policzkach, gdy wspominała noc, która rozpoczęła
dwuletni koszmar.
- Umawiałam się z facetem ze szpitala.
- Był studentem medycyny, jak ty?
- Nie, był jednym z menedżerów. Miałam wcześniej chłopaków, jednak
nikogo na poważnie. Nienawidziłam Birmingham, ale bardzo chciałam
zrobić specjalizację. Położyłam uszy po sobie i pracowałam ciężko. Ten
mężczyzna mnie zaprosił. Zaczęliśmy się spotykać. Lubiłam go, był miły,
dobrze się z nim rozmawiało. Całowaliśmy się nawet, ale nie czułam niczego
szczególnego. Uważałam go za przyjaciela.
- Co się stało?
- Poszliśmy razem na przyjęcie z okazji święta piątego listopada. Nie
byliśmy tam długo, gdy zaczęłam czuć się dziwnie. Zaproponował, że
odwiezie mnie do domu. Byłam mu wdzięczna. Dopiero potem
dowiedziałam się, że wszystko wcześniej zaplanował i dosypał mi czegoś do
RS
85
wina. Stał się natarczywy, powiedział, że muszę dać mu dowód
wdzięczności. Starałam się obronić, ale byłam zupełnie sparaliżowana. Nie
chciał przestać. - Drżała na całym ciele, łzy nie przestawały płynąć. - Tak
strasznie się bałam. Był dużo silniejszy i bardzo ciężki. Przygniatał mnie.
Myślałam, że mnie rozgniecie. Na zewnątrz słychać było fajerwerki, ludzie
się śmiali, a ja nie byłam w stanie nikogo zawołać. Nigdy wcześniej tego nie
robiłam. To był koszmar. Tak strasznie bolało.
Nic zaklął po włosku, zaskoczony i wściekły.
- Biedactwo - szepnÄ…Å‚ jej do ucha.
- Następnego dnia narkotyk przestał działać i dopiero wtedy zdałam sobie
sprawę z możliwych konsekwencji. Nie użył żadnego zabezpieczenia. Byłam
przerażona, że mogłam zajść w ciążę.
- Zaszłaś?
- Nie. Testy na HIV też były negatywne. Przez chwilę myślałam, że
fizycznie jest ze mną wszystko w porządku. Ale to był tylko początek.
- Co się stało?
- Zaczęłam mieć straszne bóle. Chorowałam. Pewnego dnia zasłabłam.
Zaraził mnie chlamydią, ale w pierwszym momencie objawy zostały błędnie
zdiagnozowane. Leczono mnie na co innego, niewłaściwymi antybiotykami.
Rozwinęła się poważna infekcja.
- Maledizione! - wybuchnął, ale palcami delikatnie ocierał jej łzy.
- Poszłam do ginekologa w innym szpitalu - kontynuowała pospiesznie,
jakby nie mogła się zatrzymać.
- Bóle były tak silne, że nie byłam w stanie pracować. Powiedziano mi, że
prawdopodobnie będę bezpłodna. Choć i tak nie zamierzałam już nigdy
nikogo pokochać.
- To, przez co przeszłaś, było prawdziwą zbrodnią. Czy nikomu się nie
zwierzyłaś?
- Nie mogłam.
- Nawet rodzicom?
- Zwłaszcza im. Sprawiłabym im taki zawód. Popatrzył na nią uważnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]