[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patrz, oto wielkie ko³o rozpaczy sykn¹³ Adjonai. Zwróci³
okr¹g³¹ tarczê ku Tullowi i wysun¹³ j¹ ku przodowi. Pulsowa³a od
wewnêtrznej mocy, a skóry grzechotników zdawa³y siê pe³zaæ w kó³-
ko, jak wê¿e po¿eraj¹ce w³asne ogony. Tull przygl¹da³ siê diamento-
wej strukturze wzoru uczynionego z ciemnoSci i Swiat³a. Spostrzeg³,
¿e ³uski wê¿owych skór poruszaj¹ siê maleñkie obrazki przesuwa-
j¹ce siê w oddali.
Patrz!
329
I nagle Tull zobaczy³ tarczê tak¹, jaka by³a naprawdê kulê pe³-
n¹ pe³zaj¹cych w niej ludzi, niezliczone ludzkie stada krêc¹ce siê
w krêgach. Jak zahipnotyzowany poszybowa³ ku tarczy, gotów zaj¹æ
swoje miejsce w szyku. Jego uwagê przyku³a jedna z ³usek. Skon-
centrowa³ siê na czarnej plamce przez jego umys³ przemkn¹³ dr¿¹-
cy, wibruj¹cy obraz: kaleka thrallka b³aga³a rycerza Klingi o odby-
cie z ni¹ stosunku z nadziej¹, ¿e dostanie lepsze jedzenie. Patrzy³ na
tê scenê i czu³ rozpacz kobiety. Napiêcie w jej pustym brzuchu spra-
wia³o, ¿e by³a gotowa zrobiæ wszystko. S¹siednia ³uska ukazywa³a
rycerza wykorzystuj¹cego j¹ jak zwierzê, tak ¿e póxniej wstydzi³a
siê pokazaæ innym ludziom. W trzeciej ³usce zobaczy³ dziecko zro-
dzone z tego zwi¹zku. ¯y³o w takiej nêdzy, ¿e matka prosi³a je, by
krad³o. Tull czu³ nienawiSæ, jak¹ ch³opiec ¿ywi³ do matki, jego smu-
tek, ¿e jest tym, kim jest. Na czwartej ³usce, to samo dziecko teraz
ju¿ m³odzieniec w wieku dwunastu lat uzyskuje prawo wst¹pienia
w szeregi Rodu Klingi zabijaj¹c swojego dziadka. Poder¿n¹³ stare-
mu, bezwartoSciowemu cz³owiekowi gard³o. Ch³opak patrzy na nó¿
i czuje siê wolny, bo wie, co kupuje za ten czyn. Na nastêpnej ³usce,
powodowany strachem przed bezpotomn¹ Smierci¹, m³ody rycerz
p³odzi dziecko o imieniu Chulata. Dalej Tull zobaczy³ siebie zabija-
j¹cego czarownicê w przyp³ywie desperackiego pragnienia wolno-
Sci. Dalej by³ Atherkula szukaj¹cy zemsty, a wreszcie zrozpaczo-
ny Tull bij¹cy g³ow¹ o prêty klatki z koSci.
£uski ³¹czy³y siê ze sob¹, stawa³y siê cz¹stk¹ wspania³ej tkani-
ny tarczy rozpaczy. Tull czu³ bezczasowe brzemiê nagromadzo-
nych na niej lat, ciê¿ar wiecznoSci przywi¹zany do orê¿a. Zobaczy³
siebie z oddali. By³ jednym z niezliczonych fragmentów mozaiki.
Pop³yn¹³ w stronê tarczy, przyci¹ga³a go.
JesteS mój wyszepta³ Adjonai. Upiêkszysz tarczê rozpa-
czy. Zajmiesz nale¿ne ci miejsce w krêgu z³a i bêdziesz uczestniczy³
w mej mocy.
Adjonai wysun¹³ tarczê, jakby ofiarowywa³ Tullowi dar i zamkn¹³
zielone oczy. Tull bezwolnie poszybowa³ przed siebie, by zaj¹æ miej-
sce na tarczy.
Czu³ki Swiat³a ³¹czy³y Tulla z szeSædziesiêcioma milionami ludzi
na ca³ej planecie. Ludzi ¿ywych i kochaj¹cych, niepomnych istnienia
bestii, nie zaanga¿owanych w jej plany. Tull siêgn¹³ ku nim, dotyka³ ich
i poczucie bezradnoSci zmniejszy³o siê.
Adjonai potrz¹sn¹³ tarcz¹, zagrzechota³ ni¹ i umys³ Tulla zdrê-
twia³. Tarcza b³ysnê³a w s³oñcu.
330
JesteS mój, zgin¹³eS w rozpaczy.
Tull próbowa³ siê opieraæ. Rozpacz uderzy³a go jak piêSæ, nie
móg³ oprzeæ siê sile, która ci¹gnê³a go do przodu. Jego umys³ prze-
s³oni³a ciemnoSæ, jakby wszystkie po³¹czenia zosta³y przerwane.
Szuka³ ucieczki w swojej przesz³oSci, usi³owa³ przypomnieæ
sobie wzruszenia, jakich dostarczy³a mu Fava. Mia³ nadziejê, ¿e
Adjonai rozluxni chwyt. Ale nie by³ w stanie znalexæ odpowiednie-
go wspomnienia. Znajdowa³ tylko ciemnoSæ.
Zamiast Favy, nieomal spontanicznie przypomnia³ sobie sen
o swoich przodkach, staro¿ytnych Pwi Spiewaj¹cych pieSñ sprowa-
dzaj¹c¹ wiosnê. Tañczy³ z innymi wokó³ ogniska. Tancerze skakali
z radoSci i rozmawiali o zbiorach. Nadzieja zagoSci³a w Tullu. Spoj-
rza³ przez ogieñ ku m³odej dziewczynie. Tañczy³a i uSmiecha³a siê.
Muzyka fletni Pana, bêbnów i piszcza³ek gra³a mu w ¿y³ach.
Thunatra! Wspomó¿ mnie krzykn¹³.
I wtedy pojawi³a siê z okrzykiem stara kobieta. Stanê³a miêdzy
Tullem a Adjonai. Thunatra, wojownik snów, trzyma³a w jednej d³oni
zielony k³os pszenicy, a w drugiej p³on¹c¹ oSlepiaj¹cym Swiat³em
Swieczkê. Tañczy³a przed tarcz¹, Spiewaj¹c w jêzyku staro¿ytnych Pwi.
Tcho-fethwara, tcho-fethwara. Trawa podnosi siê ku niebio-
som...
Hipnotyczny zew tarczy traci³ na sile. Przez chwilê zarówno Tull
jak i Adjonai patrzyli na Thunatrê. Adjonai krzykn¹³ rozgniewany,
wzniós³ kutow, by j¹ zmia¿d¿yæ.
Pomocy! Nie dam mu sama rady! krzyknê³a Thunatra. Rpie-
wa³a dalej.
Tull podniós³ g³os i zacz¹³ wySpiewywaæ swoje prawdziwe imiê:
Lachish Chamepar, Lachish Chamepar nuci³ z lekkim ser-
cem. Jestem Rcie¿k¹ Skruszonego Serca. Tcho-fethwara, nie ma
ciemnoSci.
Czu³ki Swiat³a rozb³ys³y i wysunê³y siê z Tulla. Bestia cofnê³a
siê chwiejnym krokiem. Tull zapuSci³ b³yskawicê swojej duszy w ciel-
sko potwora. Mocowa³ siê, szuka³ obiektu, który móg³by zaatako-
waæ wSród lodowatej ciemnoSci. B³yskawica jego duszy rozb³ys³a
i palcami Swiat³a dotkn¹³ ludów Anee, dotkn¹³ Erydañczyków na ich
odleg³ych gwiazdach. Pog³aska³ serca Hukmów na pokrytych Snie-
giem równinach.
Sta³ siê matk¹ karmi¹c¹ piersi¹ córeczkê, ch³opem orz¹cym czar-
n¹ ziemiê, star¹ kobiet¹ g³aszcz¹c¹ pokryt¹ w¹trobianymi plamami
d³oñ ukochanego. I dotkn¹³ tymi obrazami Adjonai, przekaza³ mu je.
331
Tull obj¹³ uSciskiem b³yskawice ich dusz, spl¹ta³ je ze swoj¹,
wyci¹gn¹³ ich czu³ki Swiat³a, poci¹gn¹³ ku sobie Erydañczyków i be-
stiê. Rpiew Thunatry sta³ siê gor¹czkowy, zyskiwa³ na sile.
Duch Tulla wiedzia³, co ma zrobiæ: obj¹æ Swiat uSciskiem b³yska-
wic dusz wszystkich stworzeñ, zaprosiæ je, by zatañczy³y na cieniu
jego w³asnej duszy. Zmusi³ je, by go dotknê³y. I wraz z Thunatr¹, Ko-
biet¹ Snów, wSpiewa³ nowy Swiat w istnienie.
Po tygodniach ukrywania siê, Vo-olai zosta³a wypêdzona przez
rycerzy Klingi z lasu i zamkniêta w b³otnistej zagrodzie. Czeka³a
w niej ca³ymi dniami, ci¹gle mia³a nadziejê na szansê ucieczki, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]