[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogą tu spędzić zimę. Jeśli dojdzie do wojny z napastnikami z Zewnątrz,
ci ludzie pewnie odzyskają siły i będą radzi, mogąc bronić miejsca, w
którym żyją. Jeśli zaś dojdzie do... zamieszek w Thorbardinie, masz moich
Daewarów i Klarów. Nikt więcej nie jest nam potrzebny. - Mówiąc to,
Gneiss przypomniał sobie błysk w oku Realgara. Poczuł niemiły dreszcz
na plecach. - Powiesz im teraz?
- Potrzebna mi minutka wytchnienia... - Hornfel przez chwilę bębnił
palcami po stole.
- Wytchnienia, powiadasz. Dobrze, odpoczywaj. Uważaj jednak, gdzie
to robisz. Ostatnio bardzo nie podoba mi się to, co widzę we wzroku
Theiwara.
- Mnie też - powiedział Hornfel. Gneiss zaś zrozumiał, że uciekinierzy
nie są jedynym powodem bezsenności Hylara.
Hornfel starannie dobierał miejsca, w których pozwalał sobie na
odpoczynek. Poszedł więc do znajdującego się obok Sali Rady ogrodu.
Równym, miarowym krokiem zaczął przemierzać żwirowe ścieżki.
Cieszył się z dzisiejszego zwycięstwa. Nie, wcale nie spodziewał się, że
ośmiuset obszarpańców będzie całą zimę bezczynnie się wylegiwać. Nie
zamierzał też jednak ofiarować im czegoś, co w jego oczach zakrawało
niemal na niewolnictwo. W ten sposób nie zdobywa się sprzymierzeńców,
wiedział zaś, że wkrótce będzie ich potrzebował. Potwierdzenie dostrzegł
dziś w oczach Realgara.
Przystanął na chwilę w pobliżu największych klombów. Rozkwitały tu
barwne, górskie, letnie kwiaty. W starannie pielęgnowanym klimacie
podziemnych ogrodów kwitły zresztą cały rok.
Obok siebie rozkwitały tu dzwoneczki o wąskich liściach i szarozielone
nieśmiertelniki. Szeroko rozpościerały się grzebienie królewskiej paproci,
bardziej złotej niż zielonej. Pośród tych wachlarzy, jakby niewiele sobie
robiąc z przywilejów królewskości, przeciskał się zuchwale janowiec o
żółtym kwieciu. Na granicy klombu czaił się rododendron, tworząc tam
prawdziwe zarośla.
Hylar dotknął jednego z kwiatów rododendronu. Miękkie, różowe płatki
pięknie rozkwitły w słońcu, doprowadzanym tu poprzez liczne,
wychodzące na powierzchnię, kryształowe sztolnie. Delikatny kwiat
drgnął pod dotknięciem dłoni krasnoluda.
Hornfel cofnął palce i podnosząc głowę, spojrzał na znajdującą się
niemal nad nim sztolnię. Do ogrodu sączyło się teraz łagodne, fiołkowe
światło zmierzchu, za dnia jednak ogród zalewany był powodzią złotego,
rozproszonego blasku.
Ten sam system oświetlał sześć grodów Thorbardinu tak, jakby kąpały
się w blasku słońca na powierzchni i dostarczał światła niezbędnego dla
pól, gdzie zbierano plony dla głodnych Thorbardińczyków.
Może i kochamy się w górskich komyszach i ich sekretnych głębinach,
pomyślał Hornfel, kochamy jednak też światło. No, przynajmniej
niektórzy z nas.
Usłyszawszy cichy odgłos kroków i chrząknięcie, odwrócił się
zaskoczony. Postarał się jednak nie okazać zdziwienia. Napotkawszy
spojrzenie ciemnych oczu thana Theiwarów, Hornfel odniósł wrażenie, że
Realgar, mrużący oczy w za jasnym dla niego blasku, obserwuje go od
dłuższej już chwili. Ujrzał w oczach maga cień morderczych myśli. Poczuł
też nagły powiew chłodu na karku, jakby przez ogród przemknęło
tchnienie zimy.
- Twoi... goście już czekają - powiedział mag derro. Wymówił te słowa
tak, jakby powiadamiał go o nadejściu zarazy. Uśmiechnąwszy się
drwiąco, Theiwar odszedł równie cicho, jak się tu zjawił.
Mroczne myśli i gorączkowa furia, pomyślał Hylar. Upierając się przy
twierdzeniu, że nic dobrego nie wyniknie z wpuszczenia ludzi w górskie
dziedziny, Realgar walczył do ostatnich chwil długich i wyczerpujących
wszystkich obrad Rady.
Hornfel przywykł już do myśli, że byłby pierwszy, którego Realgar
zabiłby z lubością, gdyby tylko mógł. Wiedział też teraz, że jeśli tylko
nadarzy się sposobność, Realgar zabije go z pewnością. Przedtem jednak
zabije Gneissa, którego zwlekanie z ogłoszeniem swej decyzji otworzyło
uciekinierom drzwi równie skutecznie jak natychmiastowa zgoda.
Przypuszczał, że jedynym powodem, dla którego jeszcze pozostaje przy
życiu, jest fakt, iż Realgarowi nie udało się znalezć Królewskiego Miecza.
Jak długo jeszcze przyjdzie mu czekać? Ile czasu upłynie, zanim
Theiwarowi znudzi się czekanie na odnalezienie symbolu i rozpocznie
bunt bez niego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl