[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Alice do każdego z nich była inna, wyjątkowa. Na pew
no pokocha również maleństwo, które miało przyjść na
świat za cztery miesiące. Jednak szczególne względy
miała u Alice Angelina. Aączyła je niezwykła więz.
Ryzykując własne życie, by ochronić małą, Alice
zachowała się jak prawdziwa matka. Bezpieczeństwo
KSI%7Å‚ Z FLORENCJI
153
dziecka przedłożyła nad własne. W tamtej sekundzie
związała się z małą równie silnie, jak z rodzonymi
dziećmi. Obcy często mówili, jakie są do siebie podob
ne. Matka nie powinna mieć faworytów, ale czasem tak
trudno się oprzeć...!
- Czyli? - Marko wyrwał ją z zamyślenia. - Jaki
dzisiaj dzień?
- Rocznica twoich oświadczyn - odpowiedziała
i parsknęła śmiechem. - Poprosiłeś mnie o rękę... dla
dobra Angeliny.
- Dla dobra Angeliny i dla mojego dobra - potwier
dził.
Angelina zostawiła blizniaczki same, podbiegła do
nich pędem i przytuliła się do Alice.
- Mam nadzieję, że to nie będzie następna para
blizniąt - powiedziała, poklepując brzuch mamy.
Alice się roześmiała. Ona i Marko już wiedzieli, że
nosi pod sercem kolejnego syna, ale nie zamierzali zdra
dzać tajemnicy.
- Chyba zabiorę blizniaczki na górę. Pora na drzem
kę - powiedziała Alice do Marka.
- Pójdę z tobą - mruknął Marko.
- Och, znowu będziecie się roztkliwiać? - Angelina
przewróciła oczami z pogardą.
- Mhm, mnie się ten pomysł całkiem podoba -
mruknął Marko do Alice, gdy mała pobiegła do Gian-
carla.
- Mnie również - odparła Alice.
154 PENNY JORDAN
Gdyby ktoś powiedział jej pięć lat temu, jak potoczy
się jej życie, za nic by nie uwierzyła. Nie śmiałaby
nawet marzyć, że w ogóle można być tak kochaną i tak
niewiarygodnie szczęśliwą...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]