[ Pobierz całość w formacie PDF ]

153
Hannah Arendt (uczennica Karla Jaspersa, zmarła przed trzema laty, wni-
kliwy analityk totalitaryzmu) pisze w eseju z roku 1944 pt. Zorganizowana
zbrodnia, że fundamentem himmlerowskiej machiny śmierci był  Familie-
nvater , już w czasach wilhelmowskich tak uformowany, że ze strachu o po-
sadę, żonę i dzieci wykonał każde polecenie. Otóż to właśnie stwierdzenie nie
wydaje mi się słuszne.  Familienvater służył systemowi totalitarnemu wtedy,
kiedy ten system już był, i to był wszechwładny, tak jak służył przedtem
każdemu innemu systemowi, sporządzając krzywdzące listy płac, podpisując
zwolnienie z pracy nieprawomyślnemu nauczycielowi, stróżując u bram za-
mkniętej kopalni itd. Ale ze strachu o posadę, żonę i dzieci nie powołał prze-
cież do życia systemu, który w końcu jemu samemu zrujnował życie. Gdyby
przewidział, ku czemu to zmierza, odmówiłby udziału, zamknąłby się w do-
mu, a hitlerowski marsz ku władzy skończyłby się na puczu w Monachium.
Zastanowienia domaga się nie to, że szary człowiek został wciągnięty do ob-
sługiwania maszyny, ale że na jej powstanie przyzwolił, że chodził na wiece,
maszerował, krzyczał, heilował. Strach o posadę, żonę i dzieci w tym punkcie
niczego nie tłumaczy. Wiele tłumaczy natomiast zjawisko owego makiaweli-
zmu mas, wprowadzone do rozważań o faszyzmie przez Joachima Festa (Ob-
licze III Rzeszy). Na jego powstanie złożyło się wiele elementów: podręczniki
szkolne, przedstawiające historię jako ciąg wojen, zdrad, aktów przemocy i
agresji (wieloletnie nieraz okresy pokoju, praworządności i dobrobytu umy-
kały uwagi historiografów jako czasy, w których  nic się nie działo ); kult
wielkich zdobywców, szerzący przekonanie, że zwycięzca zawsze ma rację.
Ale także  demaskowanie przedmiotów tego kultu nie jako siewców nie-
szczęścia i zbrodniarzy, ale jako małych, płaskich złodziejaszków, którym się
udało, ale także  ze zwątpienia w humanizm płynące zachwyty intelektuali-
stów dla siły, barbarzyństwa i Hunów przyszłości. To wszystko, upraszczane
i wulgaryzowane kolejno przez mózgi pół- ćwierć- i mikrointeligentów, trafiało
do przekonania, do wyobrazni sfrustrowanym, zachwianym w swej egzysten-
cji, zgnojonym przegranÄ… wojnÄ…, inflacjÄ…, bezrobociem familienfatrom.  Do
diabła z moralnością, do diabła z ludzkością, tylko łajdakom się dobrze po-
wodzi, niech ja też coś w życiu mam. Ja też chcę władzy, siły, bogactw. Do-
syć tej zaśniedziałej poczciwości! Maszerujmy, tłuczmy, bijmy!
No i tłukli, bili, maszerowali. A jak marsz się skończył o  godzinie zero 
poczuli się oszukani, zdradzeni. Poniekąd słusznie. Istotnie uwierzyli złym
prorokom.
Tomasz i Henryk Mannowie, pierwszy nowelÄ… o kodyfikatorze Dekalogu,
drugi powieścią o dobrym królu zapewne ani nie wykorzenili  kieszonkowego
makiawelizmu , ani nawet nie stworzyli jakiejÅ› skuteczniejszej tamy przeciw
produkcji dzieł opiewających bezsens historii, daremność wysiłków ludzi do-
brych, triumf zła i przemocy. Tym niemniej ich trud wydaje mi się mniej ja-
łowy, otwierający lepsze widoki na przyszłość, jest godniejszą reakcją na pu-
bliczną, zorganizowaną zbrodnię niż konstruowanie przypowieści o Wielkim
Mechanizmie i immanentnym skażeniu władzy przez zło. Takie mity w końcu
(znowu: przefiltrowane przez mózgi pół-, ćwierć- i mikrointeligentów) zamiast
oskarżać  rozgrzeszają zbrodniarzy, a ludowi podpowiadają, żeby mówił
 amen bezprawiu.
154
Marynarka Hitlera
Zastanawiano się już nieraz, impresyjnie lub gruntownie, co by było, gdy-
by Hitler zwyciężył. O ile jednak wiem, nikt nie zatrzymał się dłużej nad inną
 niemożliwą możliwością  nie próbował sobie wyobrazić, co by było, gdyby
Hitler wojny w ogóle nie zaczynał. Gdyby dotrzymał deklaracji złożonych w
Monachium, a triumfalny slogan Chamberlaina   Przywożę pokój dla całego
pokolenia  stał się rzeczywistością. Może warto się zastanowić. Założenie
bowiem, że Hitler zatrzymał się po aneksji Austrii i Sudetów i Europa mogła
zażywać przez drugie dwadzieścia lat pokoju, niesprawiedliwego co prawda,
ale zawsze pokoju, każe zwrócić oczy na Niemcy, na ich sprawy wewnętrzne.
Jak wyglądałyby Niemcy pod dwudziesto- czy nawet więcej  letnimi rządami
nacjonalsocjalistów?
Przywykliśmy szydzić z krótkowzrocznego optymizmu niektórych przed-
stawicieli burżuazyjnego establishmentu (wszystko jedno czy liberałów, czy
konserwatystów), którzy przypatrując się poczynaniom hitlerowskiej elity i
brunatnych batalionów mówili:  To długo nie potrwa, przecież to są pajace,
ta hołota nie potrafi rządzić. Wrzaskiem i pięściami można zdobyć władzę,
ale nie można jej długo utrzymać. Prędzej czy pózniej musi dojść do kryzysu,
chaosu i stagnacji, a wtedy ich siÄ™ sprzÄ…tnie, zniknÄ…, jak piana na rzece .
Otóż burżuazyjny establishment miał w pewnym sensie rację! Wrzaskiem,
frazesem i terrorem można rządzić tylko w momencie stanu wyjątkowego. Ale
o tym wiedział także Hitler  i dlatego m u s i a ł narzucić Niemcom perma-
nentny stan wyjątkowy. Najpierw euforia łatwych zwycięstw, fanfary, werble,
łupy zagłuszały głos rozsądku, potem zaś wojna, już bez zwycięstw, stano-
wiła sama w sobie stan wyższej konieczności. Oszałamiający triumf (oszała-
miający  czyli ogłupiający) i śmiertelne zagrożenie  to były te dwa bieguny
hitlerowskiego pola magnetycznego. Bez nich  wszystko by trzasło tak, jak
sobie pobożnie życzyli burżuazyjni statyści.
Gdy się czyta Festa Oblicze III Rzeszy, uderza w rozdziałach kreślących [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl