[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jesteś pewien, że są gotowi rozpętać następną wojnę między naszymi do-
mami?  spytał.
Już miałem odpowiedzieć, ale się rozmyśliłem. Lepiej niech Fentor dokończy
relacjÄ™.
 Obawiałem się że tak. A poza tym doszedłem do wniosku, że lepiej jest
znać to nazwisko, tak na wszelki wypadek.
 I uwierzyłeś, że ten ktoś poda ci nazwisko zabójcy?!  spytałem z niedo-
wierzaniem.
 Mówił, że gwałtownie potrzebuje pieniędzy, dowiedział się o tym przypad-
kiem, a lord Morrolan na pewno będzie zainteresowany.
 Jak mniemam, nie przyszło ci do głowy poinformować mnie o tym, nim
podjąłeś jakiekolwiek działania?  pytanie Morrolana było w zasadzie retorycz-
ne.
Fentor przez chwilę milczał, a potem odpowiedział pytaniem:
 A pan by tak postąpił, milordzie?
 Naturalnie że nie  oznajmił Morrolan.
Stłumiłem niewczesną wesołość.
 Tak też sobie pomyślałem  przyznał Fentor.  A ponieważ do moich
obowiązków należy dopilnowanie, by nic się nie przytrafiło pańskim gościom,
doszedłem do wniosku, że taka informacja może okazać się pomocna, gdyby za-
bójca rzeczywiście próbował tutaj zrealizować kontrakt na Mellara.
 Ile chciał?  spytałem.
 Trzy tysiące imperiali w złocie.
 Tanio  oceniłem.  Biorąc pod uwagę, co ryzykowałby, gdyby to była
prawda.
 Skąd wziąłeś złoto?  zaciekawił się Morrolan.
Fentor lekko wzruszył ramionami.
 Nie jestem aż tak biedny  wyjaśnił.  A ponieważ zdecydowałem się
załatwić to samodzielnie. . .
 Tak podejrzewałem.  Morrolan uśmiechnął się.  Zwrócę ci tę kwotę.
 Nie ma potrzeby, milordzie. Nie tknęli złota.
Tym razem ja się uśmiechnąłem  w końcu mieliśmy do czynienia z zawo-
dowcami.
 Teleportowałem się zgodnie z koordynatami, które mi podał  podjął opo-
wieść Fentor.  I ledwie się tam zjawiłem, zostałem ogłuszony. Potem mnie zwią-
zali, założyli opaskę na oczy i ocucili, a na koniec zabili. Nie miałem pojęcia, dla-
czego i o co tu właściwie chodzi, dopóki lady Aliera mnie nie wskrzesiła. Wtedy
zobaczyłem. . . pańskiego trupa, milordzie. A potem zgodnie z poleceniem pana
Taltosa zajÄ…Å‚em siÄ™ zorganizowaniem teleportacji pana i siebie na zamek.
135
Poczułem się nieco winny  powinienem go uprzedzić o zwłokach Morro-
lana leżących kawałek dalej. Fakt  nie miałem wtedy czasu ani też nie byłem
w nastroju do towarzyskich pogawędek.
 Zwolniłem go chwilowo ze służby  wyjaśniłem, gdy Fentor milczał dłuż-
szą chwilę, uznając relację za skończoną.
Morrolan wstał i podszedł do niego. Przez chwilę przyglądał się Fentorowi,
nim oznajmił:
 W porządku, akceptuję motywy, które tobą kierowały. Ale na przyszłość
taka sytuacja nie może się powtórzyć. Mniej samodzielnego działania, więcej my-
ślenia. Zrozumiałeś?
 Tak, milordzie. Dziękuję.
Morrolan poklepał go po ramieniu.
 Doskonale  zdecydował.  Jesteś przywrócony do czynnej służby. Wra-
caj na stanowisko.
Fentor skłonił się i wyszedł.
Gospodarz zamknął za nim drzwi, usiadł i ujmując kielich, spytał:
 Jak sądzę, chcielibyście wiedzieć, jak mnie podeszli?
 Zgadłeś  odparłem.
Wzruszył ramionami, zły na samego siebie.
 Dostałem telepatyczną wiadomość, prawdopodobnie od tego samego co
Fentor osobnika. Twierdził, że mają Fentora, i polecił mi  tu Morrolan skrzywił
się  przestać chronić lorda Mellara i usunąć go z mego domu. Zagroził, że jeśli
tego nie zrobię, zabije Fentora bronią Morgantich. To samo miało go spotkać, jeśli
spróbuję go uratować.
 Więc naturalnie, nic nikomu nie mówiąc, natychmiast pognałeś go ratować
 dokończyłem.
 Naturalnie  potwierdził, ignorując mój sarkazm.  Utrzymywałem kon-
takt tak długo, by wyśledzić, gdzie on się znajduje. Uaktywniłem swoją standar-
dową obronę magiczną i teleportowałem się; resztę znacie.
 Fentor wtedy jeszcze żył?  spytałem.
 Tak. W czasie rozmowy z tym kimś zmusiłem go, by mnie z nim skon-
taktował. Fentor był nieprzytomny, ale żywy. Co do szczegółów. . . Ledwie się
pojawiłem w tym magazynie, znana wam adeptka musiała zainicjować wcześniej
przygotowaną pułapkę magiczną, bo w tak krótkim czasie nie mogłaby zlikwido-
wać wszystkich elementów mojej magicznej obrony. Naturalnie wtedy nie wie-
działem, że to ona. . . atak fizyczny nastąpił tak szybko, że nie zdążyłem nawet
wyciągnąć broni. . . podziwiam ich zgranie czasowe. Ty też byś podziwiał, Vlad.
Zanim miałem czas zrobić cokolwiek, najpierw dostałem od tyłu w głowę, a zaraz
potem oberwałem nożem w serce. Wykonali to dokładnie tak, jak sobie zaplano-
wali.
136
 Wiedzieli, jak się zachowasz i na co cię stać  pokiwałem głową z nie-
smakiem.  Powinienem się wcześniej domyślić, że spróbują cię usunąć.
 Tak w ogóle to jak na to wpadłeś?  zaciekawiła się Aliera.
 Powiedziano mi, że główny zainteresowany usunięciem Mellara znalazł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl