[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 103 -
RS
- Maggie, jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha, mogą rozwiązać każdy
problem - powiedział z głębokim przekonaniem.
Jego odpowiedz nie zaskoczyła jej. Zastanawiała się tylko, jak wiele czy
też jak mało uczucia było między Sloanem i jego pierwszą żoną, skoro właśnie
problem rancza doprowadził do ich rozwodu.
- A czy ty w ogóle widzisz w tym problem? - zapytała.
- Oczywiście. Ale widzę również coś ważniejszego. Nas. Ciebie i mnie.
Maggie, ja naprawdÄ™ ciebie kocham. Powiedz mi, czy mam jakÄ…Å› szansÄ™.
Dlatego tutaj jestem. Wczoraj, kiedy się rozstaliśmy, jezdziłem samochodem
przez kilka godzin. A kiedy w końcu dotarłem do domu, nie mogłem zasnąć.
Chcesz znać prawdę? Zakochałem się w tobie dziesięć lat temu. Jednak nie
mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, więc wszystko potoczyło się inaczej.
Dziesięć lat to naprawdę szmat czasu.
- Kiedy rozmawiałeś z Bertem o umowie dzierżawy, wiedziałeś, że to mój
ojciec - zauważyła.
- Tak, ale od naszego ostatniego spotkania upłynęło już tyle lat, a ja
naprawdę nie wiedziałem, że przyjedziesz tu na lato.
- Zawsze przyjeżdżam do domu na wakacje.
- Ale ja o tym nie wiedziałem i nie pytałem twojego ojca o ciebie. Nie
miałem pojęcia, co się z tobą dzieje, i sądziłem, że pewnie wyszłaś za mąż.
Pamiętasz, zapytałem cię o to podczas naszej pierwszej rozmowy?
Popatrzyła na niego z uwagą. Pamiętała bardzo dobrze. To było tuż przed
tym, jak zaczął ją całować. Wróciły i inne wspomnienia, nie tylko te dotyczące
pocałunków, ale i wspólnej nocy.
Naprawdę kochała Sloana! Rozsądek jest żałosnym substytutem uczucia.
Kochania i bycia kochanym.
- Och, Sloan! - szepnęła z rozpaczą w oczach. - Chcesz, żebym była
szczera? W porządku. Ja naprawdę nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.
- 104 -
RS
- Ale ja wiem - powiedział spokojnie i przyciągnął ją do siebie. - To wcale
nie jest takie skomplikowane, Maggie. Po prostu zamknij oczy i pozwól mi
ciebie kochać.
- Ale to nie jest odpowiedz na moje wątpliwości. Pokrywał jej twarz
pocałunkami.
- O jakich wątpliwościach mówisz? - wymruczał.
- Czy... - Nie miała siły dokończyć pytania. Jego bliskość działała na nią
jak narkotyk.
Jego pocałunki, jego ręce błądzące po jej ciele. Dopiero teraz zrozumiała i
uwierzyła w uczucia Sloana. Naprawdę ją kochał... był w niej szaleńczo
zakochany.
Zaczęła reagować na jego pieszczoty. Była kompletnie zagubiona, ale i
spragniona jego pocałunków. Jej ciało drżało, gdy jej dotykał. To było
prawdziwe szaleństwo. Znowu poczuła na wargach jego usta. Przestała myśleć o
czymkolwiek.
- Och, Maggie. Kochasz mnie, prawda? - Spojrzał jej w oczy. - Nie jesteś
jeszcze gotowa, żeby to powiedzieć. Ale ja i tak to wiem. Nie możesz się tego
wyprzeć.
- Przestań, proszę. Nie mogę ci...
- ...nic obiecać? - dokończył.
Kiwnęła głową.
- Jesteś taka piękna - westchnął cicho.
Czy jakikolwiek inny mężczyzna na świecie ma takie niebieskie oczy?
pomyślała, wpatrując się w niego. Był pięknie opalony, a w kącikach oczu i ust
zauważyła drobne zmarszczki. W jego gęstych ciemnobrązowych włosach
gdzieniegdzie pojawiły się srebrne nitki. Był naprawdę wyjątkowo przystojny.
Przesunęła palcami po konturze jego warg i poczuła przyspieszone bicie
swojego serca. Kiedy delikatnie dotknęła jego klatki piersiowej, jego oczy
rozbłysły. Pragnęli siebie nawzajem i po prostu nie mogli nic na to poradzić.
- 105 -
RS
- Sloan - szepnęła Maggie jednym tchem i usłyszała zaproszenie w swoim
głosie. Mogła nie być gotowa na rozmowy, ale jej ciało go pożądało.
Jego reakcja była natychmiastowa. Przyciągnął ją do siebie i zaczął
powoli rozbierać. Leżeli na ziemi pod wysmukłą topolą.
- Tutaj i teraz, Maggie? - upewnił się.
- Tak - szepnęła.
Byli zupełnie sami, pod niebem tak błękitnym, jak oczy Sloana. Powietrze
pachniało trawą i rozgrzaną słońcem ziemią. Było coś niesłychanie
podniecającego w takiej miłości na łonie natury. Nie śpieszyli się. Ich wzajemne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]