[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Uwolnię cię z więzów.
143
- Pomieszało ci się w głowie. Nigdy ci się to nie uda. I czego spodziewasz się w zamian?
Gdybym się uwolnił, rozerwałbym cię na strzępki.
Vanja nie mogła już dłużej powstrzymywać się od płaczu.
- Nie szkodzi, możesz zrobić ze mną, co chcesz, nie mogę znieść twego cierpienia, tak
bardzo, bardzo cię kocham.
- Kochasz? A co to niby ma znaczyć? Kochasz jedynie moją męskość, nic innego.
- To nie jest prawda! Kocham cię dla ciebie samego, moje serce jest chore, umiera z
rozpaczy, kiedy nie ma cię przy mnie. Możesz rozerwać mnie na kawałki, rób co chcesz,
bylebyś tylko ty był wolny!
Przez grotę przebiegł jednogłośny okrzyk zdumienia. Okowy wiążące Tamlina zazgrzytały,
obsunęły się jakby odrobinę niżej. Tamlin wpatrywał się w Vanję osłupiały.
Vanja, ucieszona sukcesem, mówiła dalej:
- Oddam życie za to, by cię uratować, Tamlinie. Tak wielka jest moja miłość do ciebie.
Rozległ się zgrzyt i szczęk, Lilith uderzyła w krzyk, a magiczne okowy puściły. Tamlin
bezwładny padł na ziemię.
Vanja natychmiast pospieszyła mu z pomocą, ale on rzucił się jej do gardła. Czarne anioły
jednak nie dopuściły, by wyrządził jej krzywdę, i odciągnęły go od dziewczyny. Tamlin nie
miał sił, by ją przytrzymać.
Ale powoli, wiedziony szaleńczą wściekłością, podniósł się na kolana, aż wreszcie stanął na
nogi.
W dłoniach czarnych aniołów zapłonęły ostrza mieczy skrzyżowanych między Tamlinem a
Vanją. Z rozżarzonego metalu sypały się iskry. Demon nie mógł dosięgnąć swej ofiary.
Przemówił najstarszy z Demonów Nocy:
- Wyzwoliłaś go z czarodziejskich okowów, kobieto, i nic na to nie możemy poradzić. On
pozostanie na wolności, ale nie chcemy mieć z nim więcej do czynienia. Jest na wieczność
wyklęty z naszej wspólnoty. Jak wyjęty spod prawa będzie wałęsał się po świecie, nie mając
dokąd powrócić.
Czarny anioł rzekł na to:
- Ale nie może się także zbliżyć do Vanji, my tego zabraniamy. Zwiat ludzi pozostanie poza
jego zasięgiem.
144
Demon Wichru, ten, który był ojcem Tamlina, dodał:
- Nie może też szukać schronienia u nas, bo ten, kto spokrewniony jest z Demonami Nocy,
nie należy do nas, nigdy nie zostanie zaakceptowany. Ale niech nasze wiatry wyniosą go w
próżnię, tam gdzie miejsce takich jak on, straconych. Niechaj tam krąży przez
nieskończoność wieczności.
- Czy to ma być jego wolność? - zawołała Vanja z rozpaczą. - Jego przewinienie nie było aż
tak straszne.
- Złamał nasze prawa - oświadczył najstarszy demon. - A dla tych, którzy się tego
dopuszczą, nie ma litości.
Vanja ponad mieczami patrzyła na Tamlina. W jej spojrzeniu kryła się cała tęsknota za nim i
całe oddanie, ale Tamlin spoglądał na nią wrogo, pogrążony w rozpaczy.
- Nie chciałam, żeby tak się stało, Tamlinie - szepnęła Vanja zasmucona. - Pragnęłam ci
tylko pomóc.
- Pomogłaś mu - życzliwie powiedział jeden z czarnych aniołów. - Krążenie w próżni to los o
wiele łagodniejszy niż przebywanie w tej grocie. I być może zdołałaś nauczyć go czegoś o
miłości? Chodzmy, opuśćmy to straszne miejsce!
On i jego towarzysz zadbali o to, by Tamlin w drodze na górę nie złapał Vanji. Demony Nocy
nie odzywały się, porażone wydarzeniami, które rozegrały się na ich oczach. W wielkiej sali
anioły znów przybrały postać wilków i Vanja dosiadła jednego z nich.
Najpierw jednak wypuszczono Tamlina. Patrzyła, jak wir powietrzny wciąga go w górę, jego
rozdzierający krzyk rozpaczy długo dzwięczał w jej uszach. Nie mogła powstrzymać się od
płaczu.
Kiedy zniknął, Demony Wichru, a także Vanja i wilki pożegnali się i opuścili siedziby
koszmarów sennych.
W powrotnej drodze Vanja z początku nie widziała nic, tak bardzo była zasmucona. Przez
krótką chwilę dane jej było ujrzeć Tamlina, zdołała go ocalić. Ale teraz odszedł na zawsze.
Nie słyszała już nawet echa jego głosu.
Kiedy znalezli się już mniej więcej w połowie drogi, ocknęła się i zaczęła nasłuchiwać.
Zauważyła, że wilki położyły uszy po sobie i przyspieszyły kroku.
Daleko, daleko za sobą usłyszała krzyk, wycie najdzikszej wściekłości, jakie można sobie
wyobrazić. Dobiegało z oddali, brzmiało słabo, ale i tak przenikało do szpiku kości i
wdzierało się w duszę niczym dręczący ból.
- Czy to Tamlin? - spytała z lękiem.
145
Nie , myślą odpowiedziały jej wilki. Nie słyszysz, co to jest? Czy nie brzmi to jak echo
niesione wiatrem?
Echo niesione wiatrem? Te słowa już kiedyś słyszała. Widziała je także napisane. W
kronikach Ludzi Lodu.
- Tengel Zły? - szepnęła, nie mając odwagi się odwrócić.
Tak. Odkrył, co się stało. Jego gniew nie zna granic .
- To znaczy, że teraz koniec ze mną? - spytała drżącym głosem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]