[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzy. Wszyscy troje po sześćdziesiątce...
Peter nasłuchiwał. Dal znak robotnikom, by zachowa
- To przecież żaden wiek - zaprotestował Peter.
li milczenie. Zupełnie niepotrzebnie, bo i bez tego stali ci
- No nie, zwłaszcza w ich przypadku. Mamy chyba je
chuteńko jak myszy.
szcze jedną osobę... Chociaż nie, ona jest za młoda.
I wtedy również Peter usłyszał owo rozpaczliwe, ciche: - Kto taki? - zapytał Peter.
Chodz! Pomóż!" Dokładnie takie, o jakim opowiadał ro
- Nie, nie, proszę o tym zapomnieć. Miałem na myśli
botnik.
moją młodszą córkę, ale ona z pewnością przesadza, kie
Jestem zbyt słaby, pomyślał Peter i zawrócił tak szyb dy opowiada, że ma nadprzyrodzone zdolności. Mówi
ko, że wyglądało to na ucieczkę. Mam nadzieję, że nawią czasem, że widuje istoty z innych wymiarów, ale tego ro
żemy kontakt z tymi strachami. dzaju głupstwa były w mojej rodzinie znane od dawna.
Bo przecież wszyscy chcemy im pomóc, nie tylko się - Sądzi pan, że to głupstwa? - zapytał Peter cicho.
ich pozbyć.
Po drugiej stronie przewodu zaległa cisza.
- Nie - dało się słyszeć w końcu. - Nie, to nie to, ale
przywykłem do szyderczych uśmieszków, jeśli nie zaprze
czam wszystkiemu bez namysłu. Przepraszam, pan sobie
na to nie zasłużył.
238
239
- Ale rozumiem pana bardzo dobrze. Trzeba chwytać Został sam z dwiema córkami, Indrą i Mirandą, obie
byka za rogi - stwierdził Peter.
miały teraz po kilkanaście lat.
Odpowiedział mu krótki śmiech.
Nie zawsze było mu łatwo.
- Peterze Johansson, jesteś, jak widzę, niezłym psycho
Córki miały, łagodnie mówiąc, oryginalne charaktery,
logiem. Myślę, że wuj Nataniel wyrazi zgodę na spotka
poza tym jednak różniły się między sobą niczym dzień
nie, kiedy mu o tobie opowiem. Więc powiadasz, że to
i noc. Indra, starsza, była chyba najdziwniejszą nastolatką
była kobieta i dwójka jej dzieci?
świata, żeby nie powiedzieć najśmieszniejszą. Nie brakowa
- Nic pewnego nie wiemy, ale to jedyna możliwa do ło jej jednak wdzięku. Z błyskiem w oczach i autoironicz
przyjęcia teoria, skoro oni zginęli nagłą śmiercią i pewnie nym uśmieszkiem potrafiła unikać wszystkiego, co wyma
nie zostali pochowani w poświęconej ziemi. gało jakiegokolwiek wysiłku. Rówieśnicy bardzo ją lubili,
a klasa po prostu zazdrościła jej umiejętności wymigiwania
- Rozumiem. Porozmawiam z wujem Natanielem.
się od trudniejszych zadań i unikania niewygodnych pytań
- Bardzo o to proszę - powtórzył Peter. - Byłbym bar
ze strony nauczycieli. Gabriel nie pojmował, jakim sposo
dzo wdzięczny, gdyby zechciał przyjechać.
bem to osiągała, zawsze jednak miała zupełnie przyzwoite
stopnie. Nigdy nie wątpił w jej inteligencję, ale...
Oficjalnie Gabriel Gard i cała jego rodzina przestała
używać nazwiska Ludzie Lodu". Wszyscy jednak nadal
Dziewczyna przeważnie spędzała czas leżąc na swoim
byli z niego bardzo dumni.
łóżku, gdzie czytała albo słuchała muzyki, zaopatrzona
Gabriel miał teraz czterdzieści siedem lat. Już dawno
w słodycze i napoje, z telefonem w zasięgu ręki. Często
zapomniał o tamtym przestraszonym dwunastolatku, rozwiązywała krzyżówki, a wszystko, czego potrzebowa
który bral udział w ostatecznej walce z Tengelem Złym ła, musiało znajdować się obok, żeby nie trzeba było się
i jego zastępami, ale blizny w duszy pozostały i od czasu gać zbyt daleko.
do czasu dawały o sobie znać, mimo że zdołał sobie uło
Wielbicieli miewała od chwili, gdy skończyła czterna
żyć zarówno życie osobiste, jak i zawodowe. Wciąż je
ście lat, i jej zapotrzebowanie pod tym względem poważ
szcze budziły go po nocach koszmarne wspomnienia
nie martwiło Gabriela.
ostatniej bitwy albo żal, że ci, którzy go wtedy ochrania
Nie odznaczała się specjalną urodą, raczej dość pospo
li, zniknęli z powierzchni ziemi. Gdyby chociaż kilkoro
lita, chłopców uwodziła swoim wdziękiem, któremu na
zostało, byłaby to dla niego wielka pociecha.
prawdę trudno się było oprzeć.
W dorosłym życiu spotkała go straszna tragedia. Jego
Prawdziwą troską Gabriela była jednak Miranda, sie
żona, Gro Volden z Ludzi Lodu, oraz ich jedyny syn zgi
demnastolatka. Nie wierzył wprawdzie, by brała narkoty
nęli w bezsensownym wypadku samochodowym. Jakiś pi
ki, jeszcze nie, należała jednak do tych, którzy mogą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]