[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chatÄ™.
Zawroty głowy zaczęły z wolna ustępować.
- Ten ogień... jak to się stało? - spytała Erica.
- Lampa naftowa. Przewróciłem ją, kiedy walczyłem z Sorensonem.
-A Hans...- Nie żyje - odparł z ponurą satysfakcją. - Nie waż się mnie prosić, żebym wszedł do
środka i wyciągnął jego ciało na wypadek, gdyby jednak nie umarł.
- Nie będę, na pewno. - Brit przytuliła się do Erica i spróbowała ogarnąć myślą to, co się
wydarzyło. A potem zwróciła wzrok w stronę pustych drzwi, za którymi szalały krwiste
płomienie. - A ci dwaj, których zastrzeliłeś, kiedy wpadli do chaty?
Męski głos za jej plecami odpowiedział:
- Są ranni, ale żywi. Jeden może nawet przeżyje. Drugi dostał w brzuch, więc raczej nie.
Eric puścił Brit. Zachwiała się, a potem powoli wyprostowała. Serce waliło jej jak młotem.
Wiedziała, czyj to głos, choć słyszała go tylko raz, kiedy była chora.
- Valbrand!
Brat skinął głową.
Z okrzykiem radości zrobiła krok w przód, a potem drugi.
Valbrand wyciÄ…gnÄ…Å‚ ramiona.
Rozdział 20
Chata płonęła, ogień strzelał w niebo. Valbrand poprowadził Brit i Erica do miejsca, gdzie
czekali na nich z końmi Gunnolf, Brokk senior oraz dwaj inni mężczyzni z wioski Asty. Na
śniegu, u ich stóp, leżeli rzędem związani zdrajcy, a wśród nich Jorund.
- Dobrze, że udało nam się to załatwić tej nocy - oznajmił z dumą Gunnolf. Klacz Brit zarżała
radośnie, potrząsając lśniącą grzywą, jakby się z nim zgadzała.
Brit odwróciła się do brata. - I co dalej?
Odpowiedział uśmiechem - szpetnym, a zarazem najpiękniejszym, jaki widziała.
- O świcie pojedziemy wszyscy na południe. Trzeba postawić zdrajców przed sądem i ratować
nasz kraj.
To właśnie chciała usłyszeć. Temu poświęciła wszystkie swoje siły. W imię tego omal nie
zginęła.
Pozostawała jeszcze jedna sprawa, którą należało załatwić tej nocy.
Odwróciła się do Erica.
- Moglibyśmy pomówić w cztery oczy?
Zostawili na chwilę resztę towarzystwa i trzymając się za ręce, odeszli w stronę płonącej chaty,
by stanąć na wprost ziejącego prostokąta otwartych drzwi. Patrzyli na żarłoczne płomienie, na
snopy iskier, strzelające w niebo i zmieniające się w popiół.
Eric otoczył Brit ramieniem.
- Noc wydaje się czarna jak smoła, ale świt przyjdzie w mgnieniu oka dobrego Odyna.
Odwróciła się ku niemu, objęła w pasie i z błogim westchnieniem oparła mu głowę na piersi.
Było jej tak dobrze, jak nigdzie na tym świecie.
- Och, Ericu, chciałam tylko odszukać brata, a znalazłam po stokroć więcej...
Eric dotknął delikatnie jej policzka. Syknęła cicho. Twarz miała obolałą od ciosów Hansa.
- Masz krew na brwiach, na rzęsach i na policzkach. A jutro będziesz cała w sińcach. Mimo to
jesteś jak zwykle bardzo piękna.
- Ojciec dostanie szału, kiedy mnie zobaczy.
- Krew można zmyć, a sińce i zadrapania się zagoją.
- Lepiej, żeby tak było, bo chcę ładnie wyglądać, kiedy będę ci wręczać mój weselny miecz.
- Czy to mogłoby oznaczać... ?
- O tak, jak najbardziej!
- A ponieważ ani nie było ci niedobrze, ani nie zemdlałaś...
- Szczerze mówiąc, niewiele brakowało. Przynajmniej wtedy, kiedy sądziłam, że już po nas. A
także potem, kiedy Hans zaczął mnie okładać pięściami. Ale przyczyną był tylko strach i kilka
prawych sierpowych.
- Czyli nie nosisz mojego dziecka?
- Nie, jeżeli jestem taka sama jak reszta kobiet z mojej rodziny. To jednak nie ma najmniejszego
znaczenia. Nie chcę wychodzić za ciebie tylko dlatego, że jestem w ciąży. Ani dlatego, że było
nam to pisane czy że byłoby to druzgocącym ciosem dla wroga, którego jak dotąd nie udało nam
się odkryć. Zamierzam wyjść za ciebie, bo... - Urwała i westchnęła. Gdzie się podziały słowa?
Eric czekał cierpliwie.
- Bo cię kocham. Jesteś mężczyzną, na którego czekałam nawet wtedy, gdy nie zdawałam sobie
sprawy, że na kogokolwiek czekam.
- Tak jak ja czekałem tylko na ciebie.
Pochylił głowę, a ona uniosła ku niemu usta. Ich pocałunek był długi i słodki. Odsunęli się od
siebie jedynie po to, by Eric mógł zdjąć z szyi medalion i przekazać go narzeczonej.
- Teraz i zawsze - powiedział.
- I na wieki wieków - dokończyła szeptem.
Wtedy wygładził srebrny łańcuch i umieścił medalion tam, gdzie było jego miejsce, czyli na jej
sercu.
Odwrócili się do ognia w chwili, gdy chata zapadła się z głośnym trzaskiem. W niebo wystrzeliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl