[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Flandrii. Wiele osób zauważyło tę zmianę i nawet królewicowa mówiła mi o
tym wczoraj.
Prawda odparła pani de Clves spostrzegła to; zdaje mi się, że słyszałam
coś od niej w tym przedmiocie.
Nie martwi mnie odparł pan de Nemours że ona to zauważyła, ale
chciałbym, aby zauważyła to nie ona jedna. Są osoby, którym nie śmie się
dowieść swych uczuć inaczej, jak tylko czymś, co ich nie dotyczy; nie ważąc
się pokazać, że się je kocha, chciałoby się przynajmniej, aby wiedziały, że nie
ma piękności bodaj najwyższego stanu, na którą by się nie patrzało obojęt-
nie, i nie ma korony, którą by się chciało kupić za cenę stracenia z oczu tej,
którą się kocha. Kobiety sądzą zazwyczaj miłość ciągnął wedle starań,
jakie okazujemy, aby się im podobać i szukać ich kompanii; ale to nie jest
rzecz trudna, o ile są dość powabne; co jest trudne, to nie poddać się rozko-
szy szukania ich; to unikać ich z obawy zdradzenia światu i niemal im sa-
mym uczuć, jakie się dla nich żywi. A co jeszcze lepiej świadczy o prawdzi-
wym przywiązaniu, to stać się zupełnym przeciwieństwem tego, czym się by-
ło, i nie znać już ambicji ani rozkoszy, gdy się przez całe życie goniło za jed-
nym i drugim.
Pani de Clves zrozumiała bez trudu, w jakim stopniu te słowa się jej ty-
czą. Zdało się jej, że powinna na nie odpowiedzieć i nie ścierpieć ich. Zdało
się jej także, że nie powinna ich zrozumieć ani nawet okazać, że bierze je do
siebie. Sądziła, że powinna mówić, i sądziła, że nie powinna nic mówić. Sło-
wa pana de Nemours podobały się jej i obrażały ją niemal po równi; widziała
w nich potwierdzenie wszystkiego, co jej nasunęła królewicowa; znajdowała
w nich dworność i szacunek, ale i także coś nazbyt śmiałego i nazbyt wyraz-
nego. Skłonność, jaką miała do księcia, rodziła w niej zamęt, nad którym nie
umiała zapanować. Najbardziej mgliste słowa człowieka, który nam jest miły,
bardziej wzruszają niż jawne oświadczyny człowieka obojętnego. Nie odpo-
wiadała tedy nic, a pan de Nemours byłby zauważył jej milczenie i wyciągnął
z niego nienajgorsze wróżby, gdyby zjawienie pana de Clves nie położyło
końca rozmowie i odwiedzinom.
Książę przybywał, aby opowiedzieć żonie nowiny p Sancerze; ale nie była
zbyt ciekawa dalszego ciągu tej przygody. Pochłonięta tym, co się działo
przed chwilą, zaledwie umiała ukryć roztargnienie. Kiedy mogła swobodnie
oddać się dumaniem, zrozumiała, że się myliła sądząc, że pan de Nemours
45
jest jej już obojętny. Słowa jego uczyniły na niej wrażenie, jakiego mógł pra-
gnąć, i przekonały ją całkowicie o jego uczuciu. Postępki księcia zbyt dobrze
zgadzały się z jego słowami, aby zostawić jej jaką wątpliwość. Nie łudziła się
już nadzieją, że go nie kocha; myślała jedynie o tym, aby mu nigdy tego nie
okazać. Było to przedsięwzięcie trudne, którego przykrości już znała; wie-
działa, że jedynym sposobem, aby się to powiodło, jest unikać obecności pa-
na de Nemours; że zaś żałoba dawała jej prawo do życia bardziej zamkniętego
niż zwykle, posłużyła się tym pozorem, aby unikać miejsc, gdzie mogłaby go
spotkać. Widziano jej smutek, śmierć matki zdawała się jego przyczyną, nie
szukano innej.
Pan de Nemours był zrozpaczony, że jej prawie nie widuje; wiedząc, że jej
nie spotka na żadnym zebraniu, na żadnej z zabaw, na których bywał cały
dwór, nie mógł się zdobyć na to, aby bywać w świecie; udał wielką namięt-
ność do polowania i urządzał łowy w dnie, w których miały być asamble u
królowych. Lekka choroba posłużyła mu długo za pozór zostania w domu i
unikania miejsc, w których wiedział, że pani de Clves nie będzie. Mniej wię-
cej w tym samym czasie pan de Clves zachorzał. W czasie tej choroby pani
de Clves nie opuszczała jego komnaty; ale kiedy przyszedł nieco do siebie i
zaczął przyjmować gości, między innymi pana de Nemours, który pod pozo-
rem, że jest jeszcze słaby, spędzał u niego prawie całe dnie, sądziła, że nie
powinna już tam pozostawać. Nie od razu wszakże zdobyła się na tę siłę, aby
wyjść, kiedy książę przyszedł. Zbyt dawno go nie widziała, aby się mogła
zdobyć na nieujrzenie go. Książę znalazł sposób powiedzenia jej w słowach,
które zdawały się ogólnikowe, ale które ona rozumiała dobrze, gdyż miały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]