[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamknął oczy i zacisnął dłoń na widelcu. Zaraz jednak
uniósł powieki i zerknął przez ramię na Page. Przyglą
dała mu się z obojętną miną.
- Powinienem był chyba spytać, czy masz ochotę na
omlet - powiedział.
Page machinalnie skinęła głową.
- Może być.
Jeśli dręczyła ją nostalgia, nie pozwoliła sobie tego
okazać.
Gabe odwrócił się do blatu, owładnięty nowym ata
kiem złości.
- W kredensie są talerze. - Wskazał głową drzwicz
ki po swojej prawej stronie. - Podaj mi je, proszÄ™.
Page wstała i wyciągnęła dwa zakurzone, brązowe
talerze z kamionki. Bez słowa opłukała je w zlewie,
wytarła papierowym ręcznikiem i postawiła jeden przed
Gabe'em.
Mistrz patelni skupił się na składaniu omletu. Bronił
siÄ™ przed zniewalajÄ…cym zapachem truskawkowego
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 73
szamponu. Page stała tuż przy nim, nie cofnęła się od
razu. ZerknÄ…Å‚ na niÄ… kÄ…tem oka.
Zamarł.
Lekkomyślnie zostawił na blacie ostry nóż. Ręka
Page zawisła o centymetry nad nim. Nie miał szans
dosięgnąć noża przed nią.
Zestawił patelnię z kuchenki, bardzo wolno się obró
cił i spojrzał Page w oczy. Jej dłoń nieruchomo wznosi
ła się nad nożem, a twarz jeszcze bardziej pobladła.
Wpatrując się w niego, Page oblizała wargi.
Gabe klepnął się otwartą dłonią po klatce piersiowej.
- Tu jest serce - powiedział. - Jak chcesz, możesz
mnie zabić.
Przeszył ją dreszcz. Gwałtownie cofnęła rękę i od
wróciła się do stołu.
- Nie przypal omletu - ostrzegła go szorstko. - Je
stem głodna.
Gabe odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Jeszcze nigdy nie przypaliłem omletu - powie
dział i odwrócił się do niej plecami, żeby skończyć
przygotowanie posiłku.
Jedli w milczeniu. Page dobrze wiedziała, że Gabe
nie spuszcza z niej oka, ale z uporem wpatrywała się
w talerz. Była zbyt wstrząśnięta, by na niego spojrzeć.
Musiała uciec! Ta myśl wracała do niej raz po raz, coraz
natarczywiej. Każda minuta spędzona przez nią z tym
mężczyzną przybliżała niebezpieczeństwo.
74 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
Nie mogła pozwolić, by stało się coś okropnego. Za
wszelką cenę musiała temu zapobiec.
Omlet usmażony przez Gabe'a zjadła ze smakiem.
Jak zawsze. Od wyjazdu z Austin ani razu nie miała
w ustach omletu.
Naszły ją niepokojące wspomnienia, ale starała się
zająć myśli czym innym. Nie mogła pozwolić sobie na
słabość.
Gabe nie chciał pomocy przy zmywaniu. Sam opłu
kał talerze i zostawił je w zlewie. Potem napełnił dwa
kubki kawą i skinął głową w stronę pokoju służącego do
wypoczynku.
- Napijmy się tam - powiedział.
Page bez słowa poszła za nim, z lękiem myśląc
o tym, co wkrótce nastąpi.
Gabe usiadł w kącie wytartej kanapy z obiciem
w brązową, szkocką kratę. Page zignorowała jego za
proszenie i przycupnęła na krawędzi niewygodnego,
brudnopomarańczowego fotela.
Spoglądając na nią znad krawędzi kubka, Gabe są
czył kawę. Milczał, choć Page spodziewała się następ
nych pytań. Widocznie jednak albo wiedział, że dalej
by kłamała, albo chciał przełamać jej opór krępującym
milczeniem. W każdym razie taktyka ta odnosiła
skutek.
Uwagę Page zwrócił błysk złota. Widok obrączki na
palcu Gabe'a zażenował ją jeszcze bardziej. Wprawdzie
otrząsnęła się już z szoku po ponownym spotkaniu mę-
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 75
ża, ale wciąż nie mogła uwierzyć, że mimo upływu
czasu Gabe wciąż nosi obrączkę.
Jakoś oparła się pokusie sięgnięcia do złotego łańcu
szka na szyi.
Odkaszlnęła. W ciszy ten odgłos zabrzmiał nienatu
ralnie głośno.
- Nie musisz przypadkiem wrócić do firmy? - spy
tała.
Wzruszył ramionami.
- Firma obejdzie siÄ™ przez pewien czas beze mnie.
Zatrudniłem dobrego kierownika robót, który potrafi
wszystkiego dopilnować w czasie mojej nieobecności.
Kierownik robót? Raczkująca firma budowlana
wyraznie się rozwinęła. Dwa i pół roku temu Gabe za
trudniał tylko jednego brygadzistę. A ponieważ Blake
niewątpliwie również był na garnuszku Gabe'a, firma
musiała przynosić zyski.
Page wcale się tym nie zdziwiła. Gabe, jeśli się za
parł, był zdolny do największych wyczynów.
Ta myśl, oczywiście, jeszcze wzmogła jej zdenerwo
wanie.
Page oblizała wargi i zajęła się wymyślaniem tematu
do rozmowy. Mogła zapytać Gabe'a o rodzinę, ale nie
chciała. Przez krótki okres małżeństwa bardzo polubiła
jego matkę i siostrę, więc rozmowa o nich poruszyłaby
w niej czułą strunę, naraziłaby ją na okazanie uczuć,
których za nic nie chciała ujawnić.
Spod przymkniętych powiek zerknęła na Gabe'a. Za-
76 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
trzymała wzrok na jego twarzy. Przypomniała sobie
uroczy dołeczek w policzku, towarzyszący dawniej je
go uśmiechowi. W ostatnich dniach nie widziała tego
dołeczka ani razu.
Gabe jest zmęczony, pomyślała, zauważywszy u nie
go cienie pod oczami i bruzdy wokół posępnie zaciśnię
tych ust.
- Kiedy ostatnio spokojnie przespałeś całą noc? -
spytała, nie zdając sobie sprawy, że głośno wyraziła swą
troskÄ™.
- Dwa i pół roku temu.
Drgnęła i wbiła wzrok w trzymany kubek. Nie mogła
mieć do Gabe'a pretensji, że zapiekła uraza czasem daje
o sobie znać.
Zresztą w ogóle nie mogła mieć do niego pretensji.
W jego oczach zasługiwała przecież na gniew, niechęć
i pogardę. %7łałowała tylko, że jest taki zawzięty. Co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]