[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak. A teraz będzie najlepiej, jeśli dołączysz do
kolegów. Bez swego prezesa pewnie nie wiedzą, co robić.
A ja muszę wracać do pracy.
Newton skinął głową, zabrał z kanapy książkę i
skierował kroki ku wyjściu.
Kiedy zamknął za sobą drzwi, Hallie odetchnęła z ulgą.
Wzięła z biurka książkę rezerwacji i stos różnych notatek,
i ruszyła na poszukiwanie ciotek. Jak widać, wszystkie jej
prośby, by trzymały język za zębami, nie przyniosły
żadnego skutku.
Prudence i Patience znalazła w pralni, małym pokoiku
za kuchnią, gdzie przechowywano również bieliznę.
Znajdowały się tutaj pralka, suszarka i deska do
prasowania, a także liczne półki. Obie ciotki rozmawiały
przy robocie. Składały prześcieradła.
Stojąc w kuchennych drzwiach, Hallie przez dłuższy
czas spod oka obserwowała stare damy. Uznała, że na
rozpoczynanie jeszcze jednej rozmowy na temat Edwarda
Tristana nie starczy jej siły. A skoro okazał się
wyjątkowym gburem, na szczęście szybko wymaże go z
pamięci.
 Jesteś tu, Hallie.  Prudence ją zauważyła,
podniósłszy głowę.  Zaraz skończymy z pościelą. Zwieże
ręczniki już przygotowane. Obie z siostrą musimy udać
się do ratusza. Wieczorem mamy tam próbę naszego
wielkiego przedstawienia.
 Idzcie  powiedziała Hallie.  Sama skończę.
Ciotki uśmiechnęły się, popatrzyły na siebie i szybko
opuściły pralnię. Patience zatrzymała się pośrodku kuchni
i odwróciła w stronę Hallie.
 Zapomniałam ci wspomnieć, moja kochana, że
wczoraj wieczorem odwiedził nas pan Tristan. Pytał, czy
mógłby przynieść do uprania swoje rzeczy.
Hallie zmarszczyła brwi.
 Co mu powiedziałyście?  spytała.
 Pranie pana Tristana jest już w suszarce. Złóż potem,
proszÄ™, jego ubrania i odnieÅ› do starej wozowni.
Po chwili siostry opuściły kuchnię.
Hallie usiadła przy stole. Otworzyła książkę rezerwacji
i zabrała się do przeglądania pliku kartek.
Nie mogła usiedzieć spokojnie. Wstała, poszła do pralni
i postawiła na podłodze pusty kosz. Sprawdziła zawartość
suszarki. Uznała, że ubrania Edwarda Tristana nadają się
do wyjęcia.
Wrzuciła je do kosza. Zaniosła go do kuchni i postawiła
na stole. Były to czarne dżinsy, swetry z golfem i koszule.
Składając je po kolei i układając obok na stole, Hallie
czuła jakiś dziwny, wręcz intymny związek z ich
właścicielem.
Wzięła do ręki jedną z koszul i przytuliła do twarzy,
spragniona zapachu wody kolońskiej Trisa. Zaniknęła
oczy i oddychała głęboko. Kiedy wreszcie poczuła
znajomy aromat, uśmiechnęła się do siebie.
Pieczołowicie poskładała koszulę i odłożyła na stos
innych ubrań. Sięgnęła ponownie do kosza. Tym razem
wyciągnęła krótkie spodenki. Czarne w delikatny
czerwony wzorek. Rozciągnęła je przed sobą i usiłowała
wyobrazić sobie Trisa paradującego w tak skąpym stroju.
Na chwilę ukazał się jej przed oczyma. Umięśniony i
zgrabny, o atletycznej sylwetce. Szybko złożyła spodenki
i ponownie wsunęła rękę do kosza.
Wyciągnęła czarną skarpetkę.
Na jej widok na wargach Hallie ukazał się lekki
uśmiech.
 Potrzebna lewa skarpetka wampira  powtórzyła
słowa wypowiedziane przez Newtona. Uważnie przyjrzała
się skarpetce.  Skąd mam wiedzieć, która jest lewa? 
mruknęła pod nosem.
Przeszukała pozostałą zawartość kosza i wyciągnęła
jedenaście identycznych czarnych skarpetek. Ułożyła je
przed sobÄ….
 Jak poznać, które lewe, a które prawe?  zastanawiała
się na głos.
Przez dłuższy czas usiłowała rozwiązać ten problem.
Przekraczał jej możliwości. Wreszcie chwyciła cały stos i
pobiegła do swej sypialni. Wszystkie skarpetki wepchnęła
do szuflady w komodzie. Musiała teraz obmyślić następny
krok postępowania mającego na celu unicestwienie
wampira.
Ukrywszy skarpetki, Hallie uśmiechnęła się z
zadowoleniem. To, czy Edward Tristan jest wampirem,
czy tylko zwykłym śmiertelnikiem, nie ma większego
znaczenia. W każdym razie ona sama uczyni wszystko,
aby mu się oprzeć. Musiała to zrobić, gdyż Edward
Tristan miał na nią niesamowity wpływ. Miękła przy nim
jak wosk i była gotowa na wszystko.
 Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje?
Hallie usiadła na łóżku. Rękoma zakryła twarz. Znów
miała sen. Ten sam, który bezustannie ją nękał.
Wygramoliła się z pościeli. Wstała i obciągnęła
pomiętą koszulę. Wydawało jej się, że w pokoju panuje
upał. Jej czoło było pokryte kropelkami potu.
Podeszła do kaloryfera przekonana, że grzeje silniej niż
zwykle. Dotknęła go. Był chłodny.
Wachlując rozognioną twarz, zawróciła w stronę łóżka.
Uznała, że musi położyć kres dręczącym snom.
Występował w nich zawsze ten sam mężczyzna, który
wcale nie był jej do szczęścia potrzebny.
Dlaczego więc nie mogła przestać o nim myśleć? Miał
nad nią jakąś władzę. Nie ulegało to żadnej wątpliwości.
Hallie przeciągnęła palcami po włosach. Podeszła do
komody. Otworzyła szufladę. Skarpetki Trisa leżały na
miejscu. Dokładnie tam, gdzie je położyła.
Za oknami była noc. Kiedy Hallie wkładała buty i
żakiet, zegar na kominku wydzwonił dwunastą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl