[ Pobierz całość w formacie PDF ]

egzorcyzm.
Nastąpiła natychmiastowa poprawa, ale na krótko, pomimo tego, że grupa
nieprzerwanie modliła się. Najmocniej cierpiała Alba. Nie mogła spać w swoim łóżku i
przychodziła do pokoju rodziców. Tam, w środku nocy, była budzona przez gwałtowne
uderzenia w wezgłowie łóżka i w stolik, na którym stał telefon. Pózniej dolegliwości
jedenastolatki wzmogły się. Cierpiała na bóle głowy, brzucha, trawiła ją niewyjaśniona
gorączka, wątłym ciałem targały wymioty. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy:
dokładne badania nic nie wskazywały.
Ponownie wezwano egzorcystę. Pojawił się w towarzystwie psychiatry, który zresztą
często mu towarzyszył.
Odprawił pełny egzorcyzm, ale nie odnotował żadnej poprawy. Grupa modlitewna
przychodziła wciąż do tego domu i modląc się podziwiała również wiarę rodziny w
Boga i w Kościół. Tymczasem sytuacja jeszcze się pogorszyła. Wydaje się, że siły zła
chciały się zemścić za egzorcyzmy i modlitwy. Szkoda, że egzorcysta, kapłan w
podeszłym wieku i zbytnio obciążony pracą, nie mógł przychodzić częściej.
Nastąpiła druga forma nękania psychicznego: zaczęły ukazywać się hasła, pisane
ołówkiem na parapetach okien lub za okiennicami. Oto niektóre z nich: "Zakładam, że
czary jeszcze nie zostały usunięte. Czy dobrze się czujecie?
Dziękuję". Widać w tym bardzo wyraznie ironię. "Czary dotkną dwie osoby" ." Tej
nocy, w waszym wspaniałym domu (objaw zazdrości?) zobaczycie cudowne
przedstawienie". Członkowie grupy modlitewnej spali na zmiany w domu Rossich, aby
ci nie czuli się opuszczeni. Grozby nigdy się jednak nie zrealizowały, miały na celu
jedynie zastraszenie.
Dziwne, że hasła były podpisywane imieniem Marcella. To imię jednej z ciotek, o
której od wielu lat nic nie słyszano, ani nie wiadomo było, gdzie mieszka. Ale faktem
jest, że dolegliwości wzmagały się. Alba próbowała zniszczyć święte obrazy. Można
było odnieść wrażenie, że czary na nią rzucone przybierały na sile. Również inni
członkowie rodziny zostali dotknięci dziwnymi bólami fizycznymi, czuli się jakby ich
duszono. Dominika męczyły senne koszmary, ma halucynacje, tak jak siostra.
Te wydarzenia rozgrywają się w czasie pisania tej książki ( 1992 r.) i czytelnik będzie
zawiedziony, że nie dowie się o szczęśliwym zakończeniu. To nastąpi, ponieważ
państwo Rossi wybrali drogi Boże. Ale kiedy? Niekiedy droga jest długa. W podobnych
przypadkach uznaję za korzystne przeprowadzenie pewnych eksperymentów, nie wiem
jednak czy w tym konkretnym przypadku ktoś podjął takie próby. Na przykład
proponowałbym zaprosić rodzinę do spędzenia w lecie tygodnia poza domem, aby
zobaczyć, czy niedogodności uwidaczniają się jednakowo u wszystkich osób w innym
miejscu.
W każdym przypadku postępuję jednak bardzo rozważnie w doradzaniu zmiany
miejsca zamieszkania. Ta ostrożność wynika z faktu, że dolegliwości przenosiły się
często z osobami do nowej siedziby. Mimo wszystko skłaniam się więc ku twierdzeniu,
że drogą najpewniejszą, nawet jeśli powolną, jest ta, którą idzie rodzina Rossich: dużo
modlitwy, przystępowanie do sakramentów, egzorcyzmy na pojedynczych osobach i na
domu.
Od nękania do opętania
Amlida urodziła się w 1936 r. Jest zamężna, ma jednego siedemnastoletniego syna.
Pochodzi z rodziny formalnie katolickiej, ale nie praktykującej. Przychodzą do kościoła,
ale ty1ko na chrzty, śluby, pogrzeby, na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Również
Amlida postępowała w ten sposób, lecz czuła w głębi potrzebę prawdziwego życia
duchowego, zaangażowania chrześcijańskiego nie tylko formalnego.
Niedostatecznej formacji religijnej próbowała zaradzić wielką miłością do Boga.
Widziała wszędzie Bożą obecność: w nasieniu przeznaczonym do stania się rośliną, w
przemijaniu pór roku, w cudownościach ciała ludzkiego, w całym pięknie stworzenia.
W 1957 r. wyszła za mąż za inżyniera i żyła spokojnie, normalnym życiem, aż do 1978
r. Wtedy w jej życiu dokonał się zwrot, za który winę Armida obarcza nie kogoś innego
tylko szatana. Pierwsze symptomy były prawie nic nie znaczące. Jakaś lampa zapalała
się i gasła sama z siebie. Skrzypienie mebli wydawało się nienaturalne. Niektóre obrazy
odrywały się od ścian i spadały, bez żadnego zrozumiałego powodu. Pózniej zaczęła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl