[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przy pierwszym słowie. Jednak opowiedziała możliwie prędko, jak wędrowała w dół
ciemnymi pasażami i dotarła ostatecznie do tego oto miejsca dzięki pośrednictwu
czarownicy.
Yonan ściągnął mocniej brwi.
- Zatem i ja również zostałem tu ściągnięty... przez twe wołanie. Czyżbyś sądziła
może, że to, co trzyma nas w swych łapach, zapragnęło widzieć nas razem, aby odczekawszy
przekonać się, co też zrobimy, jaką moc jesteśmy w stanie przywołać, aby się stąd wydostać?
Kelsie zaakceptowała logiczne przesłanki takiego rozumowania, ale Wittie
potrząsnęła głową energicznie.
- Coś takiego, jak to, co stworzyłeś w swym umyśle, wojowniku, nie życzyłoby sobie,
aby w jego twierdzy użyto nawet najsłabszej broni właściwej Zwiatłości. Utrzymanie
równowagi świadczy o mocy, a jeśli ta równowaga zachwiała się choć odrobinę, nie więcej
niż na szerokość palca, nawet mniej, wówczas wszystko w jej granicach jest naruszone. Jak
myślisz, czemu pozostawili nam to? - Machnęła klejnotem w kierunku twarzy Yonana. -
Ponieważ nie potrafiąc obchodzić się z czymś, co mogłoby być pobudzone do życia, nie chcą
się do tego wtrącać. Tak, to prawda, że mogli połączyć nas dla jakiegoś swojego celu, ale
może to być również coś w rodzaju próby... chcą sprawdzić, czy odważymy się zmierzyć z
ich potęgą.
- Wciąż powtarzasz  oni" - rzekł Yonan. - Kim więc ci oni są? Jezdzcami Samów czy
Thasami? Znamy im podobnych. Ale Fooger...
- Najprawdopodobniej leży martwy! - warknęła Wittie. - A czym jest śmierć, jak nie
Bramą, my zaś, wtajemniczeni, znamy wiele bram. Czyż Hilarion, jeden z wtajemniczonych,
nie został przywołany z powrotem właśnie przez taką bramę, którą jeszcze sam sobie
otworzył, kiedy zdrajczyni, córka Simona Tregartha, poczęła mieszać się do nie swoich
spraw. Tak więc powiadam  oni", a ty powinieneś wiedzieć, kim czy też czym ci oni mogą
być. Przypomnij sobie najczarniejsze zmory nocne i stawiaj na Zwiatłość w walce z tym, co
nadchodzi z Ciemności, wojowniku.
- Jeśli poddają nas próbie, po cóż zebrali nas razem? - zapytał Yonan w zadumie, tak
jakby zadał to pytanie sobie, a nie Wittie. Kelsie zaś pomyślała, że mogłaby na nie
odpowiedzieć.
Usadowiła się znowu na spłachetku czystego żwiru, przerzucając klejnot z jednej ręki
do drugiej.
- Chcą się przekonać, czego możemy dokonać, kiedy spróbujemy bronić się... we
troje...
Wittie zaszczyciła ją wykrzywieniem ust.
- Czyż już o tym nie mówiłam? Czyż już nie daliśmy pokazu siły SCHODZC SI
tutaj?
Yonan stał rozglądając się po jaskini. Była prawdopodobnie większa niż ta, w której
znajdował się ognisty basen, ale znaczną jej część zapełniały porosty. Ich uporczywy smród
przyprawiał Kelsie o mdłości, tak iż niewiele brakowało, by dziewczyna zrzuciła te kilka
kęsów pożywienia, które zjadła. Yonan pierwszy zaczął działać. Nie uprzedziwszy Wittie ani
słowem, końcem swej zaczarowanej broni narysował wokół całej trójki pięcioramienną
gwiazdę, żłobiąc głęboko w piasku i żwirze i starając się nie przerywać linii. Wittie
obserwowała go i po raz pierwszy Kelsie spostrzegła cień zdziwienia na twarzy czarownicy.
- Co robisz? - zapytała rozkazująco.
Yonan ani jej nie odpowiedział, ani na nią nie spojrzał, ale z woreczka przy pasie
wyciągnął coś, co było owinięte w zeschły liść. Kelsie dobiegł niezapomniany aromat
illbany. Przy każdym wierzchołku ramienia gwiazdy młody mężczyzna zwracał się twarzą na
zewnątrz i nabijając kawałki zgniecionej rośliny na czubek miecza, wtykał ją w ziemię.
- Głupi! - Wittle ożywiła się i ruszyła z miejsca, jak gdyby chciała zmazać rysunek
najbliżej siebie. Yonan obrócił się niespodziewanie i błyskawicznym ruchem smagnął tuż
przed nią w dół mieczem, unieruchamiając ją w ten sposób.
- Przyjdą - zapiszczała, obiema dłońmi ujmując klejnot. - Cóż to za pomysł, by
zakładać miejsce chronione przez moc w ich własnej twierdzy... Jesteś szalony.
- Jestem tym - odparł - który chce ujrzeć swego przeciwnika. Walka na ślepo jest
daremna. Wez - zwrócił się wprost do Kelsie - swój klejnot i... - obrócił się odrobinę ku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl