[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ostrożnie weszła na pierwszy stopień prowadzących na podest
schodków, gdy nagle Roarke poruszył się. Nie mógł jej usłyszeć, gdyż
gruby dywan skutecznie tłumił odgłos jej kroków. Nie to go więc
obudziło.
Zatrzymała się i patrzyła przez chwilę, jak się budzi. Powoli
uniósł głowę i zaczął trzeć dłońmi zmęczoną twarz. Tisha wiedziała,
że i tak lada moment zauważy jej obecność, postanowiła więc
107
R S
odezwać się pierwsza, żeby udać, że właśnie wchodzi. Po co miał się
domyślić, że mu się przyglądała?
- Dzień dobry - powiedziała entuzjastycznym tonem.
Zwrócił na nią ponure spojrzenie.
- Naprawdę taki dobry? - spytał zgryzliwie i krzywiąc się,
rozprostował obolałe ramiona.
- No, nie pada, świeci słońce - tłumaczyła, lecz on wydawał się
nie słuchać.
Machinalnie potarł ręką zarost na brodzie.
- Domyślam się, że nie wpadłaś na to, żeby zrobić kawę? -
mruknął.
- Sama dopiero co wstałam.
- No, to idz i zrób.
Jej radosny nastrój prysł w jednej chwili, niczym bańka
mydlana. Roarke posłał jej tylko jedno niechętne spojrzenie, a poza
tym wcale na nią nie patrzył. I traktował ją jak służącą na posługi.
- Zrobię, ale tylko dlatego, że chcę się napić - powiedziała
zimno. - Jak też masz ochotę, to sam się pofatyguj do kuchni i obsłuż
się!
Demonstracyjnie opuściła pracownię. Parę minut pózniej udało
jej się wreszcie znalezć i kawę, i ekspres, i filiżanki. Gdy wszystko
było gotowe, Roarke wszedł do kuchni. Tisha zauważyła, że się ogolił
i doprowadził do względnego porządku potargane od spania włosy.
Włożył też brązową jedwabną koszulę, która świetnie pasowała do
beżowych spodni.
108
R S
- Masz kawę w ekspresie - oznajmiła sztywno Tisha i nalała
pełną filiżankę, ale tylko jedną. Dla siebie.
- Chciałabyś coś zjeść? - rzucił w jej stronę.
- Nie, dziękuję - odburknęła.
- Ależ ty jesteś miła - zauważył sarkastycznie.
- Zachowuj się odpowiednio, to ja też będę uprzejma -
zdenerwowała się. - Dobrego słowa dziś od ciebie nie usłyszałam. Nie
moja wina, że jesteś zmęczony i zły. Trzeba było spać, a nie pracować
po nocy.
Popatrzył na nią z wyrazną rezerwą.
- A jak miałem spać, skoro ta cholerna kanapa jest dla mnie
stanowczo za krótka?
- Jakoś nie poczuwam się do odpowiedzialności za ten fakt. -
Niedbale wzruszyła ramionami.
- O ile dobrze pamiętam, to właśnie ty spałaś sobie smacznie w
jedynym łóżku, jakie się znajduje w tym domu. - Nalał sobie kawy i
oparł się o szafkę. Najwyrazniej nie miał ochoty usiąść obok Tishy
przy stole.
- Przecież mogłeś...
- Co mogłem? - przerwał jej dziwnie cichym głosem.
Tisha spłonęła rumieńcem. By to ukryć, wstała pośpiesznie i ze
spuszczoną głową podeszła do ekspresu, by nalać sobie jeszcze kawy.
- Spać u siebie. To ja spędziłabym noc na kanapie.
Roarke odstawił swoją filiżankę na szafkę i przyciągnął Tishę do
siebie.
109
R S
- Mogliśmy też spać razem - zauważył.
- Tego nie powiedziałam.
- Ale istniała taka możliwość, prawda? - Objął ją w talii.
Trawiące ją pragnienie, choć przedtem na jakiś czas przycichło,
powróciło teraz ze zdwojoną siłą. W milczeniu skinęła głową,
- Załóżmy więc, że zostałbym z tobą - ciągnął. - Co byłoby
dalej? Od dzisiejszego poranka zaczęłabyś pracować nad tym, żeby
nasza znajomość trwała nadal.
- Ach, więc to o to chodziło? - zawołała łamiącym się głosem. -
Bałeś się typowej kobiecej reakcji? Uważałeś, że będę ci się narzucać?
- Nie udawaj, że cokolwiek wiesz na ten temat, bo twoje
doświadczenie w tych sprawach jest wyjątkowo nikłe - zakpił.
- Skoro preferujesz osoby z dużym bagażem doświadczeń, to
czemu w ogóle zawracałeś sobie mną głowę? Całowałeś się ze mną,
żeby nie wyjść z wprawy? - zadrwiła z goryczą.
- Nie. Po prostu mężczyzna nie potrafi się oprzeć, gdy atrakcyjna
kobieta do tego stopnia reaguje na jego dotyk. A ty, mimo swego
nieznośnego charakteru, jesteś bardzo atrakcyjna.
- No, przynajmniej tyle mojego - warknęła. - Już myślałam, że
cię ode mnie odrzuca.
- Wręcz przeciwnie - oznajmił spokojnie.
- Przestań wreszcie mówić samymi zagadkami - zażądała. - Nic
z tego nie rozumiem. Najpierw sugerujesz, że jestem dla ciebie zbyt
naiwna, chwilę potem dajesz mi do zrozumienia, że mnie pragniesz.
Czy nie mógłbyś się na coś zdecydować i już się tego trzymać?
110
R S
- Mógłbym. Ale czy ty też byś to potrafiła? Czy jesteś w stanie
sprecyzować, co do mnie czujesz?
- Owszem. Nienawidzę cię! - rzuciła mu prosto w twarz.
Nie wzruszony tym Roarke pieszczotliwie przesunął dłońmi po
jej biodrach.
- Ale ostatniej nocy byłaś gotowa się ze mną kochać...
Westchnęła ciężko. Oboje wiedzieli, że miał rację. Nie było sensu
zaprzeczać. Tisha poczuła się nagle tak zagubiona, że zapomniała o
swoim gniewie. Podniosła bezradne spojrzenie na Roarke'a,
bezwiednie szukając u niego pomocy.
- Przecież to zupełne szaleństwo - szepnęła. - Nienawidzę cię, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl