[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odświeżyć.
- Czy istniał lepszy sposób na upewnienie się, że on nie dostanie
jej z powrotem w swoje ręce? - spytał Angelo ironicznie.
- Wiem, że potrafisz być zimnym, bezwzględnym draniem, ale
powiedz, że to nie jest jedyny powód, dla którego się z nią ożeniłeś.
- Myślisz, że byłoby jej lepiej, gdyby znów się zeszła z tym
egomaniakiem?
- Tara nie jest na tyle głupia, by popełnić drugi raz ten sam błąd.
- On potrafi być cholernie przekonujący.
- Nie na tyle, by ją przekonać, żeby znów została jego kochanką.
- Oczywiście. Nigdy by się na to nie zgodziła. Ale gdy Randall
się rozwiedzie, zasady gry mogłyby się zmienić.
A on właśnie podjął nieodzowne kroki, żeby Randall nigdy już
nie wszedł do gry.
- Czujesz do niej coś, czy tylko zależało ci na tym, by wziąć
górę nad wrogiem? - spytał Hawk. Do tej pory Angelo nie
podejrzewał go o to, że ma sumienie.
- PragnÄ™ jej.
- To wszystko?
- Nie twoja sprawa.
- Angelo, jestem twoim przyjacielem.
- Ale nie spowiednikiem.
Hawk rzucił mu ostre, potępiające spojrzenie.
116
RS
- PragnÄ™ jej. SzanujÄ™ jÄ…. I lubiÄ™. To wystarczy.
- WÄ…tpiÄ™.
- Nie skrzywdzÄ™ jej.
- Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się nad tym, jak Tara
zareaguje, gdy siÄ™ dowie o Randallu?
- Przy odrobinie szczęścia nigdy się nie dowie. Ja jej o tym nie
powiem, a on też z całą pewnością tego nie zrobi.
- Nigdy specjalnie nie wierzyłem w szczęście. Angelo też w nie
nie wierzył.
117
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Tara była stremowana jak wiktoriańska dziewica, gdy Angelo
wnosił ją do ich apartamentu dla nowożeńców. W jego ciemnych
oczach gorzał płomień, wibrował seksualną energią, która narastała
przez cały wieczór, aż niemal się skrzyło.
Mimo elegancji apartamentu czuła się tak, jakby miała zostać
pożarta przez górskiego lwa. Bardzo głodnego, potężnego lwa, z
ostrymi zębami i pazurami zdolnymi roznieść na strzępy bariery, które
wybudowała wokół swoich uczuć.
Jednak to nie powinno jej napawać lękiem, przecież za niego
wyszła. Mimo to się bała.
Angelo przeszedł przez próg, kopniakiem zatrzasnął drzwi i
spojrzał jej w twarz. Emanowała z niego drapieżność i pierwotna
satysfakcja.
- JesteÅ› moja, pani Gordon.
- NaprawdÄ™?
- Tak. - I pocałował ją.
Pocałunek był gorący, namiętny, stanowił poświadczenie, że
zamierza ją posiąść.
Jego gorące usta wpijały się w jej wargi, pozwalając jej
posmakować esencję mężczyzny, za którego wyszła. Czuła w tym
pocałunku jego zapach, siłę, żądzę, męską dominację. Nigdy jeszcze
tak jej nie całował.
118
RS
Zapadła się w wir doznań, zatapiały ją fale rozkoszy, aż w końcu
z trudem powstrzymała się od krzyku.
Zaniósł ją na łóżko i stanął obok.
- %7łono, jesteś nieprawdopodobnie piękna.
- Dziękuję. Ty też nie wyglądasz zle w tym smokingu.
Uśmiechnął się tak, że zrobiło jej się gorąco. Objął ją, otulając
swoim ciepłem i bliskością. Zaczął rozpinać zamek przy sukience.
- Angelo? - Czy to ona mówi tym drżącym, piskliwym głosem?
- Tak?
- Poza tamtą nocą, minęły dwa lata, a wtedy my nie... no, wiesz.
- Nie kochaliśmy się?
- Właśnie.
- Chcesz powiedzieć, że od dawna się nie kochałaś?
- Tak.
- CieszÄ™ siÄ™.
- Hm... to miło, ale chciałam...
Jak ma powiedzieć dopiero co poślubionemu małżonkowi -
mężczyznie, który ożenił się tylko po to, by iść z nią do łóżka - że
wolałaby, aby wszystko toczyło się powoli? Na pewno w tej chwili
nie to chciał usłyszeć.
- Tego chcesz, cara? - spytał i zaczął ją całować po ramionach. -
A może tego? - Muskał ustami jej twarz, głaskał, przytulał, drażnił
dotykiem, sprawiał, że chciała więcej i więcej. Znów jęknęła z
rozkoszy.
Może jednak w końcu nie chciała, by wszystko toczyło się
powoli?
119
RS
Angela obudził zapach kawy i cynamonowych bulek.
Przeciągnął się. Czuł się bardziej wyczerpany niż po najcięższych
ćwiczeniach aikido. Wstrzymał oddech na wspomnienie rozkoszy i
otworzył oczy, spragniony widoku żony.
Tara uśmiechnęła się do niego. Stała przy stoliku na kółkach i
podnosiła srebrne pokrywy półmisków.
- Zamówiłam śniadanie.
- Smakowicie pachnie.
- Pomyślałam sobie, że po tej nocy oboje potrzebujemy się
posilić.
- Wykończyłem cię, prawda?
- W każdym razie pobudziłeś mój apetyt. - Mrugnęła do niego
figlarnie, co mu przypomniało jej zaskakującą inwencję z nocy.
Jego żona to urocza, tajemnicza, zadziwiająca kobieta. Nic
dziwnego, że Baron nie chciał jej dać odejść. Myśl ta wzbudziła w
nim niechęć, więc ją odepchnął.
Tara już nigdy nie będzie należała do Barona Randalla. Teraz
należy do niego i tylko to jest ważne.
Angelo wyciÄ…gnÄ…Å‚ ramiona.
- Stellina, też jestem głodny.
- Więc chodz na śniadanie-powiedziała bez tchu. Spojrzał na nią
i zobaczył, że swoimi pięknymi brązowymi oczami wpatruje się w
jego ciało.
- Ach... ale nie na to jestem głodny. Zaczerwieniła się i
roześmiała.
- To wszystko, co w tej chwili figuruje w ofercie.
120
RS
Potrzebujemy paliwa. Chociaż ty chyba nie potrzebujesz -
poprawiła się, patrząc tam, gdzie wypiętrzyło się prześcieradło - ale ja
tak. Angelo, zlituj się i chodz zjeść ze mną.
Pokręcił głową i roześmiał się tak, jak nigdy się nie śmiał przy
dawniejszych kochankach.
Poczuła się zaszokowana, gdy przyszedł do stołu nagi, ale
niemal spadła z krzesła ze śmiechu, gdy, biorąc pod uwagę jej
skromność, rzucił sobie na kolana serwetkę. Przekomarzali się i
kochali przez resztÄ™ poranku, i wyszli z apartamentu dopiero, gdy
trzeba było jechać na lotnisko.
Tara trochę się zdenerwowała, ale i była zachwycona, gdy jej
powiedział, że lecą na Sycylię, żeby poznała jego krewnych.
- Nareszcie.
Tara spojrzała znad laptopa.
- Co: nareszcie?
Przylecieli na SycyliÄ™ trzy tygodnie temu na miesiÄ…c miodowy,
ale nie był to czas poświęcony jedynie kochaniu się. Gdy Tara
wyraziła zaniepokojenie losem swojej kariery, Angelo od razu
zaproponował jej wymarzoną pracę i urządził dla niej biuro obok
swojego gabinetu w jego willi.
Nigdy jeszcze nie mieszkała ani nie pracowała w tak
luksusowych warunkach. Jaki inny młody menedżer zasiadał przy
biurku - oryginalnym antyku chippendale, a po zdjęciu pantofelków
opierał stopy na podłodze z prawdziwego włoskiego marmuru? Już
nie wspominając o legionie służby, gotowej na każde skinienie.
121
RS
Jak w takich warunkach mogła nie uwielbiać Angela?
Rozpieszczał ją i psuł, a jej miłość rosła. Zaczęła się zastanawiać, czy
naprawdę musi czekać z wyznaniem miłości, aż on zrobi to pierwszy.
Ich stosunki w niczym nie przypominały tego, co poznała do tej
pory. Było oczywiste, że widzi w niej równorzędnego partnera, a nie
tylko kobietę, którą można manipulować, aż zrobi to, czego on chce.
Teraz w głosie swojego męża usłyszała takie zadowolenie, że nie
była zdziwiona, widząc wyraz triumfu na jego pięknej twarzy.
Uśmiechnęła się do niego.
- Wyglądasz tak, jakbyś właśnie kupił kolejną firmę.
- Jak dobrze mnie znasz. - Ta świadomość chyba sprawiała mu
tyle samo radości co najnowsza zdobycz. - Nie kupiłem, ale
zamierzam to zrobić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]