[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miał z drugą żoną.
- Ja też miałem mamę - odezwał się Wayne z ustami pełnymi chleba. - Ale rzadko gotowała. Bardziej
interesowały ją martini i pigułki. Mówiła, że podnoszą ją na duchu. Chowała butelki po całym domu,
żeby ojciec ich nie znalazł.
- Musiało być ci ciężko. - Grace sięgnęła po szczypce do sałaty, obiecując sobie w duchu, że nie
będzie już zadawać żadnych pytań.
- Ojciec wiedział o prochach i butelkach - ciągnął Wayne. - Kilka lat pózniej powiedział mi, że
właśnie dlatego odszedł ze swoją sekretarką, kiedy miałem jedenaście lat.
- Już nie wolno nazywać ich sekretarkami - poinformowała go Petra tonem znawcy przedmiotu. -
Teraz sÄ… osobistymi asystentkami, czy jakoÅ› tak.
- Tak, wiem - rzekł Wayne.
Grace czuła, że teraz już na pewno powinna zmienić temat, ale nie mogła się powstrzymać od zadania
jeszcze jednego pytania.
- A co się stało z twoją mamą, Wayne?
- Mniej więcej to, czego można się było spodziewać - mruknął, wzruszając ramionami. - Kilka
miesięcy po rozstaniu z moim ojcem wzięła mnóstwo pigułek i popiła butelką martini. Następnego
ranka znalazłem ją martwą na kanapie.
Nikt się nie odezwał. Petra i Luther skupili się na swoich porcjach lasagne. Oni wszyscy znają swoje
historie, pomyślała Grace. Teraz ona także je zna. Była to jeszcze jedna rzecz, która ich łączyła. Pod
wpływem impulsu odłożyła szczypce i odezwała się cicho.
- Przykro mi, że to właśnie ty ją znalazłeś.
- Jak mówiła Petra, to stare dzieje.
Uświadomiła sobie, że wszyscy przestali jeść i patrzyli na pokryte tatuażami przedramię Wayne a.
Ona także na nie spojrzała i zobaczyła swoją dłoń, która spoczywała na jego ręce, częściowo
zasłaniając rysunek czaszki i skrzyżowanych piszczeli.
- Dlaczego mogę cię dotykać? - Oderwała dłoń od jego ciepłej skóry i podniosła do oczu. - Dlaczego
mogę dotykać was wszystkich, nie czując przy tym bólu? Po tym incydencie z pokojówką powinnam
być uwrażliwiona co najmniej przez tydzień.
- Kiedy się pierwszy raz sparzyłaś? - spytała Petra.
W pierwszej chwili Grace miała ochotę powiedzieć, że nie chce rozmawiać o przeszłości. Ale oni
podzielili się z nią swoimi historiami. Mieli prawo wiedzieć. Zresztą chciała, żeby wiedzieli.
- W rodzinie zastępczej - odparła, odruchowo chowając dłonie pod stół. - Zostałam& zaatakowana.
Kiedy ten drań zaczął mnie dotykać, ja też& też go dotknęłam. I umarł.
Petra kiwnęła głową. Nie wydawała się zaskoczona. Podobnie jak Wayne, który właśnie wkładał do
ust kolejny kawałek lasagne. Luther upił łyk piwa i czekał.
- Ile miałaś lat, kiedy załatwiłaś tego faceta? - zapytała Petra.
- Czternaście - sapnęła Grace, krzywiąc się lekko na określenie  załatwić faceta .
- Zapewne właśnie wtedy odkryłaś swój dar - orzekła Petra. - Psychiatrzy z Towarzystwa uważają,
że traumatyczne doświadczenie w tym okresie może zostawić ślady w psychice na resztę życia.
Prawdopodobnie atak tego drania, w połączeniu ze wstrząsem psychicznym, jakiego doznałaś, kiedy
zmarł, sprawiły, że zaczęłaś przesadnie reagować na dotyk.
Luther spojrzał na Petrę.
- Rozmawiałaś z psychologiem z Towarzystwa?
- Oboje z Wayne em chodziliśmy przez jakiś czas na terapię, kiedy odeszliśmy z agencji - odparła
Petra. - Nie mogliśmy spać i mieliśmy różne inne problemy. Ta lekarka wiele nam wyjaśniła.
- To prawda - potwierdził Wayne. - Powiedziała nam, że dysfunkcyjna rodzina i praca, jaką
wykonywaliśmy w agencji, musiały wywołać wiele problemów. Stwierdziła, że nie może nas
wyleczyć, ale dzięki niej przynajmniej żadne z nas nie wsadziło sobie lufy rewolweru do ust.
Petra spojrzała na Grace.
- Chodzi o to, że po pobycie w rodzinach zastępczych i po tych drobnych psychicznych incydentach
pewnie ty też jesteś trochę skrzywiona.
Grace splotła pod stołem dłonie.
- Drobne incydenty? Zabiłam swoją aurą dwie osoby.
- A ja używałem karabinu - rzekł Wayne. Oderwał kawałek chleba i sięgnął po nóż do masła. - To
bez znaczenia, jak to robisz.
Prędzej czy pózniej każdy musi za to zapłacić. Wygląda na to, że w twoim przypadku trwałego
uszczerbku doznał zmysł dotyku.
- Dlaczego więc kiedy dotykam was, nic złego się nie dzieje?
Petra się uśmiechnęła. Złote kółko w jej uchu błysnęło w świetle.
- Nie jestem ekspertem, ale pewnie dlatego, że czujesz się z nami
swobodnie. Wiesz, jacy jesteśmy, a my wiemy, jaka ty jesteś.
- Wszyscy zdołaliśmy przetrwać - powiedział Luther.
- Zgadza się. - Wayne kiwnął głową. - Tak czy inaczej, wszystkim nam udało się przetrwać.
Rozumiemy się nawzajem. Kiedy jesteśmy razem, nie musimy niczego ukrywać. Nie musimy udawać,
że nie jesteśmy skrzywieni.
- Nie musimy się niczego bać - dodał Luther, patrząc na nią znacząco.
Grace łzy napłynęły do oczu. Zamrugała.
- Rodzina - westchnęła.
- Tak. - Petra skinęła głową. - Rodzina. Mogę dostać jeszcze kawałek lasagne?
Grace uśmiechnęła się do niej przez łzy.
- Możesz dostać tyle, ile tylko chcesz - odparła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl