[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przecież powiedziałeś, że nie płacę wystarczająco dużo. Więc co właściwie dostanę?
- Maggie nie próbowała uwolnić swojej ręki z jego uchwytu i Josh czuł przepływające przez
nią ciepło.
- Jeszcze nie jestem pewien - rzekł uświadamiając sobie, jak miękka jest jej skóra.
Wyczuł niebezpieczeństwo. Wstrząsnęła nim nowa fala emocji. Nie myśląc nawet o tym, co
robi, przyciągnął ją bliżej do siebie.
W oczach dziewczyny dostrzegł nie tylko strach. Jej zmysły reagowały prawidłowo.
- Josh, Josh, przestań! Na Boga, nawet cię nie znam!
- Za to ja cię znam - uśmiechnął się lekko.
- To nieprawda. - Ciągle jednak nie próbowała się uwolnić. Zamiast tego wpatrywała
siÄ™ w niego. - Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem, że urodziłaś się i wychowałaś w małym miasteczku. Ostatnio byłaś
bibliotekarką. Często spędzałaś wakacje w Peregrine Manor. Rodzice mieszkają w Arizonie.
Umawiasz się na randki z pośrednikiem od nieruchomości O'Connorem. - Josh uśmiechnął się
szerzej. - Chcesz, żebym kontynuował?
- Skąd ty... ? - Otworzyła oczy ze zdumienia. - Czekaj, przepytałeś Pułkownika i
innych, prawda?
- Pamiętaj, że jestem prywatnym detektywem. Zbieranie informacji to moje zajęcie.
- Masz na myśli mieszanie się w życie innych ludzi?
- To także. Czasem jest to konieczne.
- We współczesnym świecie nie istnieje całkowita prywatność. W każdym razie
wydawało mi się, że jestem upoważniony do małego rekonesansu, jeśli chodzi o ciebie.
Widzisz, twoi przyjaciele ostrzegali mnie. Było to irytujące. - Wzruszył ramionami.
- Przed czym cię ostrzegali, przede mną? - Czuła się naprawdę zakłopotana.
- Właśnie. Pułkownik był tak dobry, że powiedział mi, bym cię nie uwodził, jeśli nie
mam poważnych zamiarów.
- Coś takiego! - Po raz pierwszy spróbowała się uwolnić. - Bądz pewien, że powiem
tym trojgu, co o nich myślę. Pewnie mieli dobre zamiary, ale ja nie znoszę, gdy ludzie
wtrącają się w moje życie.
Josh coraz mocniej zaciskał rękę na jej przegubie, nie chcąc pozwolić, by odeszła.
- Czy to znaczy, że zgadzasz się na uwiedzenie bez względu na to, czy moje intencje
sÄ… uczciwe?
- Nie bądz śmieszny! - Szybko odsunęła się od łóżka. - Nic o tobie nie wiem.
Dlaczego więc, u licha, miałabym mieć z tobą coś więcej wspólnego niż tylko interesy?
- Kto wie? Może dlatego, że rozumiem cię lepiej, niż przypuszczasz?
- W porządku, ale nie znaczy to, że w tej chwili coś nas łączy - warknęła.
- Nigdy nie wiadomo. Być może jesteśmy pokrewnymi duszami, które ciągle się
poszukujÄ….
- To szaleństwo.
- %7łycie jest szalone. Kto by pomyślał tydzień temu, że będę leżał w tym łożu i
prowadził o północy rozmowę z afektowaną eks - bibliotekarką, która czyta za dużo krymi-
nałów.
Josh wychylił się i otworzył szufladę nocnego stolika. Wyciągnął notes i pióro, które
włożył tam wcześniej na wypadek, gdyby przyszedł mu do głowy jakiś znakomity pomysł,
godny umieszczenia w książce.
- Co robisz? - Maggie przyglądała mu się podejrzliwie. Josh zapisywał prywatny
telefon McCraya. Gdy skończył, wyrwał kartkę i podał ją Maggie.
- Powiedziałaś, że nic o mnie nie wiesz. Rozumiem to. Człowiek, który odpowie na
twój telefon, nazywa się McCray. To mój wspólnik. Gdy zadzwonisz, powiedz mu, że
prosiłem, by udzielił ci odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące mojej osoby. On może
zaświadczyć o znakomitym stanie mego zdrowia. Powie ci o zasobności mego konta, upewni,
że nie popełniłem żadnej zbrodni ani nie mam dzieci. Poda ci nawet numer moich butów i
ulubiony kolor krawata, jeśli zechcesz.
- Ale ja nie chcę o nic pytać. - Maggie ze złością zgniotła kartkę. - W każdym razie nie
o sprawy osobiste.
- Nigdy nie wiadomo. - Josh założył ręce za głowę i obserwował wyrazne oznaki
oburzenia na jej twarzy. - Gdy zdecydujesz, że interesuje cię coś więcej niż tylko usługi
detektywistyczne, możesz mieć nagle wiele pytań. Dziś to często spotykane. Nigdy nie za
dużo ostrożności, prawda?
- Najwyrazniej nie. Widzisz sam, w jakiej znalazłam się sytuacji chcąc po prostu
wynająć detektywa. Bez przerwy się denerwuję.
- Powiedziałem sobie to samo czytając twój list z obietnicą miesięcznego utrzymania
w Peregrine Manor. Nerwowość też nas łączy, choć podejrzewam, że u mnie występuje to
wyrazniej. Rozumiesz, to skutki pracy.
- Nie wątpię, że jest pan wyjątkowo niespokojnym indywiduum, panie January. -
Maggie odwróciła się i podążyła ku drzwiom.
- Maggie?
- Tak? - Zatrzymała się z ręką na klamce.
- Będę czekał, aż zatelefonujesz. Chciałbym, żebyś dokładnie wiedziała, z kim masz
do czynienia.
- Tylko nie wstrzymuj przy tym oddechu.
- Wstrzymam, Maggie. - Josh się uśmiechnął. - Jeśli zadzwonisz, będzie to oznaczać,
że sama sprzeniewierzysz się zakazom Pułkownika.
- Naprawdę mnie nie interesujesz - odrzekła. - Ty po prostu rzucasz wyzwanie. Twoja
męska duma nie pozwala ci zostawić mnie w spokoju, bo moi przyjaciele ostrzegli cię, żebyś
nie zalecał się do mnie. Oto w czym rzecz.
- Ostrzegali, bym nie zalecał się bez uczciwych zamiarów - poprawił miękko.
- Trudno cię podejrzewać o uczciwość. - Pociągnęła nosem z pogardą.
- Nie będziesz tego wiedziała, ani niczego innego o mnie, dopóki nie zadzwonisz do
McCraya. Nastały inne czasy, Maggie. Elegancka kobieta sprawdza mężczyznę, zanim
zaangażuje się uczuciowo.
- Nie mam zamiaru w nic się angażować. Dobranoc, panie January. Ma pan, jeśli
mogę tak powiedzieć, dobre nazwisko. Nigdy dotąd nie spotkałam kogoś tak zimnego i
cynicznego.
- A więc poruszałaś się w bardzo ograniczonej przestrzeni, Maggie Gladstone.
Josh z satysfakcją obserwował, jak wychodząc o mało nie trzasnęła drzwiami. W
ostatniej chwili jednak zmieniła zamiar. Zapewne nie chciała budzić domowników.
Josh uznał, że zrobił co mógł, aby ostrzec ją przed sobą. Podobnie było z nim. Miesiąc
w Peregrine Manor zapowiadał się ciekawie.
Po paru minutach zdjął ze stopy torebkę z lodem i podniósł się ostrożnie z łóżka. Tym
razem pamiętał o stopniu. Balansując na zdrowej nodze obejrzał dokładnie rzezbiony słupek i
lekko go obrócił. Przypomniał sobie, że Maggie wspominała, iż ten pokój należał przedtem
do ciotki Agaty.
Uchwycił mocniej słupek i począł kręcić nim w kierunku przeciwnym do ruchu
wskazówek zegara. Słupek zazgrzytał, a potem cała górna część rozluzniła się w spojeniach.
Josh zorientował się, że spogląda na mały sejf. Leżało tu pudełeczko na biżuterię.
Wyjął je i otworzył. W świetle lampy zabłysła staromodna szmaragdowa brosza.
To ci dopiero traf, jak z Sherlocka Holmesa. Josh odłożył pudełko z broszką do
schowka i wstawił fragment baldachimowego słupka na miejsce.
Nie leżało w jego interesie przedwczesne ujawnianie tajemnic Peregrine Manor,
pomyślał, wracając do łóżka. Musi tu pobyć miesiąc. Całe cztery tygodnie, w czasie których
zbada tajemnice niejakiej Maggie Gladstone, starej panny, detektywa - amatora i czytelniczki
kryminałów w jednej osobie. Uświadomił sobie, iż spogląda w przyszłość z większą dozą
entuzjazmu niż kiedykolwiek przedtem. Zasnął z uczuciem, że uwolnił się od jakiegoś
ciężaru.
ROZDZIAA 7
Następnego ranka Maggie obudziła się zadziwiająco świeża i wypoczęta. Zdała sobie
sprawę, że ostatnio nie sypiała zbyt dobrze. Sen z powiek spędzała jej obawa o losy dworu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]