[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Puścił moją pierś, a za to znalazł dłoń i splótł nasze palce, łącząc nas w jeszcze
jednym punkcie. Szepnął mi do ucha moje imię, a szept przetoczył się przeze mnie jak
grzmot. Robiło mi się coraz goręcej, doświadczałam najpierwotniejszych uczuć, pierś
przyciskałam do jego piersi i byłam tak blisko jego serca.
Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, a nacisk we mnie się wzmógł. Zacisnęłam się
wokół niego.
O tak! wysapał.
Mój łagodny jęk narastał, dołączył do jego pomruków, a nasze tempo stało się
gorączkowe. Poruszałam się jeszcze szybciej, napierałam na niego biodrami. Nie
myślałam o niczym i nie należałam nigdzie, kiedy wykrzyknęłam jego imię i doszłam w
rytmie szybkich, zmysłowych fal. On był tuż za mną, dołączył do mnie i ukrył twarz w
mojej szyi.
Zdaje się, że mnie lubisz powiedziałam niskim, zachrypniętym głosem. Drżałam,
kiedy przechodziły przeze mnie spazmy.
Zachichotał mi w szyję, a potem przetoczył się tak, że oboje leżeliśmy na boku i
patrzyliśmy sobie w oczy.
GÅ‚upia jesteÅ›.
Wiem. Położyłam mu dłoń na policzku. Ale i tak mnie kochasz.
Oplótł mój nadgarstek i podniósł moją rękę do ust. I pocałował.
Kocham.
Przez pół nocy nie dałam mu zasnąć. Rozmawialiśmy, całowaliśmy się i
żałowaliśmy, że nie miał w portfelu więcej prezerwatyw. Zasnęliśmy kilka godzin
przed świtem, a kiedy obudził mnie pocałunkiem w policzek, wydawało mi się, że
minęło zaledwie kilka minut.
Czas wstawać, śpiąca królewno powiedział. Zwinęłam się w kłębek i
wymamrotałam coś o tym, że jeszcze się nie wyspałam, ale on był nieubłagany i lekko
mnie ciągnął za włosy. Mamy plany na dzisiaj.
Uchyliłam jedno oko. A potem otworzyłam drugie, kiedy okazało się, że on jest już
ubrany i siedzi na brzegu łóżka.
Czemu się ubrałeś?
Bo gdybym czegoś na siebie nie włożył, uznałbym, że pieprzyć odpowiedzialność i
wlazłabym w ciebie bez żadnego zabezpieczenia.
Aha.
Zacznę brać pigułki powiedziałam i zamknęłam oczy.
Roześmiał się głośno.
Bardzo dobry pomysł, ale najpierw musisz podnieść z łóżka swój słodki tyłeczek.
Nieeeeee.
Mamy plany, kocie, musimy się wymeldować, dojechać do domu, wykąpać się, a
jeśli teraz wstaniesz, zostanie nam jeszcze kupa czasu na takie dymanko, że obojgu nam
wyparują mózgi.
Znów otworzyłam oczy. To brzmiało dobrze.
A jakie mamy plany?
Fajne. Biorę wolne w barze i zrobimy coś superowego. Więc wstawaj. Klepnął
mnie w tyłek, kiedy się nie ruszyłam. Twoi przyjaciele już czekają.
Tak? Rozejrzałam się jak kretynka i ucieszyłam się, że nie siedzą w naszym
pokoju.
Wykreślimy z listy kolejny z twoich pierwszych razów.
Oparłam się na łokciu i zmięłam w palcach prześcieradło.
Pierwszych razów?
Uśmiechnął się, a jego oczy miały ciepły odcień whisky.
No wiesz, z tej listy miliona rzeczy, których jeszcze nigdy nie robiłaś. Musimy
zacząć już dzisiaj, jeśli mam się uporać choćby z częścią przed twoim powrotem do
szkoły.
O rany. Teraz moje serce zrobiło mi w piersi coś w rodzaju gwiazdy. Wyjął mi
spomiędzy palców prześcieradło, ktore ześlizgnęło mi się na biodra. Byłam jednak zbyt
zajęta wpatrywaniem się w niego, żeby się przejąć tym, że górną połowę ciała mam na
wierzchu. Przesunął mi palcem po wyprężonej brodawce.
A który to będzie pierwszy raz?
Pochylił głowę i pocałował mnie w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą był jego
kciuk.
Jedziemy do Hershey Park.
Hershey Park?
Podniósł głowę i położył mi dłoń na szyi.
To wesołe miasteczko. Nigdy w takim nie byłaś. A ja wpadłem na Jase a na
korytarzu, powiedziałem, że chcę cię tam zabrać i wszyscy są jak najbardziej za.
Wciągnęłam powietrze, trochę niepewnie.
Zabierasz mnie do wesołego miasteczka?
Wyszczerzył zęby i skinął głową.
No i sama zobacz. Już prawie jesteś we łzach.
Cicho bądz szepnęłam i zamrugałam. Chodzi tylko o to, że& Jesteś
niesamowity. NaprawdÄ™.
E tam mruknÄ…Å‚.
Zapamiętałeś moją listę głupich rzeczy, których nigdy nie robiłam. Usiadłam i on
też się wyprostował. Nachyliłam się i przysunęłam czoło do jego czoła. Czyli jesteś
niesamowity.
Drugą ręką złapał mnie w pasie i wciągnął sobie na kolana. Przywarłam do niego i
zamknęłam oczy. Przyszło mi do głowy coś, co kiedyś powiedział. Co do tego też miał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]