[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poniżej miasta. A niech ich cholera! Uderzyła pięścią w kamień z bezsilną złością i
wybuchnęła płaczem. Dlaczego nie zbudowali poręczy na tych cholernych
schodach?
Przykro mi, kochanie. Anvar pogładził ją po głowie. Ale&
Wiem, wiem. Aurian usiadła, wytarła zalaną łzami twarz rękawem i spojrzała
Anvarowi w oczy, przypomniawszy sobie moment, dawno temu, kiedy to zbeształ ją
za podobny gest. Nie zwracaj na mnie uwagi, Anvar. RobiÄ™ z siebie idiotkÄ™.
Prowadz więc, bo zdaje się, że ty dowodzisz w miejscach, gdzie w grę wchodzi
wysokość!
Zejście okazało się dużo gorsze. Aurian wydawało się, że ścieżka niebezpiecznie
przechyla się pod nią, a pod spodem nie ma nic prócz powietrza. Inni mieli podobne
problemy. Słońce dawno już zniknęło za wysoką ścianą góry, a oni nadal nie widzieli
końca wędrówki. Idąc kamienną ścieżką, skupili wzrok na stopach tak, że nie
zauważyli cienia, który zanurkował pomiędzy nimi. Anvar, maszerujący na czele,
odwrócił się do Aurian.
A może by tak& Zamarł z przerażenia. Mag nie zdążyła spojrzeć za siebie. Coś
uderzyło ją, gwałtownie odrywając od ścieżki. Pochwyciły ją żylaste dłonie i
dostrzegła błysk stali& Spadała& spadała&
9
Berło ziemi
Aurian! Wstrząśnięty Anvar pospieszył w dół spiralną ścieżką, za nim biegli
Bohan i Shia. Występ dotykał ziemi po przeciwległej stronie, niż spadła Mag, Anvar
popędził więc dokoła wieży, bojąc się nawet myśleć, co może zobaczyć. Prawie
wpadł na walczących. Niewielka postać, nie do rozpoznania w cieniu padającym na
dno krateru, walczyła z Mag. Aurian żyła!
Odsuń się! rozległ się piskliwy głos.
Nieznajomy, odziany w czarny płaszcz ciągnął Mag do tyłu za włosy. Połyskujące,
gołe ostrze dotknęło szyi Aurian&
Nie było czasu na zastanawianie się, jak Aurian przeżyła upadek. Anvar obliczył
odległość dzielącą go od nieznajomego, rozważając szanse niespodziewanego ataku.
Nie dam rady, pomyślał. Gdybym tylko lepiej widział& świetlista kula Magów
zapłonęła w jego dłoni. Usłyszał jęk zdziwienia, a Aurian skorzystała z nieuwagi
przeciwnika. Nastąpiła szarpanina, okrzyki bólu i nagle walczący znalezli się w
zupełnie odmiennej sytuacji. Sztylet upadł gdzieś, wytrącony z ręki, a Bohan szybko
pobiegł go odnalezć. Aurian powaliła przeciwnika i okładała go teraz obiema
pięściami, rzucając przekleństwa. Anvar przypomniał sobie ślepą wściekłość w walce
z Harihnem, podbiegł więc do Aurian i złapał ją za rękę.
W porządku powiedział chwytając powietrze. Wygrałaś! Ale kiedy spróbował
pomóc jej wstać, Mag upadła krzycząc z bólu.
Jesteś ranna? Anvar rzucił się na kolana.
Aurian przeklinała okrutnie.
Skręciłam nogę przy upadku mruknęła. W ten sposób ona zyskała przewagę&
no i dlatego, że byłam potwornie przerażona. Zdziwiona potrząsnęła głową. Ale
dlaczego złagodziła mój upadek?
To jest ona?
Aurian zapaliła swoją własną kulę Magów z taką łatwością, że Anvar aż westchnął z
zazdrości.
Widziałeś kiedyś, żeby mężczyzna tak walczył? Ramiona i twarz miała
zakrwawione od długich, głębokich zadrapań. Dodaj do tego jeszcze garść włosów,
które poświęciłam, żeby wyrwać się z jej uścisku. Aurian wstrząsnęła się z
obrzydzenia, rozcierając głowę. Twarz miała zupełnie szarą i Anvar wiedział, że
upadek musiał ją przerazić. Tak jak i przeraził jego.
Nie wiem, dlaczego złagodziła twój upadek, ale dziękuję za to wszystkim bogom
powiedział roztrzęsiony.
Aurian chwiała się na nogach i przez chwilę Anvar myślał, że rzuci mu się w
ramiona, tak jak to zrobiła po przerazliwym wejściu na klif w Taibeth. Ale ona wzięła
głęboki oddech i widać było, jaki wkłada wysiłek w to, by się pozbierać.
Jeśli będę o tym myśleć, to wpadnę w histerię i zacznę krzyczeć powiedziała
stanowczo. Przyjrzyjmy się naszemu więzniowi.
Opanowując uczucie rozczarowania, Anvar odwrócił się w stronę dziewczyny, a
Aurian przesunęła swoją kulę, żeby oświetlić skuloną, płaczącą postać.
Niech bogowie mają nas w swojej opiece! Po raz pierwszy Anvar przyjrzał się
temu, co z początku wziął za płaszcz. Ona ma skrzydła!
Wysłał Shię i Bohana, aby upewnili się, że w pobliżu nie czają się inni Skrzydlaci, a
sam pochylił się, żeby zbadać dziwnego jeńca.
Była bardzo mała i delikatna ważyła niewiele ponad połowę tego, co Anvar,
chociaż każde z wielkich, czarnych skrzydeł było dłuższe od ciała. Skrzydła
wyrastały jej z ramion tak, że górne ich części układały się ponad głową, a dolne
spadały do stóp, wdzięcznie zwężając się ku dołowi. Kiedy Anvar odsunął ręce
kobiety z posiniaczonej, zapłakanej twarzy, popatrzyła na Aurian ogromnymi,
ciemnymi oczami.
Ona mnie uderzyła! Słowa miały dziwny akcent i Anvar domyślił się, że jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]