[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szem.
Grzegorz odsunął fotel od stołu, oparł się wygodnie i popatrzył w wielkie okno, wy-
chodzÄ…ce na taras.
 A zatem brakuje mi ostatniego kawałka tej łamigłówki. Chciałbym wiedzieć, gdzie
też podziewa się i co robi szanowny pan Sprzęgieł. Nowakowski, można powiedzieć,
mówi sam za siebie i może idę za daleko, ale chciałbym sprawdzić, czy to przypadkiem
nie Sprzęgieł zginął parę lat temu w katastrofie samochodowej...
* * *
Do kapitana zdecydowałam się zadzwonić dopiero pod wieczór, kiedy już wróci-
liśmy z obiadu. Miałam nadzieję, że na wyłapywanie połączeń telefonicznych nie jest
akurat nastawiony i nie sprawdzi tak od razu, skąd dzwonię. Aż do jutra zamierzałam
unikać świata. Kumpel Grzegorza posiadał w domu kilka aparatów i Grzegorz w gabi-
necie pana domu trzymał słuchawkę przy uchu, zanim jeszcze zaczęłam wypukiwać nu-
mer.
 Tylko nie kichnij  poprosiłam.  Bo musiałabym cię ujawnić.
 %7łebyś nie wymówiła w złą godzinę...
120
Kapitan siedział u siebie w pracy.
 No, nareszcie!  wykrzyknął z ulgą.  Szukam pani od rana. Muszę przyznać, że
z tą piwnicą nie przesadziła pani wcale, chyba nawet trochę jej pani nie doceniła. Zdaje
się, że znalezliśmy tam coś ciekawego i potrzebne jest kilka informacji od pani. Czy pani
dzwoni z domu?
Na to pytanie twardo postanowiłam odpowiedzieć dopiero na końcu.
 Mam dla pana więcej informacji, niż się pan spodziewa  oznajmiłam podstęp-
nie.  Ta Judyta, która uciekła do Kanady, przysłała list. Co prawda, wyłuszczone w nim
przestępstwa mają raczej charakter prywatny, ale też dobrze. Dam go panu jutro...
 Jakie jutro, dziÅ›...!
 Nie, jutro. Nie ma pożaru. Natomiast pan sam powiedział, że gryzą pana wyrzuty
sumienia za ten gipsowy łeb, który mógł mnie zabić. Coś mi się od pana należy, niech
się przynajmniej dowiem, co tam było w tej mojej piwnicy.
 Aatwiej byłoby powiedzieć, czego nie było. Czy bardzo zależało pani na niecho-
dliwych butelkach?
 Nie. Wcale.
 To dobrze, bo poszły na śmietnik. Ale ja bym...
 Zaraz. Był kiedyś w MSW taki facet, Sprzęgieł się nazywał, imienia nie znam.
Powinien był zginąć w katastrofie samochodowej parę lat temu, mniej więcej wtedy, kie-
dy ze Stanów przyjechał niejaki Ireneusz Libasz. Pan to może sprawdzić jakąś tam dro-
gą służbową, mnie niedostępną, z serca radzę, niech pan sprawdzi.
Kapitana moja rada chyba zainteresowała, bo milczał przez chwilę.
 Wolałbym się z panią zobaczyć od razu. Jest pani w domu?
 W domu będę dopiero jutro od drugiej. I proszę bardzo, każda pora dobra. Teraz
się leczę na nogę i nie przerwę kuracji. Doskonale wiem, że przez telefon nic pan mi
nie powie, to do jutra. Do zobaczenia.  Dusza mnie zawiadomiła, że kapitan rzucił się
właśnie na elektronikę i łączność, czym prędzej zatem odłożyłam słuchawkę.
Grzegorz również.
 Na jego miejscu bym cię chyba udusił  stwierdził, wchodząc do salonu.  Mam
nadzieję, że zawiadomisz mnie o losach tej gnidy? Znajdą go chyba?
 Myślę, że tak, o ile ta kraksa nie stanowiła tajemnicy służbowej. Ale nawet i z ta-
jemnicą powinni sobie dać radę...
Wróciliśmy do rozważań, których zasadniczym tematem był Miziutek. Uczyniwszy
wynikłe z plotek założenie, że obecny zmiennik Renusia powinien być jej utraconym
przed laty adoratorem, zawahaliśmy się teraz w obliczu ewentualnego Sprzęgieła. Gdzie
Miziutkowi do ubowca? %7ładnych punktów stycznych, żadnej wspólnej płaszczyzny,
dwa różne światy!
121
 Czekaj, wezmy pod uwagę wiek  powiedziałam, ze szczerą satysfakcją patrząc
na deszcz, który zaczął kropić dopiero po naszym powrocie do domu i mojej głowy
nie sięgnął.  Miziutek miał wtedy siedemnaście wiosen, to ile mógł mieć chłopak?
Dziewiętnaście, dwadzieścia? Może jeszcze wtedy nie wlazł do UB? Może dopiero miał
zamiar, a może właśnie właził i dlatego ją musiał porzucić? Oni pod tym względem
mieli dosyć trudne życie, tak słyszałam.
 A na Halinę jednak trafił  przypomniał Grzegorz.  Inna sprawa, że intereso-
wał się mną, miał zatem prosty doskok do niej. I wątpię, czy przedstawiał się jej jako taj-
niak. Z Miziutkiem mogło być podobnie, znała go jako zwyczajnego faceta na jakichś
studiach.
 I zachwyciła ją jego sprawność fizyczna. Ich szkolili.
 Pózniej, mogę przypuszczać, że została zmuszona do rozstania z nim. Chociażby
rodzina. Już widzę pana profesora filologii klasycznej, jak przyjmuje u siebie gnidę
z UB...
 Może robił dobre wrażenie? Widzieliśmy go przecież, o ile to on, dżentelmen,
człowiek interesu, całkiem atrakcyjny, może nawet bardziej niż Renuś. Dopadła go, jak
się czasy zmieniły.
 Zatem nasz wniosek utrzymuje się w mocy. Będę trwał przy nim, aż się dowiem,
że Sprzęgieł prosperuje jako Sprzęgieł i z Libaszem nie ma nic wspólnego, a sobo-
wtór Renusia to zupełnie kto inny. Mam nadzieję, że wydoisz z policji parę szczegółów.
A teraz, powiem ci szczerze, mam już dosyć Miziutka i tego całego śledztwa, zajmijmy
siÄ™ sobÄ…...
Nie pojechałam nazajutrz na lotnisko i nie czekałam na odlot samolotu, bo tamte-
go pierwszego odlotu wystarczyło mi na całe życie. Poza tym teraz Grzegorz leciał bli-
żej i nic właściwie nie stało na przeszkodzie, żebym też poleciała, niekoniecznie zaraz.
Nie było to już takie przygnębiająco nieodwracalne, mieliśmy pod nogami grunt środ-
kowej Europy.
Wróciłam do domu i przystąpiłam do spełniania obowiązków społecznych.
Kapitan Borkowski zadzwonił do drzwi punktualnie o drugiej, po czym rzucił się na
list Judyty niczym rozżarta harpia. Przeczytał go dwa razy. Kolorowy flamaster powie-
dział mu co trzeba.
 Rozumiem, że ma pani to już przemyślane  rzekł nieco podejrzliwie, podnosząc
głowę znad lektury.  Ta katastrofa samochodowa rzuca się w oczy, zamiana facetów
również. Oni rzeczywiście byli tacy podobni? Bracia syjamscy?
 Identyczny układ twarzy  odparłam rzeczowo.  Identyczny kształt głowy.
Identyczny sposób marszczenia brwi. Podobne nosy. Identyczny zarost. Nie wiem jak
z ustami i zębami, pewno w tym się różnili, skoro ten tutaj lata obrośnięty. Do tego
wzrost, co do centymetra, identyczna sylwetka, szczupła, ale barczysta, o ile rozumie
122
pan, co to znaczy. Kolor włosów prawie ten sam, nie znam koloru oczu, nie wdzia-
łam. Nawet bez wielkiego uporu można ich było pomylić, no, nie z bliska... Może nawet
i z bliska, ale nie żona, nie mamusia. Facetka, o której tu mowa, wyszła za Renusia wła-
śnie dlatego, że był podobny do pierwszego amanta.
 Skąd pni wie o tym podobieństwie? Znała pani obu?
 %7ładnego, ściśle biorąc. Ale raz wpadli mi w oko... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl