[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie pogarszać? Uprawiam z tym facetem cyberseks,
a nawet dokładnie nie wiem, co to jest! - Zamknęła oczy.
- I nie wyjaśniaj mi. Wcale nie chcę wiedzieć.
- Myślisz, że ja wiem? Najprędzej wyjaśni ci to sama pani
Crubms. Ona najwyrazniej jest dobrze rozeznana w tym te­
macie.
- Musisz być bardzo zadowolony. - Hailey zirytował ton
rozbawienia w jego gÅ‚osie. - Tuż za Å›cianÄ… masz swojÄ… pry­
watnÄ… operÄ™ mydlanÄ….
Jordan wjechał do garażu i wyłączył silnik.
- Gdzie spędziłaś ostatnie Zwięto Dziękczynienia?
- W domu z rodzicami, dziadkami, braćmi i ich dziećmi.
- A chłopak?
- Zerwaliśmy ze sobą.
-I co? Doszłaś już do siebie po tym zerwaniu?
- Dawno temu. - Westchnęła z błogością. Najedzona, z dala
od ludzi, przed którymi musiaÅ‚a siÄ™ pilnować, czuÅ‚a siÄ™ szczęś­
liwa. - Jeśli pominąć Robby'ego, to cały eksperyment chyba się
powiódł, jestem ciekawa, jakie będą efekty.
- Jak to sprawdzisz?
- Wrócę do normalnego życia z nowym spojrzeniem na
świat.
RS
128
-Co było złego w tym starym?
- Już ci mówiÅ‚am. Uzależnienie od zwiÄ…zków z mężczy­
znami. Jak tylko z jednym zerwałam, po kilku tygodniach
znajdywaÅ‚am nowego. Tak jakbym nie potrafiÅ‚a czuć siÄ™ do­
brze sama ze sobÄ…. SzukaÅ‚am nieustannie wÅ‚aÅ›ciwego męż­
czyzny, bo tego ode mnie oczekiwano. Zupełnie jakbym żyła
w dziewiętnastym wieku.
- Takie poszukiwanie nie ma sensu. Jeśli istnieje, sam się
znajdzie.
- Mylisz siÄ™. Ja już znalazÅ‚am. Robby jest mężczyznÄ… z mo­
ich snów!
Gdy tylko pożegnaÅ‚a siÄ™ z Jordanem, postanowiÅ‚a wypróbo­
wać gorącą łaznię na tylnym ganku. Przeczytała notatki Jane,
w których dokÅ‚adnie wytÅ‚umaczyÅ‚a, jak korzystać z wolno sto­
jącej wanny i napełniła ją wodą. Trochę to trwało i kiedy wanna
byÅ‚a peÅ‚na, zrobiÅ‚o siÄ™ pózno, ale nie chciaÅ‚a rezygnować. WÅ‚o­
żyła kostium kąpielowy i wskoczyła do środka.
Woda powinna chyba być nieco cieplejsza, ale kontrolki
wskazywały odpowiednią temperaturę.
- Wszystko w porządku? - usłyszała głos Jordana. Stał
przy pÅ‚ocie i patrzyÅ‚ na niÄ… w ciemnoÅ›ci. ZanurkowaÅ‚a, po­
zwalając, aby woda pokryła jej zmarznięte ramiona. Kiedy
się wynurzyła, nadal stał przy płocie.
- W porzÄ…dku. WypróbowujÄ™ zimowÄ… wannÄ™. A ty? Ba­
wisz siÄ™ w Tomka PodglÄ…dacza?
Oparł ramiona na płocie i roześmiał się.
- Niestety nie. Nie zapaliÅ‚aÅ› Å›wiatÅ‚a na ganku i nic nie wi­
dzę. Usłyszałem jakieś dzwięki i przyszedłem sprawdzić, czy
wszystko w porzÄ…dku.
RS
129
- W jak największym. Tyle tylko, że woda jest trochę za
chłodna. Czy mógłbyś dolać mi ciepłej?
- A może umyję ci plecy?
- Dziękuję, ale rzuć okiem na kontrolki. Niby pokazują, że
wszystko dobrze, ale coÅ› mi tu za zimno.
- Chcesz powiedzieć, że miałbym zrobić coś, na czym ty
siÄ™ nie znasz?
- Po prostu jesteś silniejszy. To czysta biologia. Możesz je
naprawić czy nie?
Jordan przeskoczył przez płot i podszedł do wanny.
- Wszystko w porządku - powiedział po krótkiej chwili.
- Baw siÄ™ dobrze.
-Poczekaj, Jordan.
-Tak?
ZawahaÅ‚a siÄ™, zastanawiajÄ…c siÄ™ nad tym, do czego zapro­
wadzi ją to, co zamierza zrobić.
- Czy jeÅ›li zaproszÄ™ ciÄ™ tu w ramach dobrosÄ…siedzkich sto­
sunków, potraktujesz to jako prowokację?
- Naturalnie, że tak.
-W porzÄ…dku.
Zapewne nadał nie był nią zainteresowany. Hailey położyła
się na plecach i spojrzała na gwiazdy.
- W takim razie nie jesteÅ› zaproszony.
- Oczywiście, gdybyś uprzedziła mnie, że to zaproszenie
bez żadnych podtekstów.
- To by pomogło?
-Może...
-Może?
- Zdecydowanie tak.
- Dobrze. Jeśli chcesz, możesz wejść. Ale tylko jeśli jesteś
RS
130
absolutnie pewien, że nie usiÅ‚ujÄ™ ciÄ™ uwieść. I jeÅ›li masz bok­
serki, a nie białe bawełniane majtki - dodała.
Jordan się roześmiał.
- Zwietnie. Zaraz przyjdÄ™.
Wrócił po kilku minutach. Hailey cały czas zastanawiała
siÄ™, czy postÄ…piÅ‚a sÅ‚usznie, zapraszajÄ…c prawie nagiego męż­
czyznÄ™ do kÄ…pieli. Prawie nagiego Jordana.
Nie powinna byÅ‚a tego robić. Do koÅ„ca okresu bez ran­
dek zostaÅ‚ jej tylko miesiÄ…c. Nie pozwoli, aby Jordan pokrzy­
żował jej plany.
Z drugiej strony spędzenie romantycznego wieczoru
z kimś, kto ma pozostać tylko platonicznym przyjacielem,
też było głupim pomysłem. Igrali z ogniem i wiedziała o tym.
Może szybko wyskoczy, owinie się w ręcznik i powie mu, że
zmieniła zdanie?
W tym momencie nadszedÅ‚ - na bosaka przez Å›nieg, owi­
nięty w granatowy ręcznik w jakieś bajeczne czerwono-zie-
lone wzory.
Zdecydowanie chciała, aby wszedł do jej wanny.
I zdecydowanie nie był to dobry pomysł.
Może potraktuje to jako test. Nawet jeÅ›li Jordan bÄ™dzie ro­
bił jej jednoznaczne propozycje, powie nie. Spojrzy na niego
lodowatym wzrokiem albo obrzuci śniegiem.
A co będzie, jak ona nabierze ochoty na seks?
A może już wysłała mu jednoznaczny sygnał, zapraszając
do kÄ…pieli? UprzedziÅ‚a go wprawdzie, że nie ma żadnych za­
miarów względem jego osoby, ale przecież nie zaprosiła go
tylko dla towarzystwa, prawda? To wina jej hormonów. In­
nego wytłumaczenia nie widziała.
Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane?
RS
131
Jordan usiadł na brzegu wanny i uśmiechnął się. Czasami
nienawidziła go za to, jak łatwo czytał w jej myślach.
- Czy to zmarszczenie brwi oznacza, że już mnie tu nie
chcesz?
- Właśnie się nad tym zastanawiam.
- Czy jest coÅ›, co mógÅ‚bym zrobić, aby wpÅ‚ynąć na rezul­
tat tych rozmyślań?
- Nie! - krzyknęła.
- Przepraszam, tylko spytałem.
- Nie chciałam na ciebie krzyczeć.
- No więc? Jaka decyzja?
- Sama nie wiem. - Powinna siÄ™ zdecydować. Ten czÅ‚o­
wiek stał boso na śniegu i marzł.
Jordan zanurzył dłoń w wodzie.
- Myślisz, że igramy z ogniem, Hailey?
Zdecydowanie potrafił czytać w jej myślach. Zanurzyła
się głębiej, aby nie mógł dostrzec wyrazu jej twarzy.
- Na pewno bawimy siÄ™ w gorÄ…cej wodzie.
Popatrzył jej prosto w oczy.
- i jaki werdykt?
Wyjęła rękę z wody i chlapnęła na niego.
-Wskakuj. Jeśli zdołamy powstrzymać nasze zwierzęce
instynkty, nic zÅ‚ego nie powinno siÄ™ wydarzyć. Gd tego ma­
my głowy, prawda?
- Prawda.
 To dobrze. W takim razie wchodz.
Po kilku sekundach Jordan znalazÅ‚ siÄ™ obok niej. Odwró­
ciła wzrok niczym zawstydzona nastolatka.
- To nawet dobrze siÄ™ skÅ‚ada - oznajmiÅ‚a, nie patrzÄ…c w je­
go stronę. - Udowodnimy sobie, że jesteśmy w stanie za-
RS
132 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl