[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
O wiele łatwiej było jej móc sobie wszystko wyobrażać, nie mając o niczym pojęcia.
Teraz, gdy głowa pękała jej od przeróżnych myśli, pojawiło się o wiele więcej pytań oraz
świadomość, że ludzie znający odpowiedzi nigdy ich nie wyjawią.
Wstała i wygładziła fałdy spódnicy. Claud również podniósł się z fotela. Przez chwilę
przypatrywali się sobie w świetle świec.
- Niezła historyjka, prawda? Uśmiechnął się ciepło.
- Raczej smutna. Kitty przełknęła ślinę.
- Nie chcę pańskiego współczucia. Chciałabym tylko zatrzymać te rzeczy, które mi pan
kupił, bo nie będę miała okazji...
- Zatrzymasz je - przerwał - i otrzymasz wiele innych. Moja wicehrabina nie może
chodzić ciągle w tych samych sukniach.
- Claud, nie rób tego! Dobrze wiesz, że nie powinniśmy brać ślubu! - zaprotestowała
drżącym głosem.
- Nic o tym nie wiem. Jestem pewny, że nie mogę zawiezć cię do Paddington po tym,
co od ciebie usłyszałem.
- Ale dlaczego? Przecież wiem, że zmieniłeś zdanie! Wzruszył ramionami.
- To prawda. Teraz zmieniłem je ponownie. Kitty gwałtownie machnęła ręką.
- To szaleństwo! Co na to powie twoja matka? A ciotka Silvia? I inni?
- Niech sobie mówią, co chcą. - Chwycił ją za ręce. - Kitty, nie chcesz poznać prawdy?
- Nie wiem, o czym mówisz - powiedziała, na próżno usiłując wyrwać ręce z jego
uścisku.
Claud przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- Dam sobie głowę uciąć, że hrabina maczała w tym palce. Pamiętasz, co mówiła
ciotka Silvia? Bała się, że sprawa odżyje i że hrabina będzie wściekła. Wydawało mi się, że
znalazłem rozwiązanie tej zagadki, ale nie pasuje ono do tego, co mi powiedziałaś. Ale to
bardzo podejrzana sprawa i nie spocznę, póki nie uda mi się jej wyjaśnić!
Niespodziewanie pochylił się i lekko pocałował Kitty w czoło. Poczuła zmieszanie, ale
ten dowód sympatii sprawił jej wielką przyjemność.
- A teraz marsz do łóżka. Ledwie trzymasz się na nogach ze zmęczenia. Ja też muszę
się położyć, bo wyruszamy wcześnie rano.
- Przecież jeszcze nie zapadły żadne decyzje. Claud odwrócił ją i lekko popchnął.
- Powiedziałem: do łóżka! Nie próbuj się ze mną spierać, bo będę zmuszony cię tam
zanieść!
Lekko oszołomiona Kitty niechętnie podeszła do drzwi. Już w progu odwróciła się.
- Claud, proszÄ™...
- Kitty, liczÄ™ do trzech. Raz...
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Zaczekaj! - wykrzyknęła z rozpaczą.
- Tak?
Zawahała się. Claud stał w lekko wyzywającej pozie; szczupły, wspaniale prezentował
się w zielonym stroju wieczorowym. Patrzył na Kitty tak, że słowa zamarły jej na ustach. Nie
była w stanie z nim walczyć, a w dodatku nagle straciła na to ochotę.
- Jesteś pewien, że tego chcesz, Claud? - zapytała mimo wszystko.
Podszedł do niej, ale tym razem nawet jej nie dotknął.
- Jeśli już koniecznie musisz to usłyszeć, Kitty, to nie mam wyboru. Mój honor nie
pozwala mi na inne rozwiązanie. Nie powinienem się wycofywać, nawet gdybym miał na to
ochotę, co wcale nie oznacza, że chciałbym się wycofać, ale powinnaś znać prawdę. Ty też nie
masz wyboru. Jesteś szlachetnie urodzona, a ja cię skompromitowałem. Musimy jechać rano
do Gretna, czy tego chcemy, czy nie.
Chwilami Kitty miała wrażenie, że śni. W końcu przyzwyczaiła się do szybkiej jazdy i
nauczyła się poddawać jej rytmowi. Było jej ciepło w wełnianej pelerynie, poza tym czuła się
lekko w nowej sukni z muślinu. Jako że od rana niebo było zasnute chmurami i wiał silny
wiatr, podniesiono dach powozu. Kitty szczerze było żal Dockinga, o czym zresztą go
poinformowała. Lokaj, który usadowił się na tylnym siedzeniu w kierunku przeciwnym do
jazdy, sprytnie przywiązał się do powozu za pomocą skórzanego pasa i teraz nie musiał
walczyć o utrzymanie równowagi, gdy jego pan popędzał konie na nierównych drogach.
- Zobaczysz, Kitty, że kiedy przyjdzie czas na zmianę koni, zastaniesz go śpiącego -
powiedział Claud. - Przespałby koniec świata!
Podróż dyliżansem byłaby bez wątpienia wygodniejsza, ale narzeczony Kitty ogłosił,
że nie zamierza spędzać w drodze więcej czasu niż to konieczne i sam wolał powozić. Kitty nie
była wcale zdziwiona tym, że Claud w ogóle nie zapytał jej o zdanie. Pomyślała, że zapewne z
czasem przywyknie do lego, iż jej uczucia nie mają żadnego znaczenia. Nawet pani Duxford,
która decydowała o jej życiu, nie była aż tak arogancka.
Rankiem, który zaczął się dla nich dużo pózniej niż buńczucznie zapowiadał Claud,
Kitty pomyślała, że już dobę nie ma jej w seminarium. Przełożona szkoły mogła lekceważyć
pannę Merrick , ale mimo to na pewno szalała teraz z niepokoju. Kaczucha stawiała sobie za
punkt honoru zapewnienie bezpieczeństwa dziewczętom powierzonym jej opiece. Te
przemyślenia skłoniły Kitty do napisania listu.
Tak więc po zjedzeniu śniadania w czasie, gdy jego lordowską mość spał sobie w
najlepsze, Kitty poprosiła Mixona o papier i pióro i przystąpiła do dzieła, czekając, aż Claud
raczy wstać. Kamerdyner kategorycznie odmówił obudzenia pana na prośbę Kitty.
- Mam polecenie nieprzeszkadzania jego lordowskiej mości, gdy śpi.
- Ale czeka nas długa droga! Mixon skłonił się.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
[ Pobierz całość w formacie PDF ]