[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomyślał, a kiedy rozejrzał się po sali, zauważył podobne cyfry nad każdym
stolikiem.
- Chcesz powiedzieć - zwrócił się do Miriam - że mogę podnieść
słuchawkę, wybrać numer i telefon zadzwoni przy stoliku pod tym właśnie
numerem?
Znów pokiwała głową. Nagle, jak na zamówienie, aparat na ich stoliku
delikatnie zadzwięczał. Popatrzyli po sobie, zaskoczeni. Miriam podniosła
słuchawkę.- Słucham? - powiedziała ostrożnie, a potem zachichotała. - To
Winona - wyjaśniła Rory'emu. - Jest tam, przy recepcji.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Odwrócił się w stronę drzwi i zobaczył mówiącą do telefonu niezwykle
piękną kobietę. Miała jasne włosy i jasne oczy, choć tego ostatniego raczej
tylko się domyślał. Była bardzo podobna do Miriam, co do tego nie było
wątpliwości, tylko sporo starsza.
- Tak, stolik jest doskonały - powiedziała Miriam do słuchawki. -
Jeszcze raz bardzo ci dziękuję. Naprawdę, bardzo ładnie z twojej strony...
Nie, słowo, już się nie gniewam. Naprawdę. Tak, wiem, to była moja ulubio-
na lalka, ale przecież wszystko kiedyś się kończy. Nie, proszę, przestań już
się zadręczać. Tak. Ja także. Och, Winono...
Kobieta w recepcji wyglądała na głęboko poruszoną. Rory nie mógł
zrozumieć, dlaczego po prostu nie odłożyła słuchawki i nie podeszła do nich.
Widać wciąż czuła się winna. Niektórym takie dramatyczne zdarzenia z
dzieciństwa głęboko zapadają w pamięć.
W tym momencie Rory'emu stanęły przed oczami tragiczne chwile sir
Stuarta, Srebrnego Rycerza Okrągłego Stołu. Rory przeczytał o nich, gdy miał
siedem lat.
Kilka minut pózniej jedna z kelnerek podeszła do recepcji i Winona
rozłączyła się.
- Twoja siostra musi być do ciebie bardzo przywiązana - zauważył
Roty.
Miriam z powagą skinęła głową.
- Zaczynam dochodzić do przekonania, że Winona bardziej przeżyła
tamten wypadek lalki Barbie niż ja. - Nagle rozjaśniła się. - Ale dzięki temu
mamy bardzo dobry stolik, prawda?
Nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ błądząc wzrokiem po sali, przy
jednym z dalszych stolików spostrzegł nagle. .. swojego brata, Connora. Nie
pona
ous
l
a
d
an
sc
zastanawiając się, sięgnął po telefon i wybrał numer 27.
- Do kogo dzwonisz? - spytała Miriam.
- Właśnie zobaczyłem kogoś, kto... Cześć, Connor.
- Kto mówi? - usłyszał burknięcie.
- Rory, twój starszy brat. I bądz łaskaw nie mówić do mnie takim
tonem, młodzieńcze. Co ty robisz w Bloomington? Mama wie, że tu jesteś?
Sam?
Connor nerwowo rozglądał się po sali, aż w końcu dostrzegł Rory'ego.
- Mogę mówić do ciebie, jak chcę, Rory - powiedział gwałtownie. - I
mogę bywać gdzie tylko zechcę i kiedy zechcę. Sam, albo w towarzystwie.
Mam dwadzieścia osiem lat! Zapomniałeś? Nie jesteś moją niańką.
- Pytałem, co robisz tutaj? - powtórzył Rory z naciskiem. Postanowił
przy najbliższej okazji dobrze natrzeć uszu bratu. Jak on śmie mówić do mnie
takim tonem? - pomyślał.
- Pracuję - powiedział Connor przez ściśnięte zęby. - A teraz rozłącz
się i nie dzwoń do mnie więcej.
- Pracujesz? - zdziwił się Rory. - Przecież jesteś policjantem, i to
całkiem od niedawna. Skąd .więc tutaj...
- Ciii - uciszył go brat. - Mógłbyś się zamknąć? Ani słowa więcej na
mój temat, nikomu, rozumiesz? A teraz odłóż tę cholerną słuchawkę.
Connor bez zwłoki dał przykład i energicznie przerwał połączenie.
Przez chwilę Rory w milczeniu wpatrywał się w aparat. Nie mógł otrząsnąć
siÄ™ ze zdumienia.
- Twój brat jest tutaj? - spytała Miriam. Zaciekawiona, rozglądała się
dookoła. - Gdzie? Bardzo chciałabym go poznać, a ty powinieneś poznać
WinonÄ™, zanim stÄ…d odjedziemy.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Rory pomału pokręcił głową.
- Ja... Wydawało się mi, że to był mój brat - powiedział. - Pomyliłem
siÄ™.
Miriam wzruszyła rozkosznie nagimi ramionami, aż Rory'emu przeszły
ciarki po plecach.
- Podobno każdy ma gdzieś na świecie swojego sobowtóra -
zauważyła. - To musi być żywa kopia twojego brata.
- Prawdę mówiąc, Connor już ma sobowtóra - powiedział Rory. -
Brata- blizniaka, Cullena. Lecz to nie był również Cullen.
Bo to był Connor, pomyślał, lecz spełniając jego życzenie, czy raczej
rozkaz, zatrzymał tę informację w tajemnicy. Praca detektywa, nawet jeśli
Connor wykonywał ją od niedawna, często zmuszała do takiej skrytości. Jed-
nak Rory był ogromnie zaintrygowany. Co mógł robić Connor, detektyw-
policjant z Marigold w stanie Indiana, w Bloomington?
Po powrocie do domu Rory będzie musiał poważnie porozmawiać z
bratem.
ROZDZIAA SZÓSTY
Miriam wciąż nie mogła uwierzyć, że oto siedziała w luksusowej
restauracji, z dala od domu, z Rorym Monahanem. Nie mogła też uwierzyć,
że sama zaproponowała to spotkanie. A za całkiem niewiarygodne uznała, że
na tę kupiła okazję taką właśnie sukienkę, co oczywiście zrobiła zgodnie z
radami Metropolitan".
pona
ous
l
a
d
an
sc
Lecz musiała co do joty wypełnić wszystkie zalecenia, ponieważ
solennie sobie postanowiła, że tego wieczoru, w ten czy w inny sposób,
wzbudzi w Rorym zainteresowanie sobÄ… - i utrzyma je.
Nie mogła wprost uwierzyć, że mimo wszystko zdołała zachować
resztki zdrowego rozsądku, co objawiało się między innymi tym, że, wciąż
mówiąc, co pewien czas jednak milkła. Dzięki temu mogła łyknąć powietrza i
nie zemdleć. Byłoby przecież fatalnie, gdyby tak padła bez czucia w ramiona
Rory'ego, śliniąc się przy tym... Fuj!
Na szczęście obyło się bez takich dramatów. Siedziała w miarę
spokojnie i patrzyła z zachwytem, jak wspaniale w granatowej marynarce
wyglądał Rory.
Westchnęła. Nawet na Winonie zrobił duże wrażenie, pomyślała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]